Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Atakuje nas świńska grypa

Helena Wysocka
– Oczywiście, że boimy się o własne zdrowie, ale zawód lekarza zawsze niósł jakieś ryzyko – mówi Grzegorz Gałązka, dyrektor suwalskiego szpitala.
– Oczywiście, że boimy się o własne zdrowie, ale zawód lekarza zawsze niósł jakieś ryzyko – mówi Grzegorz Gałązka, dyrektor suwalskiego szpitala.
Suwałki. Najgorsze jeszcze przed nami.

- W najbliższych tygodniach należy spodziewać się zwiększonej liczby zachorowań na grypę - uważa prof. Robert Flisiak, konsultant wojewódzki ds. chorób zakaźnych. I tak ma być do stycznia, a nawet lutego przyszłego roku. Co przyniesie wiosna, też nie wiadomo.

Na początku tygodnia, w suwalskim szpitalu zmarła 15-letnia dziewczyna zarażona wirusem A/H1N1. Troje innych pacjentów, też chorych na świńską grypę, od kilku dni walczy o życie. Są podłączeni do respiratorów.
- Ich stan jest krytyczny, ale nie poddajemy się - mówi Grzegorz Gałązka, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Suwałkach.

Czworo innych pacjentów, zarażonych wirusem przebywa na oddziale zakaźnym. Lekarze czekają na wyniki kolejnej próby, przesłanej do olsztyńskiego laboratorium. Objawy wskazują na to, że statystyka wkrótce się zmieni. I to na gorsze.

- Do nas trafiają tylko ciężkie przypadki - zastrzega dyr. Gałązka. - Odpowiedzi na pytanie, ile tak naprawdę osób jest chorych na grypę trzeba szukać u lekarzy rodzinnych.

Ci mówią niechętnie. Zgłoszenie pacjenta z grypą, nawet "zwykłą" wiąże się z koniecznością wypełniania dodatkowych dokumentów.

- Jeśli w ciągu dnia przyjmuję kilkudziesięciu chorych na grypę pacjentów, to na wypełnianie kwitów musiałbym poświęcić ze dwie godziny - tłumaczy jeden z lekarzy. - Nikt nie ma na to ani czasu, ani siły.
Personel się boi

Wśród personelu suwalskiego szpitala, zatrudnionego zwłaszcza na oddziale intensywnej terapii oraz zakaźnym, świńska grypa budzi przerażenie.

- Pracując bez przerwy jesteśmy zmęczeni, a tym samym mniej odporni na choroby - tłumaczą ludzie. - Możemy zarazić się wirusem, a później zarazić swoich bliskich.

Kilka dni temu doszło do pierwszego incydentu. Nikt, ani lekarze, ani pielęgniarki nie chciały zmienić cewnika chorej na świńską grypę dziewczynie. Musiała to uczynić dyrektor ds. medycznych.

- Zawód lekarze zawsze wiązał się z pewnym ryzykiem - uważa dyr. Gałązka. - A, jak to w życiu bywa, raz jest ono mniejsze, a innym razem - większe.

Dyrektor zamierza zakupić pracownikom szpitala szczepionki od... grypy sezonowej. Pod warunkiem, że zgodzą się na to związki zawodowe.

- Musimy wziąć na ten cel pieniądze z funduszu socjalnego - dodaje. - Innej możliwości nie ma.
Kiedy i czy w ogóle szczepionki będą, na razie nie wiadomo.

Na co dzień pracownicy szpitala dysponują maseczkami ochronnymi. Personel z oddziałów największego ryzyka posiada też kombinezony.

W szpitalu, przynajmniej na razie, nie brakuje lekarstw. Placówka zamawia co drugi dzień po kilkadziesiąt opakowań Tamiflu, który jest skuteczny na świńską grypę.

- Właściwie podajemy wszystkim, którzy z wysoką temperaturą trafiają do szpitala - twierdzi jeden z lekarzy. - Ryzyko jest zbyt duże, aby dopuścić do rozwinięcia się choroby.

Może zabraknąć sprzętu
Największy problem stanowi sprzęt. A właściwie jego brak. Suwalski szpital dysponuje 24 respiratorami, ale tylko trzy są dobrej jakości i gwarantują efektywne leczenie.

- Poinformowaliśmy o tym fakcie marszałka - mówi dyr. Gałązka. - Zakup aparatów z naszego budżetu jest bowiem niemożliwy.

Urząd Marszałkowski z pomocą nie śpieszy się. Uważa bowiem, że to zadanie ministra zdrowia. Ten z kolei odsyła do marszałka.

Pół roku temu prof. Flisiak apelował do władz wojewódzkich o zakup większej liczby respiratorów. We wszystkich, znajdujących się na terenie województwa szpitalach jest ich zaledwie 208.

- Kiedy zwiększy się liczba zachorowań, urządzeń może być za mało - tłumaczy profesor.
Zdaniem Jolanty Gadek, rzecznika prasowego wojewody do takiej sytuacji nie powinno dojść.
- Nikt nie powiedział, że suwalczanin musi być leczony w miejscowym szpitalu - tłumaczy. - Jeśli tam zabraknie urządzeń, to pacjent zostanie przewieziony do innej placówki.

Wojewoda zapowiada, że jeśli będzie taka potrzeba, zwróci się do Agencji Rezerw Materiałowych o przekazanie dodatkowego sprzętu.

- Ale do tej pory nikt takiego zapotrzebowania nam nie złożył - zastrzega Gadek. - Wystąpiliśmy więc tylko do ministerstwa z prośbą, by rozważyło możliwość zakupu respiratorów. Odpowiedzi, póki co, nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna