Wyrzucili go z PZPR, a on i tak był lojalny reżimowi

Sąd Okręgowy w Olsztynie potwierdził wniosek białostockiego Instytutu Pamięci Narodowej. Jan Sobóta został uznany kłamcą lustracyjnym. W opinii prokuratorów IPN wójt gminy Banie Mazurskie od 1988 do 1990 r. był tajnym agentem zwiadu Wojsk Ochrony Pogranicza w Gołdapi i skłamał w 2008 r. obejmując funkcję gminnego włodarza. Oświadczył wówczas, że nie współpracował z organami bezpieczeństwa PRL.

Wyrok na Jana Sobótę zapadł w piątek. Sędzia Adam Barczak stwierdził w uzasadnieniu, że 60-letni włodarz Bań Mazurskich był TW "Jotes". Sąd nie miał teczki z danymi osobowymi byłego agenta, bo dokumenty zostały zniszczone w 1990 r. Niemniej zostały inne zapisy świadczące o agenturalnej przeszłości Sobóty.

- To wpis w dzienniku rejestracyjnym zwiadu WOP. Są też świadkowie. Ówcześni żołnierze potwierdzają tajną współpracę Jana Sobóty - mówi prokurator IPN Andrzej Ostapa.

Oskarżony nie pojawił się na rozprawie, ale zna sentencję wyroku.

- Jestem zaskoczony, bo nie ma żadnych konkretnych dowodów. Zeznania świadków nie są moim zdaniem wiarygodne - powiedział nam Sobóta. - W 1979 r. wyrzucono mnie z partii (PZPR), potem przez długie lata nie mogłem dostać paszportu. I ja miałbym współpracować z taką władzą? - dodaje, nie ukrywając rozżalenia.

IPN wszczął postępowanie lustracyjne w końcu maja br. Zeznania złożyło pięciu byłych oficerów WOP. To oni potwierdzili fakt współpracy Sobóty ze zwiadem WOP.

Wyrok na Jana Sobótę obejmuje trzyletni zakaz pełnienia funkcji publicznych i utratę prawa wybieralności do Sejmu, Senatu, Parlamentu Europejskiego i samorządu.

Wyrok jest nieprawomocny. Sobóta nie zgadza się z opinią sądu, będzie składał odwołania. Jan Sobóta był wójtem Bań Mazurskich w latach 1990-1998. Wybrano go ponownie w 2008 r.