Załatwią sprawę po białorusku

Mniejszości narodowe będę miały łatwiej. Posłowie postanowili porządkować ich prawa i obowiązki.
- Ta ustawa będzie wypełnieniem zobowiązań Polski wobec ramowej Konwencji o ochronie mniejszości narodowych, ratyfikowanej przez nasz kraj - twierdzi podlaski poseł Eugeniusz Czykwin, sprawozdawca projektu ustawy.
Cztery szyldy
Przedstawiciele mniejszości narodowych mieliby możliwość składania podań w urzędach w językach narodowych. Na szyldach urzędów pojawiłyby się, obok polskich, także napisy w językach mniejszości. O tych wszystkich zmianach miałyby jednak decydować rady konkretnych gmin.
- Moim zdaniem, urzędowe sprawy powinny być załatwiane w języku polskim, ponieważ mieszkamy w Polsce. Przedstawiciele mniejszości nie mają jednak żadnych problemów z porozumieniem się w naszym urzędzie w języku białoruskim. Sam doskonale nim władam. Sankcjonowanie tego jest jednak niepotrzebne - twierdzi Marek Nazarko, wójt gminy Michałowo, w której Białorusini stanowią prawie 15 proc. mieszkańców.
Drogie zmiany
Jego zdaniem, wprowadzenie takich zmian mogłoby prowadzić do paradoksów, kiedy w przypadku np. trzech mniejszości narodowych i etnicznych, zamieszkujących dany teren, trzeba by było na szyldach podawać nazwę urzędu w czterech językach. Dodatkowym utrudnieniem byłoby zatrudnienie w każdym dziale przynajmniej jednej osoby, władającej konkretnym językiem. Gmin nie stać na taki wydatek.
Niewykluczone, że ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych zostanie uchwalona w ciągu kilku miesięcy. Projekt czekają poprawki, które zgłoszą parlamentarzyści, a potem podpis prezydenta.
W projekcie ustawy wymienionych jest dziewięć mniejszości narodowych - białoruska, czeska, litewska, niemiecka, ormiańska, rosyjska, słowacka, ukraińska i żydowska oraz cztery mniejszości etniczne - karaimska, łemkowska, romska i tatarska. **