Pobiera dwie pensje. Jedną w Białymstoku - jako członek zarządu województwa podlaskiego, drugą w Suwałkach - jako prezes Lokalnej Grupy Rybackiej. Urząd Marszałkowski nadzoruje jednocześnie to, jak LGR wydaje unijne pieniądze.
- Prawa nie łamię - zapewnia Cezary Cieślukowski, suwalczanin, jedna z najważniejszych osób w naszych regionie.
- Pod względem etycznym sytuacja jasna nie jest - komentuje Jan Chojnowski, wiceprzewodniczący sejmiku wojewódzkiego.
Zmienili statut
Cieślukowski, były wojewoda suwalski, czołowy działacz PO w naszym województwie, od lat kierował Euroregionem "Niemen" - instytucją zajmująca się pozyskiwaniem unijnych pieniędzy. To tam powstał pomysł powołania grupy rybackiej.
Ma się ona zajmować rozwojem terenów, na których znajdują się jeziora i rzeki, a więc łowi się ryby. LGR wygrała ogólnopolski konkurs i otrzymała rekordową unijną dotację - ponad 50 mln zł. Stało się to zanim jeszcze Cieślukowski został wojewódzkim radnym.
Ze stanowiska w lokalnej grupie nie zrezygnował nawet wówczas, gdy został członkiem zarządu województwa. To, jak unijne pieniądze suwalscy "rybacy" wydają, kontroluje jeden z departamentów Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku. Jak każdy, podlega zarządowi województwa.
- Zawsze, jak ta kwestia jest rozpatrywana, wyłączam się z obrad - zapewnia Cieślukowski.
Dodaje, że zadbał o to, by łączenie stanowisk nie było niezgodne z prawem. Ze statutu LGR wykreślono bowiem możliwość prowadzenia działalności gospodarczej. A to przez taki zapis musiało z funkcji rezygnować wiele osób, także w naszym regionie. Choć np. w stowarzyszeniu sportowym czy turystycznym działali całkowicie społecznie. A C. Cieślukowski za kierowanie LGR pobiera co miesiąc na rękę ponad 4 tys. zł.
Rozpatrują sprawę kolegi
Bogdan Dyjuk, przewodniczący sejmiku wojewódzkiego ze współrządzącego regionem PSL, zaskoczony jest jedynie tym, że członek zarządu ma jakiś, w dodatku całkiem pokaźny dochód.
- Departament, który rozlicza LGR panu Cieślukowskiemu nie podlega - uspokaja własne sumienie.
Jan Chojnowski z PiS uważa natomiast, że można w tym przypadku mówić o konflikcie interesów.
- Nawet jako ktoś wyłącza się z pewnej części obrad zarządu, to i tak wszyscy pozostali wiedzą, o kogo chodzi - zauważa.
Sam Cezary Cieślukowski niczego sobie do zarzucenia nie ma. Pytany o to, czy dla uniknięcia jakichkolwiek podejrzeń nie powinien zrezygnować z kierowania LGR mówi, że to jego "dziecko". - W ten projekt włożyłem mnóstwo pracy - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?