Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beata pomogła

Helena Wysocka [email protected]
Albatros był i jest jedną z najbardziej obleganych restauracji przez klientów
Albatros był i jest jedną z najbardziej obleganych restauracji przez klientów H.Wysocka
Augustów. Czy Janusz Laskowski spotkał w augustowskim Albatrosie Beatę, której poświęcił jeden ze swoich powszechnie znanych przebojów?

Rczej nie - uważa Fabian Pietrusiewicz, najdłużej pracujący w lokalu kelner. - Ale ważne, że piosenka, przyciągając turystów, pomogła nam przetrwać trudne czasy. Zresztą, jeszcze teraz niektórzy goście pytają o Beatę.
Siedem dziewcząt
Augustowski Albatros świętuje 45-lecie działalności. Na regionalnej mapie lokali, prowadzonych przez spółdzielnię "Społem", pozostał jako jedyny. Pozostałe już dawno zostały sprywatyzowane lub zamknięte na klucz. Jak udało się utrzymać się na rynku przez tyle lat? Pracownicy lokalu i zarząd firmy zgodnie mówią, że wcale nie było łatwo. To efekt wspólnej, ciężkiej pracy załogi. Restauracja słynie w okolicy z tanich i smacznych potraw oraz solidnej obsługi. Do tego trzeba dodać odrobinę szczęścia. W połowie lat 60. augustowski lokal rozsławił Janusz Laskowski. Piosenkarz zaczął śpiewać swój przebój - "Siedem dziewcząt z Albatrosa", który opowiada o 17-letniej, napotkanej w restauracji Beacie.
- Bywał tutaj bardzo często, ale nigdy nie widziałem go w towarzystwie tak młodej dziewczyny - opowiada Krzysztof Grochowski, członek zespołu grającego w lokalu. - W tym czasie nie było u nas nawet kelnerki o takim imieniu. Prawdopodobnie to wymyślona przez Laskowskiego postać. Ważne jednak, że za Beatą zaczęli rozglądać się turyści i trwa to do dzisiaj.
Laskowski zaś, za zasługi dla miasta, został odznaczony medalem.
Olbrychski na koniu
Klientelę przyciągali też inni artyści, który odpoczywali nad pobliskimi jeziorami, czy też przyjeżdżali do pracy. W Puszczy Augustowskiej bowiem były kręcone sceny do dwóch filmów. Daniel Olbrychski np. grał kaprala w filmie "Ranny w lesie" i codziennie, na koniu przyjeżdżał pod Albatros, aby zjeść obiad. Za nim do lokalu wtaczała się gromada fanów, głównie młodzieży, która rozsiadała się przy sąsiednich stolikach i śledziła swojego idola. Co Olbrychski zamawiał na obiady?
- Artyści, jak to artyści - wspomina Pietrusiewicz. - Nigdy nie wiedzieli, czy chcą jeść, czy tylko pić.
Stanisława Kijewska, emerytowana kelnerka z Albatrosa twierdzi, że w przeszłości klienci byli lepsi. Solidnie płacili za konsumpcję, nie uciekali przed zapłaceniem rachunku i bawili się inaczej.
- Teraz młodzież lubi czasem popisywać się - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna