Cieszył się, szalał ze szczęścia przez jeden dzień. Potem pojawiły się problemy z... chętnymi do podziału fortuny. Euforia z wygranych 13 milionów zł przerodziła się w trwogę. Milioner z Wydmin koło Giżycka, w tajemnicy przed wszystkimi, uciekł nocą z tej mazurskiej wsi. Zabrał ze sobą tylko żonę, troje dzieci i owe miliony, a właściwie numer do konta w banku, na który zostały przelane.
Niejeden by zdurniał
Gdy 18 września br. magiczne kule Lotto ułożyły się w ciąg liczb: 5, 13, 14, 16, 17, 43, Ryszard M. z Wydmin spał spokojnie. W niedzielę też nie sprawdzał swojego kuponu, choć jedyna we wsi kolektura znajduje się w sąsiedniej kamienicy, przy ulicy Grunwaldzkiej. Dopiero w poniedziałek, gdy wracał z lasu z koszem pełnym grzybów, usłyszał, że ktoś w Wydminach trafił "szóstkę". Kupon miał schowany w chlewiku, bo żona nie podzielała jego pasji do tej odmiany hazardu.
- Ależ on był szczęśliwy! Do południa już wszyscy wiedzieli o milionach Ryśka. To dobry człowiek, ale ja też bym chyba zdurniała od takiej fortuny - mówi pani Janina, sąsiadka milionera z kamienicy pod numerem 66 w centrum Wydmin.
Ryszard M. zagrał dwa tygodnie temu w totka - jak zwykle - na "chybił trafił" i stał się posiadaczem 13 mln 306 tys. 94 zł i 20 groszy. Postawił tylko 6 zł. Totalizator potrącił mu 10 procent wygranej, ale i tak skromnemu mieszkańcowi malowniczej wsi nad jeziorem Wydmińskim zostało prawie 12 mln zł. I już we wtorek, 21 września, milioner razem ze swoją rodziną przepadł gdzieś bez wieści.
- Uciekli w nocy albo ich ktoś porwał - gubili się w domysłach sąsiedzi. - Niepotrzebnie się tak chwalił tą wygraną, bo jacyś dziwni ludzie zaczęli się o niego dopytywać... Takie wielkie pieniądze to ogromna pokusa. Do ich podziału już ustawiała się kolejka...
- Szalał ze szczęścia to teraz musi się kryć - podejrzewa Marian Grabowski, kolega milionera.
- Byli tu tacy ogoleni na łyso i szukali Ryśka. Czarnym BMW krążyli po ulicach. Mówili, że są dziennikarzami, ale legitymacji żaden z nich nie pokazał - miejscowa kioskarka upiera się przy wersji "nalotu mafii".
- To mój szwagier. Oni zwyczajnie wyjechali, żeby nie kusić losu - odpowiada na legendy kuzynka rodziny W., pracownica Domu Pomocy Społecznej.
Na biednego trafiło
Szczęśliwy los uśmiechnął się do rencisty, który miał na utrzymaniu żonę i troje dzieci. Za 1000 zł.
- Dobrze, że to na biednego trafiło. Dawniej on w tartaku pracował. To schorowany człowiek, ma białaczkę, a i syn niepełnosprawny jest dla niego nie lada ciężarem - opowiadają o milionerze koledzy z ławeczki przy rynku. - On ma drugą żonę, wziął ją z dzieckiem. Jakoś sobie radzili. Ostatnio to nawet złom skupywał, żeby rodzinę wyżywić.
Wydminianie są podzieleni w opiniach o lokatorze z kamienicy w centrum wsi. Jedni prorokują, że wkrótce cały majątek przepije, inni przekrzykują się na temat jego dobrego charakteru.
- To spokojny człowiek - przekonuje Monika Warchoł. - Ja bym na jego miejscu siedziała cicho. Za takie pieniądze to bym sprawiła sobie ładny dom, samochód i pojechała na wycieczkę. Mojej siostrzenicy też bym zafundowała mieszkanie, wspomogłabym nasze przedszkole, a mężowi kupiłabym bojowy samochód strażacki z pełnym osprzętem. On jest strażakiem w naszej OSP i chciałby mieć takie auto tylko dla siebie - rozmarza się pani Monika.
Wydminy to licząca 2,5 tysiąca mieszkańców wieś. Nic tu się nie ukryje, a najwięcej wiedzą miejscowi amatorzy tanich trunków.
- To by było parę milionów butelek wiśnióweczki! Rysiek też z nami czasem popił, a teraz nam uciekł - żartują niepocieszeni Zbigniew Niewieczerzała i Adam Janczelewski.
- Teraz to wszyscy mu zazdroszczą i dorabiają nieciekawy wizerunek. A do naszej restauracji on nigdy nie zaglądał! - dementuje opowieści z ulicy kelnerka z restauracji Zagłoba.
- Niepotrzebnie się ujawnił. Takie pieniądze zawsze ściągają moc chętnych do podziału. Nie dziwię się, że Rysiek uciekł - twierdzi Ryszard Borkowski. - Ja bym nic nikomu nie mówił, tylko żył spokojnie z lokaty bankowej.
Wołomin już bywał w Wydminach
Wydminy były za czasów pruskich miastem. Teraz jest to siedziba wiejskiej gminy, z budżetem 20 mln zł i 500 bezrobotnymi. Życie w tej wsi nad jeziorem Wydmińskim toczy się swoim spokojnym rytmem. Katolicy spotykają się w świątyni, która przed wojną służyła protestantom. Prawosławni mają swoją cerkiew. Z wysokiej skarpy rozciąga się bajkowy widok na jezioro Wydmińskie, które bardziej przypomina szeroką rzekę. Droga nad brzegiem prowadzi na drewniany most, pełniący rolę mola z bezpiecznym kąpieliskiem.
- Most prowadzi na wyspę. W czasach świetności był tam ośrodek wypoczynkowy pracowników zakładu w Wołominie. Teraz tylko ruiny tam straszą. Turyści nas omijają, a dawniej tłumy ich były - wspomina Ryszard Borkowski. - Teraz to i pracy tu nie ma, więc młodzi wyjeżdżają za granicę.
Warmia i Mazury to region szczęśliwy dla grających w "totka". Wygrana 13,3 mln zł to dziewiąta lokata w Polsce, a pierwsze miejsce należy do szczęśliwca z Elbląga, który za szóstkę w Lotto dostał aż 24,6 mln zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?