Decyzja o odwołaniu pana Andrzeja Grygoruka ze stanowiska dyrektora Biebrzańskiego Parku Narodowego została podjęta po szczegółowej analizie wyników kontroli i audytu przeciwpożarowego zleconego przez Ministerstwo Środowiska oraz przekrojowej ocenie działalności zarządczej - tłumaczy Michał Gzowski, szef gabinetu politycznego ministra środowiska.
Andrzej Grygoruk został odwołany w środę, dwa tygodnie po ugaszeniu pożaru w biebrzańskim parku. Do sierpnia jest na wypowiedzeniu bez obowiązku świadczenia pracy.
- W przeddzień mojego odwołania przyjechała kontrola z ministerstwa w sprawach przeciwpożarowych - potwierdza były dyrektor. - Nie otrzymałem, żadnych wniosków z ich wizyty. Wcześniej nic się w tej materii się nie działo.
Czytaj też:Gasił pożar, stracił posadę
Odwołanie Andrzeja Grygoruka wzbudziło wiele emocji. Od tych politycznych po naukowe.
- Tak nagradza się fachowca, który od 30 lat pracuje na rzecz ochrony przyrody i mówi prawdę o skutkach groźnego pożaru
- pisze na Twitterze podlaski poseł lewicy Paweł Krutul.
Zareagowali też podlascy posłowie PO.
Profesor Rafał Kowalczyk, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży, przyznaje, że jest zaskoczony odwołaniem dotychczasowego dyrektora. Andrzeja Grygoruka zna go od ponad 15 lat.
- Zna ten park jak nikt, jest mu oddany. W czasie ostatniego pożaru bardzo aktywnie organizował akcję gaszenia, zainicjował zbiórkę pieniędzy dla strażaków, wyznaczył też nagrodę za informacje mogące przyczynić się do wskazania podpalacza - mówi Rafał Kowalczyk. - Mam nadzieję, że wyniki audytu, na które powołuje się ministerstwo zostaną upublicznione i dowiemy się czym „zawinił” Andrzej Grygoruk i „zasłużył” sobie na odwołanie. Wątpliwości budzi też to, że nastąpiło na rok przed jego odejściem na emeryturę.
Czytaj też:Tylko idiota gasi bagna
Wątpliwości dyrektora Instytutu Biologii Ssaków budzi też forma odwołania dyrektora.
- Ale tak to się, niestety, odbywa w ostatnich latach w przypadku dyrektorów parków narodowych. W taki nieelegancki sposób potraktowano wiele osób zasłużonych dla ochrony przyrody. To nie sprzyja budowaniu dobrej atmosfery wokół parków narodowych, nie pozwala zachować pewnej ciągłości i stabilności - podkreśla.
Dodaje, że w ostatnich latach dyrektorzy parków narodowych nie pracują zbyt długo: - W Białowieskim Parku Narodowym ostatnich pięciu dyrektorów nie pełniło swojej funkcji dłużej niż dwa lata.
Andrzej Grygoruk szefem BPN był 3,5 roku.
- Zawsze jeśli chce się kogoś odwołać można znaleźć powody. Uważam, że Andrzej Grygoruk dobrze przysłużył się parkowi i ochronie przyrody. Przeszedł kolejne szczeble kariery w tym parku, był bardzo zaangażowany i odpowiedzialny w tym, co robił - podkreśla Rafał Kowalczyk.
Czytaj też:Nagroda za podpalacza
Jego zdaniem sytuacja po pożarze wymaga bardzo wielu działań.
- Tym powinien zajmować się ktoś, kto zna ten park, ma doświadczenie. Zapewne minie kilka miesięcy zanim poznamy następcę Andrzeja Grygoruka. Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody musi odbyć się konkurs na stanowisko dyrektora. Sama procedura potrwa zapewne kilka miesięcy. W końcowej fazie składa się z części pisemnej, a potem ustnej. Osoba, która do tego czasu będzie pełniła obowiązki dyrektora, nie będzie miała pełnego mandatu do podejmowania decyzji i będzie się ich wystrzegać - przewiduje dyrektor białowieskiego instytutu.
Na razie pełniącym obowiązki dyrektora został Mariusz Siłakowicz, wieloletni pracownik parku. Próbowaliśmy się z nim skontaktować, ale był zajęty. W wypowiedzi dla TVN 24 wydawał się zaskoczony obrotem spraw. Podkreślał wyjątkową sytuację, w której znajduje się park po pożarze.
Czytaj też:Miliony płyną nad Biebrzę
Tu oglądasz: Słownik pojęć związanych z koronawirusem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?