Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezczelnie okradali swoją firmę [ZOBACZ NAGRANIA]. Okazuje się, że nie ma winnych

Michał Modzelewski [email protected]
Nalewanie firmowej ropy do własnych aut to nie kradzież?

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Nie ma pieniędzy na zasiłki rodzinne

Mimo, że cały proceder uchwyciły kamery, nikt nie będzie ścigany ws. kradzieży ropy ze spółki.

Ostatnie decyzje prokuratury i sądu wskazują na to, że głośna afera związana z kradzieżami paliwa w placówkach Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Łomży rozejdzie się po kościach. Wczoraj Sąd Rejonowy w Łomży utrzymał w mocy decyzję miejscowej prokuratury, która odmówiła wszczęcia śledztwa ws. niedopełnienia obowiązków przez prezesa spółki. Z kolei grajewska prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące tych pracowników, którzy nalewali paliwo wszędzie, tylko nie do autobusów PKS.

Bo szef nie wiedział
O nieprawidłowościach związanych z gospodarowaniem ropą w firmie pisaliśmy m.in. gdy światło dzienne ujrzały nagrania z kamer, które zainstalowano w kolneńskim i grajewskim oddziale spółki. Na nagraniach sprzed kilku miesięcy widać jak na dłoni, jak pracownicy nalewają paliwo czy to do prywatnych samochodów, czy kanistrów.

Związkowcy zarzucili prezesowi, że mimo iż to na jego polecenie zainstalowano kamery, ten zwlekał z przerwaniem procederu. Podobne podejrzenia miał marszałek województwa, który także zawiadomił prokuraturę.

Odmowa za odmową
Ta jednak śledztwa nie wszczęła, bo nie dopatrzyła się w działaniach prezesa Adama Wykowskiego działania na szkodę spółki. On sam tłumaczył, że o większości z przypadków kradzieży dowiadywał się dopiero wiele miesięcy później. Wcześniej miał wiedzieć tylko o pojedynczych przypadkach, a kierowców tankujących na lewo zwalniać niedługo potem jak zobaczył filmy.

Dlatego też zdaniem prokuratora prezes, skoro nie wiedział o skali procederu, przestępstwa popełnić nie mógł. A materiały odnośnie samych pracowników z kolneńskiej placówki mają zostać przekazane do tamtejszej prokuratury.

Tyle, że analogiczne materiały dotarły już wcześniej do śledczych z Grajewa i finał ich ustaleń był daleki od oskarżeń. Powód? Zabrakło "danych dostatecznie uzasadniających jego (tj. przestępstwa) popełnienia". Bo zebrany materiał (czyli m.in. nagrania z kamer) nie pozwalał ustalić, czy poszczególni pracownicy wynosili z terenu placówki zatankowane (np. do kanistrów) paliwo. Do tego zabrakło bowiem świadków i śledztwo umorzono.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna