Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włamał się do mieszkania. "Było otwarte, chciałem zadzwonić na policję"

(ika)
fot. Archiwum

Nie ma lepszego stróża dobytku niż dobry sąsiad. Ale to twierdzenie nie zawsze się sprawdza. Przekonało się o tym białostockie małżeństwo, które po powrocie z wizyty u rodziców zastało otwarte drzwi wejściowe do mieszkania, a obok nich wystawione sprzęty (komputer, kuchenka mikrofalowa i frytkownica).

Brakowało za to konsoli do gier, monitora LCD, biżuterii, pieniędzy i służbowego laptopa - wszystko warte ponad 7 tys. zł. Mąż natychmiast wybiegł na ulice z nadzieją złapania złodziei, a natknął się na... swoich sąsiadów. Marek W. (40 l.) i Dariusz S. (43 l.) zostali zatrzymani przez policję i po zebraniu dowodów postawiono im zarzut kradzieży z włamaniem.

Do zdarzenia doszło w październiku zeszłego roku przy ul. Chrobrego. Prokuratura oskarżyła mężczyzn i właśnie skierowała sprawę do sądu. "Zainteresowani" nie przyznają się do winy. Marek W. twierdzi, że szedł ze znajomym do swego mieszkania, kiedy zauważył u sąsiadów otwarte drzwi i zapalone światło.Weszli do środka, aby stamtąd zadzwonić na policję, ale ostatecznie tego nie zrobili, za to poszli pić. Obu oskarżonym grozi 10 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna