Brutalne zabójstwo 27-latki. Nie miała obrażeń, ale gwałt mógł być

W trakcie rozprawy biegły patolog dużo czasu poświęcił na liczenie i omawianie ran od noża, jakie zwyrodnialcy zadali Agnieszce. Jedną z kluczowych kwestii było też ustalenie, czy przed śmiercią 27-latka została zgwałcona. W jej ciele znaleziono bowiem DNA jednego z oskarżonych. Ale nie miała obrażeń wskazujących na gwałt.

- Jeżeli takie zachowanie ofiary wymuszone było biciem czy też ograniczeniem świadomości, wówczas obrażeń nie spotkamy - stwierdził biegły.

Według ustaleń prokuratury, Agnieszka Michniewicz była bita i kopana. Potem sprawcy zadali jej 20 - jak sprecyzował na dzisiejszej rozprawie biegły - ciosów nożem, głównie w szyję i klatkę piersiową.

Zabójstwo Agnieszki Michniewicz jest jedną z najgłośniejszych zbrodni ostatnich lat. Przez ponad pięć lat sprawcy byli nieuchwytni. Policja wpadła na ich trop dopiero w ubiegłym roku. To trzej mieszkańcy Sokółki i okolic - P.N., M.P. i A.K. (sąd nie pozwala na podanie ich imion). Mieli 17 i 18 lat.

Nie przyznają się do winy. Nie przepraszają. Nie żałują. Gdy na rozprawie sąd odtworzył nagranie z miejsca zbrodni, ich twarze nie wyrażały żadnych emocji, choć wpatrzeni byli w monitor. A.K. grozi dożywocie, P.N. i M.P. - 25 lat więzienia.