Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arkadiusz Nowalski jeździ do pracy rowerem. Radni chcą, by burmistrz przesiadł się z roweru na kajak

Helena Wysocka
Arkadiusz Nowalski sprzedał służbowe auto i przesiadł się na rower.  - Oszczędzanie trzeba zacząć od siebie - uważa burmistrz. Ale to nie podoba się radnym.
Arkadiusz Nowalski sprzedał służbowe auto i przesiadł się na rower. - Oszczędzanie trzeba zacząć od siebie - uważa burmistrz. Ale to nie podoba się radnym. Helena Wysocka
Sejneńscy radni mówią, że włodarz przynosi miastu złą sławę, bo opowiada durnoty, miota się i prowokuje. Oskarżają go, że za wolno jeździ rowerem, źle się ubiera i promuje narkotyki.

Paradował bowiem z kolorową planszą i opowiadał dookoła, że "Kocha Marychę". Burmistrz Arkadiusz Nowalski łapie się za głowę: - przecież to nazwa naszej rzeki! - przypomina. Ale nieprzychylni mu radni wiedzą swoje. Mówią, że kiedyś Sejny słynęły z kultury, a dziś z lenistwa i głupoty. Przykłady?

- Burmistrz sprzedał służbowe auto! - sypie jak z rękawa radny Zdzisław Rzepiejewski. - To dobrze? Moim zdaniem, nie. Nie można tak robić!

Profesor Jerzy Kopania, białostocki etyk mówi, że trudno jest jednoznacznie ocenić postawę radnych. Bo granica pomiędzy chamstwem, a nieuczciwością jest bardzo cienka. Ale jedno i drugie dyskwalifikuje ich jako osoby publiczne. - Ale to nie tylko o radnych świadczy źle - zastrzega rozmówca. - Także o tych, którzy ich wybrali. Chyba, że zostali wprowadzeni w błąd.

Ludzie chodzą po omacku

Sejny - niewielkie i biedne jak mysz kościelna. Dwa ronda, dziurawe ulice, porośnięte chwastami skwery i pracy jak na lekarstwo. Miasto nie miało szczęścia ani do inwestorów, ani do włodarzy. Przez ostatnie 16 lat na fotelu burmistrza zasiadał Stanisław Kap. Radni stali za nim murem. Bezkrytycznie przyjmowali bodajże wszystkie jego pomysły. Kiedyś posunęli się nawet do tego, że odwołali szefa komisji rewizyjnej. Był z opozycji, zbyt dociekliwy i za bardzo grzebał w urzędowych papierach...

Kap rządził niepodzielnie. Mimo niedostatku w miejskiej kasie, miał bodajże najwyższą pensję w regionie i popełniał - jak to w życiu bywa - błędy. Skutki jednego z nich sejnianie będą odczuwali jeszcze przez wiele lat. Otóż, wiele lat temu miasto zleciło budowę oczyszczalni ścieków. Obiekt został wykonany wadliwie, ale Kap podpisał protokół jego odbioru. Później uznał, że nie musi rozliczać się z firmą, która nadzorowała inwestycję.
- Przecież nie będę płacił za fuszerkę - argumentował.

Sprawa trafiła do sądu. Choć już w pierwszych instancjach zapadały niekorzystne dla miasta wyroki, burmistrz trwał w swoim uporze i pisał kolejne apelacje. Po kilku latach sądowego sporu (sprawa trafiła aż do Sądu Najwyższego) okazało się, że włodarz się mylił. Ale racja to jedno, a kasa - drugie. Miasto dobiły odsetki karne. Musiało przygotować program naprawczy i trzy lata temu poprosić rząd o preferencyjną pożyczkę. Zamrożono wówczas pensje w miejskich instytucjach, zrezygnowano z wielu planów, a mieszkańcy chodzili po omacku. Uliczne latarnie bowiem były włączane dopiero przed północą. Opozycja w radzie, do której przez ponad 7 lat należał Arkadiusz Nowalski, grzmiała, że tylko burmistrz nie oszczędza. Jego pensja nie zmniejszyła się bowiem ani o grosz!

Trudno więc się dziwić, że w takiej sytuacji sejnianie mieli dość swoich włodarzy. I w minionym roku dali Kapowi czerwoną kartkę, a władzę - Arkadiuszowi Nowalskiemu. To radny, który w minionej kadencji zrezygnował z mandatu. Stwierdził bowiem, że nie będzie dobijać miasta. A tak, jego zdaniem, czyniła ówczesna władza.
Ale wieloletni styl sprawowania władzy doprowadził do sytuacji, że ludzie stracili chęć do pracy społecznej. O piętnaście mandatów w miejskiej radzie rywalizowały zaledwie 34 osoby. Wśród nich pracownicy podległych samorządowi instytucji, dotychczasowi radni. Efekt? W radzie zasiadło aż dziewięć osób związanych z byłym burmistrzem. I to oni, skupieni w klubie Edukacja Zdrowie Praca, przejęli faktyczną władzę w mieście.

W kasie pusto

O tym, że rzeczywistość skrzeczy bardziej, niż mogłoby się wydawać Nowalski przekonał się już w pierwszych dniach urzędowania, gdy zajrzał w papiery. Miejskie instytucje kultury tonęły w długach, a nauczyciele od miesięcy czekali na wypłatę pieniędzy.

- Musimy zacisnąć pasa - wołał.

Oszczędzanie chciał zacząć od siebie. Prosił radnych, by ustalili mu najniższą z możliwych pensji, czyli niecałe 5 tysięcy zł (poprzednik miał dwa razy tyle). Ale rajcy zagrali mu na nosie i przyznali o 2 tysiące więcej. Uznali, że skoro pracuje, to musi godziwie zarabiać. Miejscowi wątpili w ich dobre intencje. - Chodzi o to, by nie różnił się zbyt wiele od poprzednika - tłumaczyli.

Kto ma rację, nie wiadomo. Fakt, że od tego czasu jest już tylko gorzej. Sesje przypominają kiepskie spektakle, radni nie przebierają w słowach. Sugerują, że burmistrz powinien się leczyć, zarzucają mu kłamstwa i torpedują niemal wszystkie inicjatywy. Upadły więc wnioski o połączenie biblioteki z ośrodkiem kultury, by było taniej, prywatyzację przedszkola, a nawet odwołanie skarbnik, która podawała swojemu szefowi... nieprawdziwe informacje. Radni uznali, że to nie ona, a burmistrz jest winny. - Powinien sprawdzać, czy dane zgodne są z prawdą - argumentuje Rzepiejewski, szef rządzącego miastem klubu.

Od miesięcy toczy się spór o to, czy przygotować projekt na budowę kanalizacji, czy nie. Nowalski uważa, że to bez sensu, ponieważ na inwestycję nie ma kasy i nic nie wskazuje na to, by sytuacja szybko się zmieniła. A projekt po trzech latach straci ważność. Po co więc wywalać kasę?

- Lepiej zmodernizować uliczne oświetlenie - dodaje włodarz. - Wtedy zaoszczędzimy sporo pieniędzy i będziemy mogli łatać budżetowe dziury.

Ale radni są temu przeciwni.

- Światło było jest i będzie - upiera się Rzepiejewski. - Co ludzie będą z tego mieli? Nic. A kanalizacja jest potrzebna.

Tyle tylko, że na niej sejnianie też nie skorzystają. Za wywóz nieczystości płacą tyle samo i ci, którzy kanały mają, i ci, co musieli wykopać szamba. Na przedsięwzięciu skorzystają więc tylko rządzący miastem radni, którzy inwestycję wpisali do swojego programu wyborczego. Będą mogli powiedzieć, że dotrzymują obietnic.

Wylewają pomyje

Parę miesięcy temu klub Edukacja Zdrowie Praca uruchomił stronę internetową, gdzie na głowę burmistrza leją się pomyje. Radni zarzucają Nowalskiemu, że sprzedał służbowy samochód i jeździ rowerem. A że porusza się wolno, to blokuje ruch w mieście. Drwią, że kiedyś przyjeżdżano jednośladem na jarmarki i, że powinien spinać sobie nogawki spinaczami do bielizny, by nie doszło do nieszczęścia. Proponują, by zmienił środek lokomocji na służbowy kajak. "Znając pana fantazję na pewno dopłynie do urzędu..." - ironizują.

Suchej nitki nie pozostawiają też na charytatywnej imprezie, która niedawno promowała przepływającą przez miasto rzekę. Uważają, że paradowanie z tabliczką "Kocham Marychę", bo taką miał burmistrz, zachęca do zażywania środków odurzających.

Rzepiejewski zapytany, dlaczego radni ośmieszają włodarza idzie w zaparte: - Nie wiem, kto to pisze- przekonuje. - Jakby co, to niech sąd to ustala. Nam zależy tylko na jednym: aby miasto przestało się zwijać. Bo jak tak dalej pójdzie zostaniemy większą wioską.

Arkadiusz Nowalski też chce rozwijać miasto. Poszukuje zagranicznych partnerów, zamierza pisać projekty i sięgać po unijne pieniądze. Chce, by nad Marychę, którą od lat sprząta, przyjeżdżali turyści, a na obrzeżach miasteczka powstała specjalna strefa ekonomiczna. Tylko, czy przekona radnych?

Dwaj radni: Paweł Dzienisiewicz i Piotr Maksimowicz zasiadają w sejneńskiej radzie miasta po raz pierwszy. Są spoza klubu Edukacja Zdrowie Praca. Twierdzą, że nie tak wyobrażali sobie działanie w samorządzie. Sądzili, że będą mogli pomagać ludziom, a nie bawić się w politykę.

- Nie rozumiem tej klubowej solidarności - mówi Dzienisiewicz. - Radny powinien postępować tak, jak rozum i sumienie mu podpowiadają.

Parę tygodni temu, gdy ludzi poprosili go o wyrównanie miejskiej drogi, uznał, że nie ma sensu zgłaszać tego na sesji, bo rządzący miastem klub i tak wniosek odrzuci. Naprawił więc szutrową drogę za własne pieniądze. A teraz, wspólnie z Maksimowiczem przymierzają się do uporządkowania miejskiego parkingu. - Albo trzeba coś robić, albo oddać mandaty - tłumaczą. - Dość już tego siedzenia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna