Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władza czyści urzędy

Anna Mierzyńska [email protected]
Z. Nicewicz
Prawicowe władze "czyszczą" kolejne instytucje w naszym województwie z urzędników niepoprawnych politycznie. Na miejsce podejrzanych o związki z lewicą mianowane są osoby "jedynie słuszne", czyli sprawdzeni prawicowcy.

Zjawisko to dotyczy przede wszystkim osób na stanowiskach kierowniczych. Obecna władza nie zajmuje się szeregowymi pracownikami. Skupia się na zmianach na górze.
Stefan Kuroczycki-Saniutycz, dotychczasowy dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białymstoku, stracił stanowisko, bo był związany z lewicą. W sanepidzie od dawna czekano na jego odwołanie, ponieważ wiadomo było, że prawicowa władza nie zaakceptuje człowieka lewicy na eksponowanym stanowisku. Jego zastępczynią mianowano Jadwigę Protassewicz, wieloletnią pracownicę stacji. Została ona p.o. dyrektora, czyli pełniącą obowiązki. Nie bez powodu - takiego urzędnika łatwo odwołać, łatwo również przenieść na inne stanowisko kierownicze, pod warunkiem, że sprawdzi się jako poprawny politycznie pracownik.
Niepoprawny w IPN-ie
Jan Milewski, dyrektor Biura Edukacji Publicznej w białostockim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej, odszedł sam, ale sytuacja wobec niego tak zgęstniała, że wolał zrezygnować niż czekać na odwołanie. Mówi, że był zmęczony sytuacją, ale tajemnicą poliszynela jest, że należał do osób niepoprawnych politycznie, ponieważ w latach 80. przez krótki czas był szefem Podstawowej Organizacji Partyjnej na białostockiej filii Uniwersytetu Warszawskiego. Choć nic złego nie zrobił, plama na życiorysie została. Nie pomogło mu nawet włączenie się (ponoć na polecenie IPN z Warszawy, bo wcześniej Milewski nie chciał zajmować się tą ekspozycją) w organizację w Suwałkach głośnej wystawy "Komuniści przeciw wolności. Twarze władzy." Zaprezentowano na niej partyjną przeszłość dwóch podlaskich VIP-ów: Janusza Krzyżewskiego, marszałka województwa, i Józefa Gajewskiego, prezydenta Suwałk. Obaj startują w tegorocznych wyborach samorządowych. Taka wystawa powinna podobać się prawicy, ale otwierając ją, Milewski nieopatrznie podziękował Józefowi Gajewskiemu za współpracę przy innej wystawie. Ta wypowiedź nie przypadła do gustu wielu obecnym podczas otwarcia, ponieważ niejako zaprzeczała przesłaniu wystawy. Nie spodobała się też wicewojewodzie Jarosławowi Schabieńskiemu. I Milewski nie jest już dyrektorem BEP-u.
Miotła sprząta także u rolników
Zmienił się również dyrektor Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Szepietowie. Pełniący dotychczas tę funkcję Marek Skarżyński został... zastępcą dyrektora, a wolne stanowisko objęła Mirosława Jaroszewicz-Łojewska. Wcześniej była ona szefową gabinetu politycznego ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela. Na szefową ODR-u natomiast mianował ją wojewoda Jan Dobrzyński, czyli zaufany człowiek z ekipy Jurgiela. Natomiast białostocki oddział Agencji Rynku Rolnego miał objąć działacz Samoobrony, ale ponieważ stanowisko obsadzano w momencie, gdy w koalicji rządowej dochodziło do ostrych tarć, ostatecznie dyrektorem został niezwiązany z Samoobroną Andrzej Sutkowski.
Miotła personalna dotknęła także urzędy skarbowe w województwie podlaskim (szerzej o tym w ramce), oszczędziła natomiast - przynajmniej na razie - Najwyższą Izbę Kontroli i Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Wbiałostockim NIK-u pierwszym do wymiany byłby zapewne wicedyrektor Marian Minkiewicz, ponieważ wcześniej pracował on w Urzędzie Ochrony Państwa.
- Ale żadnych zwolnień ani przesunięć z kierowniczych stanowisk u nas nie ma - zapewnia Minkiewicz. - Spokojnie pracujemy.
Do czasu?

CZYSTKI W SKARBÓWCE

Zmiany w skarbówce w naszym województwie są bardzo kontrowersyjne. We wrześniu pracę stracili m.in. szefowie urzędów skarbowych, wielokrotnie nagradzanych za poziom pracy, np. w Bielsku Podlaskim, Kolnie, Sokółce czy w Białymstoku. Odwołano też dyrektora Izby Skarbowej w Białymstoku Wiesława Świstaka. Wpaździerniku odwołano naczelników urzędów w Łomży i Suwałkach. Suwalski naczelnik Czesław Renkiewicz od dawna miał opinię człowieka sprzyjającego lewicy, dlatego nowa władza nie mogła go zatrzymać na eksponowanym stanowisku. Jednak na tym zwolnienia prawdopodobnie się nie skończą.
Robert Tyszkiewicz, poseł, przewodniczący podlaskiej PO:
Obserwatorzy polskiej sceny politycznej są dziś zgodni co do tego, że wymiany kadrowej na taką skalę, prowadzonej z taką bezwzględnością, jeszcze nie mieliśmy. Moim zdaniem, to zjawisko trzeba oceniać w dwóch aspektach. Po pierwsze: widać tu kompletną niewiarę w mechanizmy doboru kadr inne niż lojalność partyjna, niewiarę w instytucje. Istniejące dotychczas mechanizmy zastępowane są ręcznym sterowaniem: swój - obcy. Zamiast reformować źle działające instytucje, wymieniany jest personel. Apo drugie: nierozsądna wymiana kadr grozi kryzysem kompetencyjnym w Polsce. Dziś zupełnie nie zwraca się uwagi na kompetencje pracowników, tylko na ich przynależność partyjną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna