Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Danie z ludzką ręką

Bożena Komba [email protected]
Ciekawym kongijskim daniem jest kwanga. Jej zrobienie jest i czasochłonne, i pracochłonne, ale trud włożony w jej przygotowanie opłaca się sowicie.
Ciekawym kongijskim daniem jest kwanga. Jej zrobienie jest i czasochłonne, i pracochłonne, ale trud włożony w jej przygotowanie opłaca się sowicie.
Afryka. Wyjeżdżając do Konga postanowiłam sobie, że spróbuję każdej potrawy, jaką będę miała okazję znaleźć na tamtejszych stołach.

Było to trochę ryzykowne postanowienie, biorąc pod uwagę fakt, że mój mąż wiele opowiadał mi o kongijskiej kuchni i niektóre dania budziły mój opór, ale ciekawość smaku egzotycznych dań była silniejsza. Z dumą mogę poinformować, że udało mi się zaliczyć ten egzamin, chociaż miałam też trochę szczęścia.

Wiele razy chodząc po różnych targach i robiąc zakupy, widziałam tłuściutkie, białe larwy mieszkające w palmowym drewnie, które uchodzą za przysmak w kongijskiej kuchni. Patrząc na te jeszcze żywe stworzenia, pełzające wewnątrz plecionych naczyń, nie odnosiłam przyjemnego wrażenia i doprawdy nie wiem, czy skusiłabym się i spróbowała jednego z nich.

Los zaoszczędził mi jednak wrażeń związanych z degustacją robaczków, bo pomimo wielkiej gościnności Kongijczyków i różnorodności potraw spotykanych na tamtejszych stołach, nie miałam okazji znaleźć w serwowanych daniach tych stworzeń.

Płacz nad papryczką

W Kongu najpowszechniej spożywaną potrawą podczas głównego posiłku jest fufu zrobione z mąki z manioku. Jest to coś o konsystencji i w kolorze naszych pyz śląskich. Do tego podaje się rozdrobnione, ugotowane liście manioku. Zamożniejsi jedzą ponadto mięso lub ryby, przygotowane najczęściej w jakimś sosie.

Uwielbiałam kongijskie sosy. Zawierały niesamowicie ostrą papryczkę pili-pili o wyrazistym, ponętnym zapachu, niezawodnie budzącym apetyt. Mimo, że wyciskała łzy z oczu, nie można było się jej oprzeć. Nawet mały kawałek tej czerwonej, okrągłego kształtu papryki wrzucony do garnka, czynił potrawę ogniście palącą.

Niezapomniane wrażenia towarzyszyły mi, gdy poczułam ją w na języku. Czasami miałam problem ze złapaniem oddechu, spłakiwałam się przy tym siarczyście, ale po takich sensacjach z jeszcze większą rozkoszą zajadałam się pikantnym smakołykiem. Piekła nie tylko wtedy, gdy wchodziła w ciało człowieka, ale również, gdy z niego wychodziła.

Ciekawym, kongijskim daniem jest kwanga. Jej zrobienie jest i czasochłonne, i pracochłonne, ale trud włożony w jej przygotowanie opłaca się sowicie. Do jej zrobienia wybiera się gorzką odmianę manioku, który w łupinie moczy się w wodzie, aż zmięknie - minimum 5 dni.

Następnie obiera się go ze skóry, odrzuca twarde włókna, a resztę rozciera na jednolitą papkę, której nadaje się kształt walca o średnicy najczęściej 5 cm i długości około 15 cm. W niektórych regionach kraju kwanga ma długość często ponad 1 m, ale wówczas jest o wiele cieńsza. Uformowane walce zawija się w liście specjalnego rodzaju rośliny, związuje nitką i gotuje tak długo, aż potrawa odpowiednio zmieni zapach. Po ostudzeniu rozwija się kwangę z liści, kroi na kawałki i je na zimno. Pełnię smaku i przyjemności osiąga się maczając jej kawałki w sosie i jedząc ją ręką z duszonym kurczaczkiem.

Tak cudownie śmierdząca

Pamiętam jak dziś pierwszy posiłek po moim przyjeździe do Konga, zjedzony w domu kuzynki mego męża. Było bardzo uroczyście i wystawnie. Na stole stało wino i wiele różnorodnych, smakowicie wyglądających potraw. Gdy usiadłam przy stole poczułam ostry, przykry zapach.

Próbowałam dyskretnie zidentyfikować jego źródło, by przypadkiem nie nałożyć na talerz czegoś tak intensywnie śmierdzącego. Zapach nie dawał o sobie zapomnieć i aż odbierał apetyt. Byłam zaskoczona zachowaniem pani domu, która nie reagowała na smród i nic w jej zachowaniu nie wskazywało na to, by próbowała coś z tym zrobić.

Spytałam męża, czy czuje zepsutą potrawę. Był zaskoczony moim pytaniem. Żadnego przykrego zapachu nie czuł. Reszta gości i domowników nabierała sobie na talerze różne dania i wszystkie z przyjemnością zjadała. Ja skusiłam się na ryż i kurczaka w sosie pomidorowym, mając nadzieję, że jest świeży. Na szczęście był, więc do końca obiadu jadłam tylko te dwie rzeczy. Jak się później okazało, potrawą o tak intensywnie specyficznym zapachu była kwanga.

Dość długo z obrzydzeniem patrzyłam na nią i zupełnie nie wiem, jak to się stało, że z upływem czasu nie tylko przestał mi jej zapach przeszkadzać, ale zaczęłam się nim delektować. Tak się rozsmakowałam w kwandze, że nie tylko jadłam ją będąc u kogoś na obiedzie, ale i sama zaczęłam ją kupować.

Brałam tylko taką, którą sprzedająca kobieta zgodziła się rozpakować z liści, bo wówczas mogłam stwierdzić, czy jest świeża i czy zrobiona była z dobrego gatunku manioku. Dziwiłam się sama sobie, że tak mi się zmienił smak, a przecież żółte sery śmierdzą równie intensywnie, co nie przeszkadzało im w zdobyciu tak wielu smakoszy zajadających je z wielką przyjemnością.

Czy jestem kanibalem?

Najbardziej oryginalną potrawą, jakiej próbowałam w Kongu, było danie przyrządzone przez kuzyna mego męża. Ogarnęło mnie przerażenie, gdy postawił naczynie z tą potrawą na stole. Na samej górze mięsnych kawałków leżała... ludzka ręka.

Dreszcze przebiegły całe moje ciało, ale mimo tych tak nieprzyjemnych wrażeń zwyciężyła ciekawość, przełamałam obrzydzenie i nałożyłam sobie na talerz jedną porcję. Słyszałam, że ludzkie mięso ma słodkawy smak, więc nastawiłam się na podobne odczucia. Zdziwiłam się, bo mięso było bardzo smaczne, delikatne i kruche o posmaku dziczyzny, żadnej słodyczy nie wyczułam. Przełknęłam tylko parę kęsów, obawiając się sensacji nie przyzwyczajonego do takich dań żołądka.

Poza tym widząc rękę na talerzu, miałam wrażenie, że przeżuwane przeze mnie mięso rośnie mi w buzi. Oczywiście nie jestem kanibalem, to tylko moja wyobraźnia podsuwała mi takie skojarzenia. Kuzyn jadąc do nas kupił po drodze wędzoną, małą małpkę kapucynkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna