W niedzielę, 19 kwietnia, w Biebrzańskim Parku Narodowym pojawił się ogień. Setki strażaków z całej Polski walczyły z żywiołem przez ponad tydzień. Akcje gaśniczą udało się zakończyć 26 kwietnia, a następne dwa dni trwało dogaszanie terenu. W pożarze spłonęło ponad 5 tys. hektarów, czyli niemal 10 proc. całkowitej powierzchni parku. Ogień zajął głównie łąki i trzcinowiska.
Teraz natura powoli dochodzi do siebie. Ponad trzy tygodnie po pożarze, spod popiołów wychodzi zieleń. Pożarzysko zaczynają porastać rośliny.
- To wszystko dzięki wodzie. Jej brak był czynnikiem, który zadecydował o skali pożaru. A teraz, tak jak przewidywaliśmy, po pewnej ilości opadów, takie rośliny jak np. turzyce kępowe, które mają podziemne pędy regeneracyjne, pięknie odrastają. Bez tego deszczu, mielibyśmy tam wielką katastrofę ekologiczną. I faktycznie, ta zieleń na czarnym tle pożarzyska jest fascynująca. To rodzi oczywiście ogromne nadzieje, bo pokazuje jak ogromny potencjał regeneracji ma przyroda - przyznaje dr hab. Mirosław Ratkiewicz, biolog z Uniwersytetu w Białymstoku.
Podkreśla też jednak, ze stan naszych wód wciąż jest bardzo niski, a odbudowa parku będzie możliwa tylko wtedy, jeśli ten deficyt zostanie poprawiony. Wpłynąć może na to wiele czynników.
- To przede wszystkim warunki klimatyczne, czyli opady, na które bezpośredniego wpływu nie mamy. Niezbędne są też mądre działania ludzi, zmierzające do renaturalizacji stosunków wodnych na tym obszarze oraz do uruchomienia retencji - dodaje Ratkiewicz.
Wejdź w galerię i zobacz, jak odradza się biebrzańska przyroda w Grzędach.
Tu oglądasz: Samoloty dromadery latają gasić Biebrzański Park Narodowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?