Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrał zakład, stracił życie

Andrzej Irski
Fot. sxc.hu
Inicjatorem zakładu prawdopodobnie był Wiesław S. Mocno już nietrzeźwy, oznajmił, że duszkiem wypije z kufla pół litra wódki. Jeśli zrobi to w ciągu pół minuty, kumple stawiają mu drugą butelkę.

Czasy były ciężkie dla amatorów napojów wyskokowych. Nawet piwo najgorszego sortu sprzedawano dopiero od trzynastej. Wtedy należało się pospieszyć, bo dostawy też szwankowały i w każdej chwili mogło zabraknąć jakichkolwiek trunków. Tak wyglądał początek lat osiemdziesiątych.

W Lipsku, oprócz bardziej eleganckiej "Biebrzanki", funkcjonował wówczas również bar w piwnicy GS-owskiego pawilonu. Tu zbierali się wszyscy, którym zależało jedynie na tym, aby szybko i skutecznie wprowadzić się w stan zamroczenia. Im nie przeszkadzały brudne i wyszczerbione kufle ani papierosowe opary w pozbawionej wentylacji, ciemnej i ponurej norze.

Sami swoi
Tamtego wiosennego dnia przy jednym ze stolików zabrała się wyjątkowo dobrana kompania. Pierwsze skrzypce grał kierownik miejscowej piekarni, którego kiedyś podwładni uratowali w ostatniej chwili, gdy wpadł do wielkiej dzieży ze świeżo przygotowanym ciastem. Wśród towarzyszących mu przy wznoszeniu kolejnych toastów znalazł się Wiesław S. (personalia zmienione).

Trzydziestoparolatek był inwalidą. Kiedyś, gdy służył w wojsku, wpadł pod pociąg i stracił obie stopy. Od tej pory poruszał się o kulach, ale za kołnierz nie wylewał.
Inicjatorem zakładu prawdopodobnie był Wiesław S. Mocno już nietrzeźwy, oznajmił, że duszkiem wypije z kufla pół litra wódki. Jeśli zrobi to w ciągu pół minuty, kumple stawiają mu drugą butelkę.

Pan Wiesław bez problemu wygrał zakład. Odebrał nagrodę. Przelał do kufla następne pół litra gorzałki i znów wypił duszkiem. Później usnął pod stołem.

Na ławie oskarżonych
- Niech się zdrzemnie - skomentowali biesiadnicy. Kłopot pojawił się, gdy barman musiał zamykać spelunkę. Kolektywnie podjęto decyzję, że nadal nieprzytomnego Wiesława S. trzeba zanieść i położyć do snu na zapleczu knajpy. Tak zrobiono.
Następnego dnia barman znalazł zwłoki Wiesława S. Specjaliści od medycyny sądowej ustalili, że przyczyną zgonu było zatrucie alkoholem.

Współbiesiadnicy przed sądem odpowiadali za nieudzielenie pomocy. Wszyscy dostali wyroki w zawieszeniu. Bar nadal funkcjonował. Upadł na początku lat 90-tych, gdy likwidowano GS-y.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna