Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anię zabił sąsiad z tej samej ulicy, ojciec dwójki dzieci! Nowe szczegóły makabrycznej zbrodni

Michał Modzelewski
- Anioł, nie dziewczyna. W życiu nic złego nie mogłaby nikomu zrobić - mówi Anna Szczęsna, sąsiadka Ani - Typowa domatorka, co najwyżej przed blokiem się tylko kręciła. Dziewczyna i jej oprawcy mieszkali w Zambrowie. 26- latek mieszkał przy tej samej ulicy co Ania, był jej sąsiadem. Ma dwójkę małych dzieci.

Makabryczna zbrodnia w Sędziwujach pod Zambrowem, o dokonanie której podejrzewani są dwaj młodzi mężczyźni, wstrząsnęła mieszkańcami całego regionu. Po zamordowaniu 21-letniej Anny K. jej ciało zostało podpalone, by zatrzeć ślady. Prokuratura nie wyklucza motywu seksualnego zbrodni, ale odmawia podania szczegółów sprawy. Zatrzymani kilka godzin po zbrodni dwaj mężczyźni dziś mają trafić do aresztu tymczasowego na trzy miesiące. Grozi im dożywocie.

Anioł, nie dziewczyna
Sceną zbrodni była nieduża działka, właściwie domek i szopa stojące na uboczu wsi. To tu, w sobotę, jeszcze przed południem 26-letni Tadeusz Sz. wraz z 23-letnim Andrzejem Sz. mieli sprowadzić 21-letnią Anię. Była atrakcyjną, ciemną blondynką. Miała za sobą naukę w szkole specjalnej.

- Anioł, nie dziewczyna. W życiu nic złego nie mogłaby nikomu zrobić - mówi Anna Szczęsna, sąsiadka Ani - Typowa domatorka, co najwyżej przed blokiem się tylko kręciła.

Siekiera przy drodze
- Wedle wstępnych ustaleń, między podejrzewanymi a ofiarą doszło po południu do sprzeczki. Po dokonaniu zabójstwa, zwłoki ofiary wrzucono do rozpalonego ogniska. Wysoka temperatura sprawiła, że biegły nie był w stanie ustalić przyczyn zgonu na miejscu zdarzenia - tłumaczy Jan Karwowski, zastępca prokuratora rejonowego w Zambrowie.

Wyjaśni to dzisiejsza sekcja zwłok w białostockim Zakładzie Medycyny Sądowej. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przy drodze na posesję znaleziono siekierę. Sprawcy mogli porzucić ją tam po dokonaniu zbrodni.

Na miejscu zdarzenia pierwsi pojawili się strażacy. Ktoś wezwał ich zaniepokojony kłębiącym się nad posesją dymem. - Wozy pojawiły się po godzinie 21 - opowiada Janina Ożarowska, mieszkająca na sąsiedniej posesji. - Poczułam nieprzyjemny swąd.

To sprawcy dorzucili do ogniska opony. Żeby lepiej zatrzeć ślady...
- Tak makabrycznej zbrodni jeszcze nigdy u nas nie było - stwierdza Jacek Dobrzyński, rzecznik podlaskiej policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna