Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukali mieszkanie Karola Tylendy, byłego członka zarządu województwa podlaskiego, a obecnie radnego sejmiku. Ich wizyta była związana z obowiązkami Tylendy w latach 2006-2007, kiedy to nadzorował on podział funduszy unijnych w naszym województwie.
Funkcjonariusze CBA zapukali do drzwi we wtorek, o godz. 6. Przeszukali dom, jak mówi Karol Tylenda, "wykonali czynności" i poszli. Obecny radny PiS sejmiku województwa nie został zatrzymany, nie zostały mu przedstawione zarzuty. Jak stwierdził - adwokata na razie zatrudniać nie zamierza.
- Śpię spokojnie, nie mam nic na sumieniu - powiedział w rozmowie ze "Współczesną". - A funkcjonariusze CBA wykonali to, co do nich należało. Muszę powiedzieć, że zachowywali się bardzo ładnie, bardzo grzecznie. Ja zresztą też starałem się nie utrudniać.
Byli marszałkowie: Nic nie wiemy
Szczegółów porannego spotkania ujawnić jednak nie chciał, zasłaniając się tajemnicą śledztwa. Tylenda był członkiem zarządu województwa za kadencji dwóch marszałków: Dariusza Piontkowskiego i Janusza Krzyżewskiego. Obaj jednak w rozmowie z nami zaprzeczyli, by i oni znaleźli się w kręgu zainteresowania CBA. Dariusz Piontkowski stwierdził, że za jego rządów kończono tylko dysponowanie pieniędzmi z poprzednich programów unijnych. Jego poprzednik - Janusz Krzyżewski - powiedział zaś, że za jego czasów, wszystko odbywało się zgodnie z prawem.
Pracownicy urzędu na celowniku
Jak ustaliliśmy, CBA przesłuchało we wtorek także kilkoro pracowników urzędu marszałkowskiego, w latach 2006-2007 związanych z realizacją Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego. W samym urzędzie skontrolowali cztery departamenty. Poza przesłuchaniem zabezpieczyli dokumenty, ale nikomu zarzutów nie przedstawiono.
Jak już pisaliśmy w czwartek, śledztwo w tej sprawie białostocka prokuratura okręgowa wszczęła w grudniu ub.r. Podejrzewa, że doszło do popełnienia przestępstwa, które miało na celu osiągnięcie korzyści majątkowych przez urzędników samorządowych.
Nie wiadomo jednak, czy chodzi o przyjęcie łapówki w zamian za korzystne rozstrzygnięcie konkursu (przesłuchani pracownicy byli w komisji oceny projektów, decydującej o podziale środków unijnych), czy o to, że zgodzili się przyjąć zlecenia pisania projektów, które później, jako urzędnicy mieli oceniać. Śledztwo ma potrwać przynajmniej do 11 czerwca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?