- Na razie mamy trzy wnioski w tej sprawie od pracowników byłych pegeerów - powiedział Ludgierd Rogowski, szef suwalskiego oddziału Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. - Przyznam, że nie jestem przekonany do tego pomysłu. Po pierwsze dlatego, że prezydent nie podpisał jeszcze Ustawy o zalesianiu. Po drugie dlatego, że gminy nie uchwaliły jeszcze nowych planów zagospodarowania przestrzennego. A właśnie na tych planach powinny być zaznaczone ziemie, które mogłaby być zalesione. Przygotowujemy wykazy takich gruntów. Sprawdzamy, jak sytuacja wygląda w powiecie sejneńskim, suwalskim i giżyckim.
Zdaniem dyrektora Rogowskiego najwięcej gruntów V i VI klasy, a tylko te można zalesiać, jest w regionie podlaskim.
- Trudno jednak wymagać od kogoś, by jechał z Giżycka i pielęgnował ziemię na przykład w Sokółce - tłumaczył dyrektor Rogowski. - Poza tym, za swoją pracę ma otrzymywać miesięcznie 150 złotych od hektara, a z tego co wiem Agencja Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa, która ma przekazać pieniądze na wypłaty do powiatów, po prostu nie ma funduszy.
Podobny program zalesiania nieużytków opracowany został w ubiegłym roku z myślą o rolnikach. Wicestarosta giżycki Mirosław Drzażdżewski przyznaje, że rolników zainteresowanych gruntami jest sporo, ale Agencja Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa, która przekazuje fundusze na wypłaty dla rolników, nie ma pieniędzy. Dlatego też przyszłość Agencji i programów przez nią finansowanych stoi pod znakiem zapytania.
- W ubiegłym roku otrzymaliśmy nieco ponad trzynaście tysięcy złotych - tłumaczył wicestarosta Drzażdżewski. - W tym roku planuje się przekazać siedemdziesiąt dwa tysiące. Ile tych pieniędzy będzie w rzeczywistości trudno przewidzieć.
Rolnicy, którzy zdecydowali się zalesić grunty, podkreślają, że praca przy sadzonkach jest ciężka, a otrzymywane wynagrodzenie nie wystarcza na zakup środków potrzebnych do pielęgnacji ziemi.
- Tymi gruntami mamy się opiekować przez dziesięć lat - powiedział Leszek Hamrysiak z Rydzewa koło Giżycka. - Dwa razy w roku trzeba te sadzonki przycinać. Musimy też z własnych pieniędzy kupować środki chemiczne do pielęgnacji ziemi. Odrobaczać ją na przykład. Te sto pięćdziesiąt złotych to nic w porównaniu z tym, co wydajemy. To nie był dobry pomysł, żeby zalesiać nieużytki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?