Za niskie płace i za dużo chuliganów

Kilka dni temu pisaliśmy z czego są zadowoleni i co nie podoba się mieszkańcom województwa podlaskiego. Z badań, przeprowadzonych przez CBOS wynikało, że ludzie generalnie są szczęśliwi, choć narzekają na władze, drogi i kiepski dostęp do lekarzy specjalistów.
Postanowiliśmy sprawdzić, z czego niezadowoleni są suwalczanie. Wczoraj zapytaliśmy o to ponad sto przypadkowo napotkanych na ulicy osób w różnym wieku. Najwięcej, ponieważ prawie co piąta osoba narzekała na zbyt niskie zarobki. Ludzie podkreślali, że wymagania pracodawców są coraz większe, a pensje nie zmieniają się od lat. 16 procent ankietowanych twierdziło, że najbardziej przeszkadzają im przejeżdżające przez miasto tiry. Stwarzają zagrożenie, a hałas i spaliny uniemożliwiają normalne życie. Niewiele mniej suwalczan uznało, że największym problemem jest wandalizm oraz chuligaństwo. Z tego powodu administratorzy domów nie nadążają z remontami klatek schodowych. Niszczone są też parkowe ławki, uliczne lampy oraz zieleń. Ludziom przeszkadzają także libacje alkoholowe, często urządzane w sąsiedztwie bloków, krzyki, czy wulgaryzmy.
Trzynaście procent suwalczan narzekało na fatalny stan dróg w mieście, a niewiele mniej na złą opiekę medyczną. Trudno jest, jak twierdzili, dostać się do lekarzy specjalistów, są zbyt duże kolejki.
Tylko siedem procent uważało, że w mieście brakuje pracy, a po sześć, że jest za mało mieszkań oraz rozrywek. Co dwudziesty ankietowany narzekał na zbyt wysokie ceny w sklepach, zwłaszcza artykułów przeznaczonych dla dzieci. Zbyt dużo też, w ocenie suwalczan, kosztuje benzyna. Pozostali byli niezadowoleni z powodu braku miejsc do rekreacji, np. pływalni, złych połączeń autobusowych z innymi miastami i fatalnego stanu chodników. Byli też tacy, którzy uważali, że w instytucjach jest bałagan. Nieliczni mieszkańcy zauważali, że brakuje parkingów i zbyt mało jest zieleni.