Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaginieni: znikają najczęściej z własnej woli

Michał Modzelewski
Uciekają najczęściej z powodów rodzinnych. Ci młodsi - bo mają dość domu i rodzicielskiej opieki. Ci starsi - bo za granicą łatwiej zniknąć i zacząć od nowa.

Znikają na lata bez znaku życia, pozostawiając osamotnione żony i dzieci. Nie chcą wracać nawet po odnalezieniu. Policja może jedynie przekazać, że żyją. Miejsca odnalezienia nie pozwalają ujawnić... przepisy o ochronie danych osobowych!

Sekcja kryminalna łomżyńskiej komendy policji odnotowała w roku ubiegłym 49 zgłoszonych zaginięć. Pięciorga z nich nie odnaleziono. Dwoje zakończyło życie rzucając się z mostu. Dziewięcioro z nich to zaginieni poza granicami kraju.

- Najczęściej zgłaszający bliscy, przychodząc do nas, są spanikowani - mówi jeden z oficerów, od 19 lat zajmujący się zaginięciami. - Obawiają się przede wszystkim o życie męża czy dziecka, którzy często nie pozostawiają nawet pożegnalnego listu czy SMS-a.

Tak jak w przypadku Romana Cwalińskiego, którego ostatnim śladem w kraju był daewoo lanos pozostawiony po południu, 14 września 2006 r., na parkingu obok stacji obsługi pojazdów przy szosie do Mężenina. Do chwili obecnej nie nawiązał kontaktu z rodziną, a miejsca jego pobytu wciąż nie można ustalić. Ostatnim tropem, jaki po sobie pozostawił, jest odprawa paszportowa na Okęciu przed wylotem do Rzymu.

- W przypadku zaginionych za granicą powiadamiamy Interpol. Za jego pośrednictwem dane osoby trafiają do międzynarodowych rejestrów.

Powiadamiana jest policja w miejscu ostatniego pobytu. Wszędzie poza Anglią, gdzie poszukiwaniami zajmują się zamiast niej członkowie Armii Zbawienia - wyjaśnia procedurę Sławomir Dąbrowski, oficer prasowy KMP w Łomży.

Młodociani znikają najczęściej na kilka dni, często powtarzają ucieczki. Najczęściej ich eskapady kończą się znalezieniem u kolegów, na klatkach schodowych czy zatrzymaniach za jazdę bez biletu. Najodważniejszy, jakiego zapamiętali kryminalni, zawędrował do Jeleniej Góry.

Po kilku latach od zaginięcia rodziny zaczynają tracić nadzieję na powrót, starają się o symboliczny pochówek bliskich. Jednak musi upłynąć co najmniej 10 lat od ostatniego znaku życia, aby rodzina mogła wystąpić z wnioskiem do sądu cywilnego o uznanie zaginionego za zmarłego. Często rodziny czynią to z powodu wyłączenia uczestnictwa zaginionego z udziału w spadku lub chcąc rozdysponować jego majątek.

Jednak dopiero po piętnastu latach policja oficjalnie kończy poszukiwania. Z ewidencji skreśla zaś po ukończeniu 75 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna