W lutym ubiegłego roku, w Prudziszkach (gm. Jeleniewo) brat zabił 58-letniego brata. Zadał mu wiele ciosów nożem. Za zabójstwo jednak nie odpowie, bo jest niepoczytalny. Może jedynie spędzić resztę życia w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
W śledztwie prokuratura ustaliła, że nieco ponad godzinę przed tragedią dyżurny suwalskiej policji odebrał telefon z informacją o awanturze w Prudziszkach. Nie wysłał jednak patrolu. A chodziło o awanturę w domu, w którym niedługo później doszło do bratobójstwa.
Zobacz: Prudziszki. Andrzej B. zabił brata, bo go nie lubił. Ale kary nie będzie
Prokuratura doszła do wniosku, że dyżurny wezwanie zlekceważył. Nie dopytywał o żadne szczegóły i stwierdził, że w chwili zgłoszenia wszystkie patrole są zaangażowane w innych rejonach.
Policjant oskarżony, bo zlekceważył wezwanie. We wsi Prudziszki brat zabił brata
- Informacje, przekazane telefonicznie dyżurnemu, były bardzo niepokojące - mówi Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.
Niedługo po tym tragicznym zdarzeniu Andrzej Z., policjant z 21-letnim stażem, odszedł na emeryturę. Zasiadł jednak na ławie oskarżonych w suwalskim sądzie.
Prudziszki. 21-latek w szpitalu, audi na dachu (zdjęcia)
Ten zaś uznał, że byłemu już policjantowi żadnej winy przypisać nie można. Nie wysłał patrolu, bowiem żaden nie był wolny.
Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura czeka na jego pisemne uzasadnienie. Gdy je otrzyma, prawdopodobnie, złoży apelację.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?