Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wydał majątek na kota w worku

Helena Wysocka [email protected]
Z przedstawionych przez właściciela wyrysów z ewidencji gruntu wynikało, że na działce są użytki rolne oraz trochę lasu.
Z przedstawionych przez właściciela wyrysów z ewidencji gruntu wynikało, że na działce są użytki rolne oraz trochę lasu. sxc.hu
Suwalczanin zgodził się na zakup, choć nie obejrzał działki.

Kupował użytki rolne, a kupił ugór. Teraz zabiega o zwrot pieniędzy. - Zostałem oszukany, kupiłem kota w worku - tłumaczy. - Właściciel wykorzystał fakt, że działka była zasypana śniegiem.

Kierownictwo warszawskiej spółki, która sprzedała grunt nie poczuwa się do winy. Spór rozstrzygnie więc sąd. Termin wokandy nie został jeszcze wyznaczony.

Zobaczył i... zdębiał

Wiesław G. mieszka w Suwałkach, ale jest rolnikiem. Od dłuższego czasu chciał powiększyć swoje gospodarstwo. Poszukiwał więc ziemi, którą mógłby uprawiać. Śledził ogłoszenia zarówno w biurach nieruchomości, jak też w internecie. I tam właśnie, w grudniu ubiegłego roku natknął się na ofertę, która go zainteresowała.

- Warszawska spółka oferowała 54-hektarową, położoną w pobliżu Suwałk działkę - opowiada. - Wyceniła ją na 750 tys. złotych.

Z przedstawionych przez właściciela wyrysów z ewidencji gruntu wynikało, że są tam użytki rolne oraz trochę lasu. Ten ostatni miał zajmować powierzchnię około trzech hektarów. Wiesław G. mówi, że wybrał się na wieś, by obejrzeć oferowaną nieruchomość, ale niewiele mógł zobaczyć. Była pokryta bowiem bardzo grubą warstwą śniegu. Zrobił więc kilka zdjęć i wrócił do domu.

- Nawet przez myśl mi nie przeszło, że coś może być nie tak - twierdzi. - Sprawdziłem tylko hipotekę, czy nie jest obciążona i zawarłem umowę przedwstępną.

Została ona spisana u notariusza. W dokumencie tym właściciel działki oświadczył, że sprzedaje użytki rolne, które "pełnią funkcję rolną". Natomiast Wiesław G. zobowiązał się do wpłacenia 100 tys. zł tytułem zaliczki.

Pozostałą kwotę miał przekazać w tym roku. Wcześniej musiał zaciągnąć bankowy kredyt.

- Z uzyskaniem pożyczki nie miałem najmniejszego problemu - twierdzi rozmówca. - Na szczęście nadeszła wiosna i, zanim przelałem pieniądze na konto właściciela działki, postanowiłem ją dokładnie obejrzeć. Pojechałem na wieś i... zdębiałem.

Tylko część nieruchomości, tę od drogi dojazdowej, można było zakwalifikować jako użytki rolne. Pozostały grunt, to porośnięty krzewami ugór.

- Las zajmuje nie trzy, a ponad dwadzieścia hektarów - precyzuje rozmówca. - W życiu bym nie kupił takiej działki. Miałem zupełnie inne plany, chciałem uprawiać zboże, a nie bawić się w drwala.

Chce odzyskać kasę

Wiesław G. zaproponował warszawskiej spółce, że - mimo wszystko - kupi tę działkę, ale za nieco niższą cenę.

Oferta została odrzucona. Suwalczanin zasugerował więc, że może kupić połowę działki (tę część, która nadawała się do uprawy), ale ta propozycja także nie uzyskała aprobaty.

- Prezes spółki upierał się, że muszę brać wszystko - dodaje rozmówca. - Chciałem więc zrezygnować z tej transakcji, ale odmówił mi zwrotu zaliczki.

Wiesław G. pozwał więc spółkę do suwalskiego sądu. W odpowiedzi na pozew właściciel działki stwierdził, że nie składał kupującemu żadnych deklaracji dotyczących klasy gruntu. A w takiej sytuacji nie może ponosić odpowiedzialności za to, że doszło do zerwania umowy.

Chcieliśmy dopytać prezesa spółki, czy nie zmienił zdania. Pracownica firmy stwierdziła, że rozmowa nie jest możliwa. Poprosiła o przesłanie pytań drogą elektroniczną. Odpowiedzi nie uzyskaliśmy.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna