Rodzina od wieków związany jest z Bielskiem Podlaskim. Dzięki wspomnieniom seniorki rodu i pracy pasjonatów, powstała o nim książka.
- Spisać historię dziesięciu pokoleń naszej rodziny, to nie jest taka łatwa sprawa - mówiła Ludmiła Antychowicz-Wołyniec, współautorka książki, która na jej prezentację przybyła z Baranowicz na Białorusi. - Są Antychowicze w Bielsku, są w Warszawie, Rosji i Nowym Jorku. Nie sposób zebrać ich w jednym miejscu, a dzięki tej książce to się w pewien sposób udało.
Uroczysta prezentacja książki odbyła się w niedzielę w bielskim liceum białoruskim, a przybyła na nią ponad setka członków i przyjaciół rodziny.
- To dla nas wielki honor, że możemy gościć przedstawicieli tak znakomitego rodu, który przez wieki współtworzył historię naszego miasta - mówił gospodarz Andrzej Stepaniuk, były burmistrz Bielska Podlaskiego, a dziś dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego z BJN im. Bronisława Taraszkiewicza.
Książka "Antychowicze z Bielska Podlaskiego" składa się z kilku części przygotowanych przez różnych autorów, a wydana została nakładem Muzeum Małej Ojczyzny w Studziwodach.
- Na historię Antychowiczów trafiłem w dokumentach po raz pierwszy, gdy zbierałem materiały o przeszłości bielskich parafii - opowiadał Doroteusz Fionik, kustosz Muzeum Małej Ojczyzny.
Uciekała przed bombami
- Okazało się, że archiwum Trofima Antychowicza to unikalny zbiór dokumentów rodzinnych, które sięgają początków XVIII wieku. Spośród bielskich mieszczan podobny zachował się tylko w rodzie Sakowiczów - mówił Doroteusz Fionik.
Kustosz opowiadał, że na przestrzeni lat rodzina wdawała się w koligacje z innymi rodami, m.in.: Czerewackimi, Jewcami, Kostycewiczami czy Pisankami.
- W roku 2000 dostałem informację, że spod Baranowicz do Bielska przyjechała seniorka rodu - pani Ludmiła. Przez te 13 lat spotkań segregator starych zdjęć i dokumentów przerodził się w książkę - mówił Fionik.
To właśnie Ludmiła Wołyniec, de domo Antychowicz, jest autorką głównej części książki, opartej na jej wspomnieniach.
- Urodziła się w Bielsku Podlaskim przed II wojną światową. Jej ojciec Grzegorz był starostą cerkwi katedralnej pw. świętego Mikołaja, spalonej w czasie wojny. Matka Olga pochodziła z Kalinowskich z Grabowca - opowiada znawca genealogii Arseniusz Artysiewicz, kolejny współtwórca książki.
Rodzina Olgi i Grzegorza wyjechała do Związku Radzieckiego. Najpierw zamieszkała na Ukrainie, a później z powodu głodu przeniosła się pod białoruskie Baranowicze, gdzie Ludmiła była nauczycielką.
- Była wojna, zaczęli bombardować Bielsk, musieliśmy uciekać z domu. Pamiętam to do dziś - opowiadała pani Ludmiła.
Doroteusz Fionik podkreślał, że nowa książka stanowi duży wkład w poznanie dziejów mieszkańców Podlasia.
- Mieszczanie podlascy byli ludźmi wolnymi na równi ze szlachtą. Mogli kupować ziemię, inwestować w naukę i kulturę - opowiadał kustosz. - Wśród nich rosły tradycje cechowe. Bielsk słynął z garbarzy czy kuśnierzy. Byli ludźmi piśmiennymi, dlatego zachowały się po nich cenne dokumenty, np. testamenty.
Archiwa są bogate
Bielski pasjonat Arseniusz Artysiewicz opracował część genealogiczną książki. Wynika z niej, że udokumentowana historia bielskiego rodu Antychowiczów bierze początek od Pawła Antychowicza, który urodził się około 1710 r., a zmarł przed 1779.
- To dane, które udało się udokumentować, bo tak naprawdę bielskie rody mieszczańskie kształtowały się w XV-XVI wieku - mówił Arseniusz Artysiewicz. - W Bielsku Podlaskim rodziła się wielka historia, którą zapisano w dokumentach przywiezionych z ZSRR i złożonych w Warszawie. Miejmy nadzieję, że ktoś kiedyś do nich dotrze i je odczyta. Bo wspomnienie imion zmarłych, to przepustka do ich nieśmiertelności.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?