Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wywieziony na Syberię, wrócił do ojczyzny tylko po to, by zginąć w bitwie pod Lenino

Karol Wasilewski [email protected]
Tragiczne losy pana Stanisława Suszyńskiego opisuje żona.

Zagroda Suszyńskich. Rodzice i dwoje rozbawionych dzieci. Cicho, spokojnie. Gdyby nie ta wojna. Najpierw we wrześniu 1939 r. wtargnęli Niemcy, potem Armia Czerwona. Po przemarszu wojsk w lasach pełno broni. Stanisław znalazł 3 karabiny. Na krótki czas stały się jego własnością i jego zgubą. Ktoś doniósł Sowietom.

Wrzesień 1940 r. Zaczynały się wykopki. Na podwórko Suszyńskich zajechał wojskowy gazik, w nim NKWD. Rewizja, zastraszające krzyki. Domownicy z duszą na ramieniu czekali na jej rezultat. I choć broni nie znaleźli, Stanisław dostał pół godziny na przebranie się. Pożegnał się z matką, z żoną. Na główkach dzieci nakreślił znak krzyża świętego i popychany kolbami karabinów znalazł się w gaziku. Jeszcze odwrócił się do swoich, spojrzał na dom, na pole... Było to ostatnie pożegnanie. Nigdy już nie wrócił.

Na początku 1941r. głodnych więźniów załadowano do bydlęcych wagonów, po 2 tygodniach wyrzucono w białym, śniegowym polu tych, którzy przeżyli. Tam budowali kolej transsyberyjską. Pisał stamtąd listy, prosił o paczki z żywnością, bo tam pod dostatkiem miał tylko kompot z sosnowego igliwia.

Tylko wiara w opatrzność boską podtrzymywała na duchu. Zachowany z narażeniem życia obrazek Matki Boskiej, różaniec ulepiony z okruchów chleba odjętych od wiecznie głodnych ust - to najdroższe skarby skazańców.
Z powiewem wiosennego wiatru z roku 1943 Stanisław znalazł się w Siedlcach nad Oką w szeregach Wojska Polskiego. Próbował zapomnieć o Syberii. Tu zobaczył polskiego kapelana i usłyszał słowa hymnu. Płakał ze szczęścia.

Spotkał również swojego sąsiada - Stanisława Kobeldisa. Padli sobie w ramiona i szlochali. W serca skazańców wstąpiła nadzieja.

Jesienny wiatr zrywał liście z brzóz pod Lenino. 12 października 1943 r. poszli do ataku. Żołnierze dostali po kwaterce wódki. Na otwartych przestrzeniach Polacy ginęli w walce, szli na zatracenie. Miereja spłynęła polską krwią. Nie mieli szans wobec ogromnej przewagi Niemców.

Stanisław Suszyński też rwał do boju. Nieopatrznie wtargnął w zasiek drutów kolczastych i dostał się na pole minowe. Wybuch! Tumany kurzu! Ranny w brzuch wyszeptał Kobeldisowi:
- Do dzieci, do Polski....

Autor: Stanisława Suszyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna