Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biedny emeryt w ciągu sekundy stał się milionerem. Wygrał miliony i... zniknął

Kazimierz Radzajewski [email protected]
– Zadziobaliby go tu, więc w tajemnicy uciekł z rodziną. Po pierwszej nocy już ich nie było – mówi pani Janina, sąsiadka milionera.
– Zadziobaliby go tu, więc w tajemnicy uciekł z rodziną. Po pierwszej nocy już ich nie było – mówi pani Janina, sąsiadka milionera.
Szóstkę w Lotto trafił na "chybił trafił". Pochwalił się swoim szczęściem i... zaczęły się problemy.

Cieszył się, szalał ze szczęścia przez jeden dzień. Potem pojawiły się problemy z... chętnymi do podziału fortuny. Euforia z wygranych 13 milionów zł przerodziła się w trwogę. Milioner z Wydmin koło Giżycka, w tajemnicy przed wszystkimi, uciekł nocą z tej mazurskiej wsi. Zabrał ze sobą tylko żonę, troje dzieci i owe miliony, a właściwie numer do konta w banku, na który zostały przelane.

Niejeden by zdurniał
Gdy 18 września br. magiczne kule Lotto ułożyły się w ciąg liczb: 5, 13, 14, 16, 17, 43, Ryszard M. z Wydmin spał spokojnie. W niedzielę też nie sprawdzał swojego kuponu, choć jedyna we wsi kolektura znajduje się w sąsiedniej kamienicy, przy ulicy Grunwaldzkiej. Dopiero w poniedziałek, gdy wracał z lasu z koszem pełnym grzybów, usłyszał, że ktoś w Wydminach trafił "szóstkę". Kupon miał schowany w chlewiku, bo żona nie podzielała jego pasji do tej odmiany hazardu.

- Ależ on był szczęśliwy! Do południa już wszyscy wiedzieli o milionach Ryśka. To dobry człowiek, ale ja też bym chyba zdurniała od takiej fortuny - mówi pani Janina, sąsiadka milionera z kamienicy pod numerem 66 w centrum Wydmin.

Ryszard M. zagrał dwa tygodnie temu w totka - jak zwykle - na "chybił trafił" i stał się posiadaczem 13 mln 306 tys. 94 zł i 20 groszy. Postawił tylko 6 zł. Totalizator potrącił mu 10 procent wygranej, ale i tak skromnemu mieszkańcowi malowniczej wsi nad jeziorem Wydmińskim zostało prawie 12 mln zł. I już we wtorek, 21 września, milioner razem ze swoją rodziną przepadł gdzieś bez wieści.

- Uciekli w nocy albo ich ktoś porwał - gubili się w domysłach sąsiedzi. - Niepotrzebnie się tak chwalił tą wygraną, bo jacyś dziwni ludzie zaczęli się o niego dopytywać... Takie wielkie pieniądze to ogromna pokusa. Do ich podziału już ustawiała się kolejka...

- Szalał ze szczęścia to teraz musi się kryć - podejrzewa Marian Grabowski, kolega milionera.

- Byli tu tacy ogoleni na łyso i szukali Ryśka. Czarnym BMW krążyli po ulicach. Mówili, że są dziennikarzami, ale legitymacji żaden z nich nie pokazał - miejscowa kioskarka upiera się przy wersji "nalotu mafii".

- To mój szwagier. Oni zwyczajnie wyjechali, żeby nie kusić losu - odpowiada na legendy kuzynka rodziny W., pracownica Domu Pomocy Społecznej.

Na biednego trafiło
Szczęśliwy los uśmiechnął się do rencisty, który miał na utrzymaniu żonę i troje dzieci. Za 1000 zł.

- Dobrze, że to na biednego trafiło. Dawniej on w tartaku pracował. To schorowany człowiek, ma białaczkę, a i syn niepełnosprawny jest dla niego nie lada ciężarem - opowiadają o milionerze koledzy z ławeczki przy rynku. - On ma drugą żonę, wziął ją z dzieckiem. Jakoś sobie radzili. Ostatnio to nawet złom skupywał, żeby rodzinę wyżywić.

Wydminianie są podzieleni w opiniach o lokatorze z kamienicy w centrum wsi. Jedni prorokują, że wkrótce cały majątek przepije, inni przekrzykują się na temat jego dobrego charakteru.

- To spokojny człowiek - przekonuje Monika Warchoł. - Ja bym na jego miejscu siedziała cicho. Za takie pieniądze to bym sprawiła sobie ładny dom, samochód i pojechała na wycieczkę. Mojej siostrzenicy też bym zafundowała mieszkanie, wspomogłabym nasze przedszkole, a mężowi kupiłabym bojowy samochód strażacki z pełnym osprzętem. On jest strażakiem w naszej OSP i chciałby mieć takie auto tylko dla siebie - rozmarza się pani Monika.

Wydminy to licząca 2,5 tysiąca mieszkańców wieś. Nic tu się nie ukryje, a najwięcej wiedzą miejscowi amatorzy tanich trunków.

- To by było parę milionów butelek wiśnióweczki! Rysiek też z nami czasem popił, a teraz nam uciekł - żartują niepocieszeni Zbigniew Niewieczerzała i Adam Janczelewski.

- Teraz to wszyscy mu zazdroszczą i dorabiają nieciekawy wizerunek. A do naszej restauracji on nigdy nie zaglądał! - dementuje opowieści z ulicy kelnerka z restauracji Zagłoba.

- Niepotrzebnie się ujawnił. Takie pieniądze zawsze ściągają moc chętnych do podziału. Nie dziwię się, że Rysiek uciekł - twierdzi Ryszard Borkowski. - Ja bym nic nikomu nie mówił, tylko żył spokojnie z lokaty bankowej.

Wołomin już bywał w Wydminach
Wydminy były za czasów pruskich miastem. Teraz jest to siedziba wiejskiej gminy, z budżetem 20 mln zł i 500 bezrobotnymi. Życie w tej wsi nad jeziorem Wydmińskim toczy się swoim spokojnym rytmem. Katolicy spotykają się w świątyni, która przed wojną służyła protestantom. Prawosławni mają swoją cerkiew. Z wysokiej skarpy rozciąga się bajkowy widok na jezioro Wydmińskie, które bardziej przypomina szeroką rzekę. Droga nad brzegiem prowadzi na drewniany most, pełniący rolę mola z bezpiecznym kąpieliskiem.

- Most prowadzi na wyspę. W czasach świetności był tam ośrodek wypoczynkowy pracowników zakładu w Wołominie. Teraz tylko ruiny tam straszą. Turyści nas omijają, a dawniej tłumy ich były - wspomina Ryszard Borkowski. - Teraz to i pracy tu nie ma, więc młodzi wyjeżdżają za granicę.

Warmia i Mazury to region szczęśliwy dla grających w "totka". Wygrana 13,3 mln zł to dziewiąta lokata w Polsce, a pierwsze miejsce należy do szczęśliwca z Elbląga, który za szóstkę w Lotto dostał aż 24,6 mln zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna