MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czarna zielona szkoła

jedi
KARWICA K. RUCIANEGO-NIDY. Arek chciał poznać Mazury. Przyjechał z innymi uczniami warszawskiej podstawówki na tzw. zieloną szkołę do ośrodka wypoczynkowego Stary Dąb. W sobotę miał wrócić do domu. W nocy z czwartku na piątek chłopiec zginął w płomieniach.

Ponad 130-osobowa grupa dzieci z klas I-III ze Szkoły Podstawowej nr 238 w Warszawie przyjechała do ośrodka Stary Dąb w Karwicy w gminie Ruciane Nida 10 maja. Dzieci zwiedzały Twierdzę Boyen w Giżycku, wzięły udział w spływie kajakowym Krutynią.
- W sobotę mieliśmy wyjechać na wycieczkę do Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie, a później wyruszyć do domu, do Warszawy - mówi ze łzami w oczach Maria Kusińska, dyrektor zielonej szkoły. - A wydarzyła się taka tragedia. Nie znam słów, żeby opisać, jaki to dla nas szok.
Płomienie w środku nocy
Koszmarne wydarzenia rozegrały się w nocy z czwartku na piątek. Ok. godz. 23.20 wychowawcy usłyszeli krzyki uczniów. Kiedy wybiegli na zewnątrz okazało się, że płonie ciąg pięciu domków letniskowych.
- Nauczyciele z płonących pomieszczeń wynosili uczniów na rękach - przez drzwi, przez wybite okna. W każdym domku spała trójka dzieci - mówi Mirosław Barański, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Piszu.
O godzinie 23.25 zaalarmowano straż pożarną w Piszu. Już po kilka minutach na miejscu pojawił się zastęp ochotników z Karwicy. Po kolejnych 20 minutach byli już strażacy z Pisza. W sumie pojawiło się pięć jednostek. W pewnym momencie dwóch kolegów 10-letniego Arka zaczęło krzyczeć, że został on w domku i przestraszony schował się pod stolik. Płomienie były jednak tak ogromne, że nie można było w ogóle podejść do budynku.
- Kiedy strażakom udało się wejść do środka, chłopiec już nie żył. Znaleziono zwęglone zwłoki - mówi Marek Czernialis z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Piszu.
Problem z karetką
W dzień przysłano do Karwicy psychologa z piskiej poradni.
- Dzieci są w dobrej kondycji psychicznej. Rodzice na razie też. Zapewne będą potrzebowali pomocy psychologicznej, kiedy otrząsną się z pierwszego szoku. Najgorzej jest z opiekunką grupy, której domki spłonęły i z nauczycielką, która pomagała ratować uczniów - stwierdziła psycholog.
Nauczycielki mdlały. Ok. godz. 10.45 wezwano karetkę. Ta jednak nie przyjechała. Kilkakrotnie apelowano do dyspozytorki piskiego pogotowia, aby na miejscu zjawił się lekarz. Bez skutku. Pomogła dopiero interwencja piskiego starosty. Karetka przyjechała dopiero po 1,5 godziny.
- To skandal, żeby dyspozytorka pogotowia przez telefon stawiała diagnozę i odmawiała przyjazdu karetki. Te kobiety potrzebują pomocy lekarskiej - stwierdził jeden z opiekunów zielonej szkoły.
Śmiertelneogrzewanie
Przyczyny pożaru bada biegły powołany przez prokuraturę. Na razie nie wiadomo, co było powodem zapalenia się domku. Najprawdopodobniej do pożaru doszło przez zwarcie instalacji elektrycznej w piecyku ogrzewającym domek. Noc z 12 na 13 maja była zimna i część domków trzeba było dogrzać.
Wyrwa w domku
Zielona szkoła miała być odskocznią od zwykłych szarych lekcji w Warszawie. Uczniowie już wcześniej przygotowywali się do wyjazdu. Uczyli się, co na Mazurach będą poznawać. Wyjazd zamienił się w koszmar.
Jednak większość dzieci z warszawskiej podstawówki w ogóle nie dowiedziała się o śmierci kolegi. W południe uczniowie bawili się na huśtawkach, inni przygotowywali się do wyjazdu. O tragicznej nocy przypominał jedynie czarny, zwęglony wyłom w ciągu domków. W tym roku do Karwicy miały przyjechać kolejne turnusy zielonej szkoły. Wszystkie odwołano.
- Chciałbym jakoś pomóc rodzicom chłopca, chciałbym też pomóc nauczycielom, którzy ten koszmar przeżyli, ale nie wiem jak. Jestem po prostu skołowany - mówi Krzysztof Kuliński, dyrektor SP nr 238 w Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna