Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogusław Brynda od byłych prezesów PKS Suwałki domaga się 100 tys. zł

(tom)
Te sprawy pokazują, że pracodawcy nie wszystko wolno, że nie może pomiatać ludźmi i lekceważyć związków zawodowych - podsumowuje Brynda.
Te sprawy pokazują, że pracodawcy nie wszystko wolno, że nie może pomiatać ludźmi i lekceważyć związków zawodowych - podsumowuje Brynda. Archiwum
Kolega z pracy nazwał go „donosicielem”, za co teraz musi przeprosić w mediach i zapłacić 5 tys. zł odszkodowania. To nie wszystko. Od byłych prezesów suwalskiego PKS-u Bogusław Brynda domaga się 100 tys. zł.

- Wprawdzie po wielu latach, ale sprawiedliwość triumfuje - komentuje kierowca.

Pisaliśmy o nim często w 2011 r. Brynda jest nie tylko kierowcą PKS-u, ale i działaczem związkowym. Jako związkowiec krytykował ówczesnych prezesów - Stanisława B. i Henryka G. - za sposób zarządzania publiczną firmą. Pewnego dnia prowadzony przez niego autobus został zatrzymany. Wynajęci przez kierownictwo firmy kontrolerzy znaleźli w samochodzie kanister wypełniony paliwem. Bryndzie zarzucono kradzież i zwolniono dyscyplinarnie. Prezesi nazwali go publicznie „złodziejem”. Przez wiele miesięcy był bez środków do życia.

Musiało minąć trochę czasu, nim został uwolniony od zarzutu kradzieży paliwa. Sąd doszedł do wniosku, że była to zorganizowana nieudolnie prowokacja. Nigdy jednak nie udało się znaleźć jej autorów.

Zobacz też PKS Suwałki. Kierowcę niesłusznie oskarżono o kradzież paliwa

Bez problemu Brynda wygrał też sprawę o przywrócenie do pracy. Gdy już miał wracać, w oleckim oddziale PKS-u kilku pracowników zorganizowało przeciwko niemu protest. To wtedy z ust jednej z osób padło słowo „donosiciel”.

Kierowca jednak wrócił do pracy. Było to tym łatwiejsze, że zmienili się prezesi PKS-u.

Choć stracili stanowiska, często musieli przychodzić do sądu. Związki zawodowe założyły im bowiem wiele spraw. Zdecydowaną większość byli szefowie przegrali, m.in. za utrudnianie działalności związkowej, niezgodne z przepisami zwolnienia i bezprawne wykorzystanie funduszu socjalnego. Najczęściej byli karani grzywnami. Jednak jeden z wyroków miał dla Stanisława B. dodatkowe konsekwencje. Jako karany za przestępstwo umyślne nie mógł pracować w szkole. A dorabiał tam w charakterze nauczyciela przedmiotów zawodowych.

Sprawy karne zakończyły się w kwietniu ub.r. Brynda wniósł jeszcze dwa pozwy cywilne. Jeden za „złodzieja”, drugi za „donosiciela”. Ten ostatni proces właśnie zakończył się prawomocnym wyrokiem. Kierowca domagał się wprawdzie 20 tys. zł i przeprosin w mediach, ale i 5 tys. zł uważa za kwotę satysfakcjonującą.

- Najważniejsze są te przeprosiny - dodaje.

Wkrótce powinien też zapaść wyrok w drugim procesie. Do rozstrzygnięcia jest tylko kwestia wysokości odszkodowania. Co do winy wypowiedział się już bowiem parę lat temu sąd karny. Skazał b. prezesa i jego zastępcę na grzywnę.

- Te sprawy pokazują, że pracodawcy nie wszystko wolno, że nie może pomiatać ludźmi i lekceważyć związków zawodowych - podsumowuje Brynda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna