Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białoruś znowu oblała egzamin

Anna Mierzyńska [email protected]
Białoruś. Więźniowie polityczni wypuszczeni, urzędnicy cali w uśmiechach, Unia mile widziana. Na Białorusi miało być pięknie. Nawet niektórzy politycy uwierzyli, że wreszcie za naszą wschodnią granicą coś drgnęło. Niestety, to tylko prezydent Łukaszenka po raz kolejny rozgrywał swoją grę z Zachodem.

Tym razem miało być inaczej. Bez dorzucania kart do urn, fałszowania podpisów na listach. Otwarcie i chociaż trochę demokratycznie. Tak, żeby było widać, iż Białoruś zrobiła chociaż jeden krok do przodu.

Poważni politycy, nie tylko polscy, ale i unijni, mieli nadzieję, że prezydent Aleksander Łukaszenka się zmieni. Że poczuje korzyści płynące ze zbliżenia z Unią i pozwoli na odrobinę demokracji w swoim kraju. Dziś takich złudzeń nie ma nikt.

Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że na Białorusi coś drgnęło. Taki wniosek można było wysnuć z zachowania władz Białorusi przed wyborami parlamentarnymi, które odbyły się w poprzednim tygodniu. Nawiązano kontakty polsko-białoruskie na poziomie regionalnym, nasi urzędnicy jeździli do Grodna i Mińska, w Białymstoku otwierano wystawę fotografii z Grodna.

Wojewoda podlaski Maciej Żywno, który wielokrotnie uczestniczył w rozmowach z przedstawicielami białoruskiej administracji, podkreślał, że wreszcie udaje się załatwić sprawy, których nie można było rozwiązać przez wiele miesięcy. Do Mińska z oficjalną wizytą pojechał nawet Radek Sikorski, polski minister spraw zagranicznych.

A urzędnicy unijni zapowiadali, że Unia może znieść sankcje wobec Białorusi. Pod jednym warunkiem wszakże - uznania wyborów na Białorusi za demokratyczne przez obserwatorów OBWE.

W niedzielę wszystko już było jasne. Dialogu nie będzie, demokratyzacji Białorusi też nie będzie.

Przegrali swoją szansę

- Rzeczywiście, obóz prezydenta Łukaszenki nie zdał egzaminu. Oblały go głównie te osoby, które podjęły decyzję, żeby te wybory nie były demokratyczne. Tym samym wygrywając nic nie znaczące wybory (bo parlament tam niewiele może) przegrali szansę na zmiany na Białorusi. To źle i dla Białorusi, i dla nas - mówi Robert Tyszkiewicz, poseł PO, szef parlamentarnego zespołu na rzecz solidarności z Białorusią.

Prezydent Łukaszenka uważa jednak, że zrobił dostatecznie dużo, by należała mu się jakaś nagroda.

- Znieście żelazną kurtynę, którą ustawiliście na granicy z Białorusią - zaapelował w tym tygodniu podczas spotkania z szefową misji obserwatorów niedzielnych wyborów parlamentarnych, wiceprzewodniczącą Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE Anne-Marie Lizin. Zażądał od Brukseli rozpoczęcia "normalnego, politycznego dialogu".

- Oczekujemy zniesienia wszystkich sankcji, którymi obraziliście naród białoruski - mówił. Przekonywał, że ludność białoruska już wystarczająco ucierpiała w wyniku katastrofy w Czarnobylu i podczas drugiej wojny światowej, broniąc Europy. I ostrzegał: - Jeśli Zachód będzie żądać, by Białoruś poprawiła stosunki z Europą kosztem stosunków z Rosją - nigdy się na to nie zgodzimy.

Nie zraziła go jednoznaczna opinia obserwatorów OBWE, którzy orzekli, że wybory parlamentarne były niedemokratyczne i doszło do wielu wykroczeń wyborczych. Odnotowali jedynie "niewielką poprawę" w porównaniu do wcześniejszych głosowań.

Zbyt małą jednak, by mówić o przełomie za naszą wschodnią granicą.
Zdaniem komentatorów w Mińsku, administracja Łukaszenki usiłuje robić "dobrą minę do złej gry" i - wiedząc doskonale, że UE jest bardzo rozczarowana przebiegiem i wynikami wyborów - stara się przekonywać, że chce dialogu z Brukselą.

Co ciekawe, Unia nie mówi "nie". Podkreśla raczej, że cały czas zastanawia się nad zniesieniem, a przynajmniej nad ograniczeniem sankcji. Pytanie tylko, ile w tym zwykłej dyplomatycznej kurtuazji, a ile rzeczywistej woli wprowadzenia zmian.

To Polacy próbowali przekonać Białoruś. Nie wyszło.

To Polska była (przed wyborami oczywiście) rzecznikiem Białorusi w Unii Europejskiej. To polscy politycy proponowali, żeby Białoruś włączyć do projektu tzw. Partnerstwa Wschodniego, który ma m.in. pozwolić realizować ważne ekonomicznie projekty z krajami ze Wschodu.

- Gdyby to się udało, Białoruś zyskałaby ekonomicznie - podkreśla poseł Tyszkiewicz. - Ale wybory pokazały, że nie ma takiej możliwości. Co będzie dalej? Cóż, do całkowitego zamrożenia kontaktów między Polską a Białorusią nie dojdzie. Na poziomie technicznym dialog zostanie utrzymany. Przedstawiciele obu stron będą rozmawiać o takich sprawach jak ruch przygraniczny, polityka wizowa czy ekologia. Ale na tym się skończy.

Przed wyborami podlascy politycy oceniali, że zbliżenie Polski z Białorusią przyniesie spore korzyści dla naszego regionu. Teraz wszyscy liczą na to, że nasz sąsiad nie wycofa się przynajmniej z wynegocjowanej umowy o małym ruchu granicznym. Jej wejście w życie umożliwiłoby Polakom i Białorusinom mieszkającym najbliżej granicy swobodne jej przekraczanie.

Nie ma co natomiast liczyć na wyraźne ożywienie współpracy gospodarczej z Białorusią. Do tego niezbędna jest polityczna zgoda na bliskie kontakty z sąsiadem. I choć jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się, że taka zgoda będzie, dziś do tej zgody jest dalej niż kiedykolwiek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna