Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znęcali się nad nim i więźniowie i strażnicy! Nie miał życia!

Izabela Krzewska [email protected]
– Mam nadzieję, że na podstawie mojego przykładu, ustawodawca zapobiegnie polowaniom na ludzi i preparowaniom dowodów – mówił Tomasz Hirnle
– Mam nadzieję, że na podstawie mojego przykładu, ustawodawca zapobiegnie polowaniom na ludzi i preparowaniom dowodów – mówił Tomasz Hirnle
Kiedy trafiłem do aresztu to był wielki cios dla całej mojej rodziny, w szczególności dla żony - opowiadał przed sądem Tomasz Hirnle, znany białostocki kardiochirurg, oskarżony o przyjęcie łapówki, a po latach uniewinniony.

- Osadzono mnie z pospolitymi przestępcami. O ile w celi byli to ludzie, na których ciążyły zarzuty o oszustwa finansowe, to na spacerach spotykałem się z oskarżonymi o morderstwa.

Ci drudzy nie żałowali mu niewybrednych komentarzy. - Jestem pewny, że znali mnie z przekazów medialnych. Wiedzieli, że jestem lekarzem - kontynuował swoje zeznanie dr Hirnle. - Nagabywali mnie, bo chcieli wiedzieć, jak zasymulować chorobę psychiczną, aby uniknąć kary. Inni, kiedy byłem prowadzony przez podwórze na spacer, dosłownie wychylali się z okien i krzyczeli do mnie: "Zamknąć tego łapownika!". Za tym szły nieprzyjemne inwektywy.

Jak stwierdził kardiochirurg, strażnicy więzienni również odnosili się do niego w skrajny sposób. - Jedni zgłaszali się do mnie o radę, inni z upodobaniem dokonywali rewizji osobistej po każdym widzeniu - opisywał swoje upokorzenie.

Hirnle długo zastanawiał się niemal po każdym pytaniu sędziego. Odpowiadał precyzyjnie, spokojnie, choć z pewnością nie było mu łatwo zachować kamienną twarz. Półtora miesiąca, jakie spędził w izolacji, były dla niego prawdziwą traumą.

W ciągu zaledwie jednego dnia, z uznanego medyka i szefa kliniki kardiochirurgii w białostockim szpitalu klinicznym, dr Hirnle (zgodził się na ujawnienie swojej twarzy i nazwiska) stał się podejrzanym o przestępstwo korupcyjne. Noc po 13 czerwca 2005 r., kiedy złożył pierwsze zeznanie na komendzie, spędził w policyjnej izbie zatrzymań. - To były warunki skrajnie koszmarne, wielokrotnie gorsze niż w areszcie śledczym - stwierdził.

Kilka dni później, podczas drugiego posiedzenia, sąd wydał nakaz umieszczenia go w tymczasowym areszcie. Z żoną widział się dopiero dwa tygodnie po zatrzymaniu, choć, jak twierdzi, wielokrotnie o to prosiła.

Po 7 tygodniach pobytu za kratkami stan zdrowia Tomasza Hirnle, leczącego się na nadciśnienie, pogorszył się. Szpital rozwiązał z nim umowę o pracę.

Teraz, kiedy po latach procesów sąd uznał ostatecznie jego niewinność, doktor złożył wniosek o odszkodowanie, m.in. za niesłuszny areszt i utratę zarobków, w wysokości ponad 500 tys. zł. W ub. piątek przed Sądem Okręgowym w Białymstoku odbyła się pierwsza rozprawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna