Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chińczycy zdobywają Łomżę

Paulina Bronowicz
Son Cin, właściciel chińskiego centrum handlowego przy al. Legionów, po polsku rozumie tylko "dzień dobry".  Z Polakami porozumiewa się dzięki zatrudnionym sprzedawczyniom - Polkom.
Son Cin, właściciel chińskiego centrum handlowego przy al. Legionów, po polsku rozumie tylko "dzień dobry". Z Polakami porozumiewa się dzięki zatrudnionym sprzedawczyniom - Polkom.
Trzy duże chińskie centra handlowe w Łomży już funkcjonują. Najnowsze zostało otwarte w sobotę, 21 marca. Ich właścicielom w robieniu interesów nie przeszkadza nawet nieznajomość języka polskiego. Ratunkiem są polskie sprzedawczynie, ale nawet one porozumiewają się z nimi tylko w najważniejszych sprawach.

Jedno z centrów istnieje w Łomży już od kilku miesięcy. Ostatnio znacznie powiększyło swoją siedzibę. Próbowaliśmy dowiedzieć się od właścicieli, czemu na rozkręcenie interesu wybrali właśnie Łomżę. Niestety, okazało się, że Ali i Son Cin prawie nie rozumieją po polsku.

- Dogadaliśmy się tyle, ile trzeba było, żeby zacząć tu pracę - mówi pani Barbara, ekspedientka w chińskim centrum.

Sprzedawczynie opowiadają, że Ali i Son Cin przyjechali do Łomży z Warszawy. Tam starali się znaleźć pracę, ale po zamknięciu Jarmarku Europa nie było to proste.

Szukali lokalizacji na handel w całej Polsce, w końcu padło na Łomżę.
W kolejnym centrum, otwartym w sobotę, z właścicielem w ogóle nie udało się porozumieć. Mówił tylko po chińsku. W geście dobrej woli próbował połączyć się z kimś telefonicznie. Niestety, okazało się, że "tłumacz" umie powiedzieć tylko: "Ja nie mówię dobrze po polsku".

Niska cena zamiast jakości?

- Nigdy nie dałabym namówić się na zakupy "made in China" Wystarczy obejrzeć np. biustonosze - są wypchane tekturą! - mówi Alicja Korytyńska z Łomży.
Towary w chińskich centrach są tańsze niż u konkurencji. Spodnie można kupić za 30 zł, tusz do rzęs za 5 zł, okulary kosztują 10 zł. Niższa cena nie zawsze oznacza jednak gorszą jakość, przynajmniej w ocenie specjalistów.

- Co kwartał pobieramy próbki produktów, większość z nich jest produkowana w Chinach. Sprawdzamy zabawki, artykuły elektryczne, konfekcję. Jak na razie nie zdarzyło się, żeby wyroby sprzedawane w Łomży nie spełniały norm jakości - mówi Anna Frankowska z Państwowej Inspekcji Handlowej w Łomży.
Niektóre produkty nie posiadają jednak ulotek w języku polskim. Obowiązek taki nakłada na handlowców ustawa o języku polskim.
Klienci przyjdą wszędzie

- Chińczycy nie są dla nas żadną konkurencją. Ludzie chodzą wszędzie, patrzą gdzie jest taniej. Ale klientów starczy dla wszystkich - zapewniają kupcy z łomżyńskiego rynku, niedaleko chińskiego centrum.

Właściciele butików także twierdzą, że konkurencji się nie obawiają.
- Teraz wszystko jest chińskie, nawet zwykły czosnek. Zawsze znajdą się ludzie, którzy szukają lepszej jakości - twierdzi Irena Archacka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna