W ostatnim czasie były trzy. Do konserwatora zabytków, nadzoru budowlanego i Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która zarządza ulicą, przy której znajdują się przystanki. Donosiciele chcą, by sprawdzić, czy wszystko jest zgodne z przepisami.
Zobacz też: FESTIWAL PODLASKA JESIEŃ 2017
Piotr Siniakowicz, burmistrz Siemiatycz i pomysłodawca zielonych przystanków nie ma wątpliwości, że donosów będzie więcej. - Kampania wyborcza już się zaczęła - komentuje. Dodaje też, że donosów się nie boi. Przystanki powstały bowiem zgodnie z prawem, a miasto zdobyło wszelkie pozwolenia. -To taka mała, polska zawiść - ocenia burmistrz. - Przystanki podobają się wielu mieszkańcom. Także gdziekolwiek w kraju ich nie pokażę, wzbudzają zachwyt. Że unikatowe, ładne. Inni chcą je kopiować, pytają ile kosztowały. A u nas piszą donosy.
Przypomnijmy, że dwa przystanki z roślinnością na elementach konstrukcyjnych stanęły w centrum Siemiatycz przed wakacjami. Kosztowały ok. 70 tys. zł. Pełnią dwa zadania. Po pierwsze, są proekologiczne. Rośliny wytwarzają tlen, a wewnątrz znajdują się praktyczne wskazówki dotyczące ochrony środowiska. Po drugie, przystanki to świetna promocja - Siemiatycze są bowiem pierwszym miastem w woj. podlaskim, w którym powstała taka inwestycja. Także w kraju takimi rozwiązaniami mogą się pochwalić tylko nieliczni. Ekologia to kierunek, w którym chcą iść władze miasta. Tym razem w planie jest postawienie ławek, wyposażonych w panele słoneczne, gdzie mieszkańcy będą mogli naładować telefon.
Białystok. Pływalnia przy Stromej już otwarta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?