Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burza trwała kilka minut, ale wyrządziła ogromne straty. Wokół fruwały blacha i eternit

Ewelina Suchodolska
– To wszystko budowałem własnymi rękami, a na starość muszę zacząć od początku – z żalem przyznaje Czesław Niedźwiecki z Bęćkowa. – Ale cóż tak można wobec potęgi żywiołu.
– To wszystko budowałem własnymi rękami, a na starość muszę zacząć od początku – z żalem przyznaje Czesław Niedźwiecki z Bęćkowa. – Ale cóż tak można wobec potęgi żywiołu. Fot. autor
Czegoś takiego nie widziałem jak żyję, w jednej chwili wiatr zniszczył stodołę - przyznaje 84-letni Czesław Niedźwiedzki...

- To było straszne. Bałem się, że stracimy też dom, który pod naporem wiatru trzeszczał w posadach - dodaje rolnik ze wsi Bęćkowo w gminie Szczuczyn.

W niedzielę przez gospodarstwo Czesława Niedźwiedzkiego przeszła nawałnica. W sąsiedniej wsi zerwała dach z obory, a w okolicy połamała drzewa.

Jak domek z kart
Mieszkańcy wsi twierdzą, że ogromna, czarna chmura nad Bęćkowem pojawiła się w kilka sekund.

- Obudziły nas grzmoty - opowiada gospodarz. - Przez okno widziałem tylko uginające się do samej ziemi konary drzew.

Siła wiatru była tak duża, że przez zamknięte drzwi wejściowe, do domu Niedźwieckich lały się strugi wody.

- Nagle zrobiło się ciemno i usłyszałem wielki huk - opowiada Niedźwiedzki. - W jednej chwili runęła stodoła. Tyle lat mojej pracy w sekundzie obróciło się w pył.

Trzydzieści lat temu Niedźwiedzki sam ją zbudował. Choć żal budynku, to gospodarz cieszy się, że nikomu nic się nie stało.

W stodole stała prasa, sadzarka, dwa silniki, ale rolnik ma nadzieję, że nie są uszkodzone i będą nadawały się do użytku.

Wiatr nie oszczędził też rodziny Łagunów ze wsi Lipniki, także w gminie Szczuczyn. Nawałnica zniszczyła dach jednej z obór, w której znajdowało się prawie sto sztuk bydła.

- Usłyszeliśmy tylko straszny huk - opowiada Joanna Łaguna. - Mąż poszedł zobaczyć co się dzieje, a na zewnątrz wszystko fruwało. Nic nie dało się zrobić, a wszystko trwało zaledwie kilka minut.

Trzeba czekać
W Lipnikach pracownicy robót interwencyjnych pomagają usuwać skutki nawałnicy. Uprzątnęli połamane konary drzew, pomogli też przykryć folią zerwany dach obory państwa Łagunów. W Bęćkowie u państwa Niedźwiedzkich z porządkami trzeba jeszcze poczekać, bo straty oszacować musi rzeczoznawca z firmy ubezpieczeniowej.

- Rzeczoznawca na przyjazd do poszkodowanego ma zawsze siedem dni roboczych od dnia zgłoszenia szkody - informuje pracownik Uniqa Regionalnego Centrum Likwidacji Szkód w Białymstoku, w którym ubezpieczeni są Niedźwiedzccy.

- Nie mamy wyjścia, musimy cierpliwie czekać - rozkłada ręce Niedźwiedzki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna