MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bezprawnie zwolnił ludzi. Zapłaci z własnej kieszeni

Ireneusz Sewastianowicz [email protected]
Stanisław Biłda podczas procesu w suwalskim sądzie
Stanisław Biłda podczas procesu w suwalskim sądzie
Prezes będzie musiał sięgnąć do własnego portfela.

Nikt ich nie chce

Nikt ich nie chce

Ciągle niejasna jest przyszłość PKS SA w Suwałkach. Jedynym właścicielem firmy jest Skarb Państwa, który od prawie roku chce ją skomunalizować. Początkowo zainteresowanie nieodpłatnym przejęciem akcji wyraził samorząd Suwałk. Zrezygnował, kiedy z podobnymi intencjami wystąpiły władze województwa. W podlaskim sejmiku, jak się później okazało, zdania jednak były podzielone i oficjalne decyzje nie zapadły. Wkrótce więc do problemu będzie musiał wrócić aktualny samorząd wojewódzki.

Osiem tysięcy grzywny i 900 złotych innych kosztów. Taki wydatek czeka Stanisława Biłdę, szefa PKS w Suwałkach.

Pieniądze prezes musi zapłacić z własnej kieszeni, co zaznaczył sąd. Stanisław Biłda został wczoraj skazany na grzywnę za jaskrawe naruszenie praw pracowniczych. - Dopuścił się wykroczeń określanych w kodeksie pracy i w ustawie o związkach zawodowych - uzasadniała sędzia Katarzyna Wierzbińska-Wróbel. Wyraziła też zgodę na publikowanie personaliów obwinionego.

Prezes nie przyznał się do winy i w trakcie procesu zapewniał, że działał zgodnie z prawem.

Dostali dyscyplinarki
Szef PKS, jak informowaliśmy, zwolnił w trybie natychmiastowym Bogusława Bryndę, przewodniczącego Wolnego Związku Zawodowego Kierowców i Jarosława Żaborowskiego, szefa Samorządnego Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników PKS w Suwałkach. Obu zarzucał działalność na szkodę firmy, która miała polegać m.in. na wypowiadaniu się w "Gazecie Współczesnej" o złej kondycji finansowej firmy. "Zapomniał" jednak wcześniej, co nakazuje ustawa, zasięgnąć opinii organizacji związkowych. Z racji pełnionych funkcji Brynda i Żaborowski podlegali szczególnej ochronie prawnej.

Sprawę przeciw Biłdzie skierowała do sądu Państwowa Inspekcja Pracy.
Odbyło się kilka rozpraw. Jako oskarżyciele posiłkowi występowali B. Brynda i J. Żaborowski. Domagali się, aby obwinionego ukarać najwyższą możliwą grzywną w kwocie 30 tys. zł. Przedstawiciel PIP uznał, że wystarczy, jeśli szef PKS zapłaci 2 tys. zł.

Będzie ciąg dalszy?
Sąd nie miał wątpliwości, że Stanisław Biłda dopuścił się wykroczeń. Uznał również, że związkowcy, gdy wypowiadali się o sytuacji w spółce, nie naruszyli prawa i nie doszło w tym przypadku do ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych.

Jeszcze przed wczorajszym finałem Brynda wygrał proces w sądzie pracy, który nakazał przywrócenie go na poprzednio zajmowane stanowisko i wypłatę rekompensaty za czas wypowiedzenia. Do końca zbliża się podobna sprawa Żaborowskiego.

Wyrok przeciw S. Biłdzie jest nieprawomocny. Wczoraj bezskutecznie próbowaliśmy się z nim skontaktować, aby zapytać, czy złoży apelację.

Decyzji nie podjęli też oskarżyciele posiłkowi, którym przysługuje taka sama możliwość.
- Kara jest za niska. Sam już byłem przez obwinionego dwukrotnie wyrzucany z pracy. W podobnej sytuacji znalazło się przynajmniej kilkunastu innych pracowników, którzy dopiero w sądzie mogli dochodzić swoich praw - po ogłoszeniu wyroku mówił Jarosław Żaborowski.
Podobną opinię wyraził Bogusław Brynda.

- Dobrze jednak, że prezes został skazany. Może będzie miało to skutek prewencyjny - przekonywał.
S. Biłda skazany został nie za przestępstwo, lecz za wykroczenie, więc nawet przy prawomocnym wyroku, nie będzie musiał składać rezygnacji z funkcji prezesa PKS.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna