Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wokół meczu Lechia – Legia. Palili szaliki i nadzieję na rychłą fetę [ZDJĘCIA, WIDEO]

Jacek Czaplewski
Kibice na meczu Lechia Gdańsk - Legia Warszawa
Kibice na meczu Lechia Gdańsk - Legia Warszawa Aleksandra Sieczka
Ponad 22 tys. widzów obejrzało w Gdańsku środowy mecz Lechii z Legią Warszawa. Wygrała drużyna gospodarzy 2:0 (1:0). Na trybunach było nie mniej ciekawie, jak na boisku.

Najlepsza frekwencja w sezonie
Jak tylko ogłoszono terminarz grupy mistrzowskiej, to od razu też przypuszczano, że mecz Lechii z Legią przyciągnie w Gdańsku największą rzeszę fanów. I tak rzeczywiście się stało. Ponad 22 tys. widzów w tym 1,3 tys. z Warszawy z trybun obserwowało grę piłkarzy. Do frekwencyjnego rekordu na bursztynowym obiekcie było daleko (36,5 tys. – również spotkanie z Legię, tyle że w zeszłym sezonie), niemniej jak na środek tygodnia i późną porę, to wynik należy uznać za sukces.

W tym bowiem sezonie Lechii ani razu nie udało się wcześniej przekroczyć bariery 20 tys. Dwa razy było bardzo blisko; raz podczas meczu z Legią, gdy w październiku ubiegłego roku widowisko oglądało 19 285 osób, i raz w tym roku, w kwietniu, kiedy na rywalizację z Ruchem Chorzów przyszło 19 368. Aż szkoda, że Lechia skończy obecne rozgrywki nie u siebie, a w Krakowie (mecz z Cracovią). Frekwencja na poziomie 20 tys. byłaby gwarantowana – w końcu zespół ma szanse na zajęcie miejsca premiowanego grą w kwalifikacjach do Ligi Europy. Promocji na występy na arenie międzynarodowej nie uświadczył od lat osiemdziesiątych.

Dobry wyjazd Legii, znakomity doping Lechii
Kibicowsko mecz stał na wysokim poziomie. Dopisali fani Legii, wykorzystując całą przysługującą pulę biletów. W całej lidze to jedyna grupa - obok Lecha Poznań – która jest w stanie tego w Gdańsku dokonać (zaraz pewnie i Arka Gdynia zaskoczy, ale do Derbów Trójmiasta jeszcze czas). Trochę natomiast gorzej szło Legii z dopingiem. Ale trzeba to usprawiedliwić wynikiem. Trudniej o mobilizację, kiedy piłkarzom na boisku nic nie wychodzi.

Sympatycy Legii, prócz wymieniania tak zwanej uprzejmości z gospodarzami, śpiewali od momentu utraty pierwszej bramki głównie jedną pieśń. Była nią: „Nie poddawaj się, ukochana ma, nie poddawaj się, Legio Warszawa”. Legioniści dobrze oflagowali swój sektor. W centralnym miejscu ogrodzenia sektora znalazło się płótno: „Jesteśmy waszą stolicą”. Nie zabrakło także flag związanych z okolicami Pomorza, gdzie działają zgodowicze albo fankluby – np. Olimpia Elbląg czy mławska Legia . Młyn Lechii odpowiedział flagami: „Mławscy lechiści” oraz „Sztum”.

Gospodarze przez cały mecz śpiewali bardzo głośno. Chętnie do wspólnej zabawy włączały się pozostałe trybuny. Najlepiej wychodziło po drugim golu, gdy wygrana była już na wyciągnięcie ręki. Po spotkaniu autor tego trafienia Milos Krasić w pierwszej kolejności podziękował właśnie fanom za to, jak wielkim oparciem byli dla niego i jego kolegów z murawy. W tym samym tonie wypowiadali się też inni zawodnicy.

Raca kontra gaśnica
Kibice Lechii z kibicami Legii nie lubią się od lat. Podczas meczu za słownymi deklaracjami poszły także czyny. Jako pierwsi zebrane przez miesiące (lata?) szaliki podpalili goście. Potem tym samym odpowiedzieli gospodarze. Ich zdobycze były znacznie większe, toteż stewardzi z trudem nadążali z gaszeniem. Kiedy ogień nikł już w powietrzu, to rozświetlona raca w ręku jednego z ultrasów podpalała szaliki na nowo. Zabawa w kotka i myszkę trwała dobre parę minut. Sędzia nie musiał jednak przerywać meczu, tak jak było to podczas finału Pucharu Polski na PGE Narodowym w Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Wokół meczu Lechia – Legia. Palili szaliki i nadzieję na rychłą fetę [ZDJĘCIA, WIDEO] - Gol24

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna