W środę późnym wieczorem odbyło się drugie czytanie rządowego projektu ustawy dotyczącego budowy zapory na granicy polsko-białoruskiej. Wcześniej, około godziny 19:30 sejmowe komisje administracji i spraw wewnętrznych oraz obrony narodowej opowiedziały się za przyjęciem projektu wraz z kilkoma poprawkami – 35 połów było za, 16 było przeciw, a nikt nie wstrzymał się od głosu.
Około godziny 22 rozpoczęło się drugie czytanie projektu ustawy, jednak na sali plenarnej zabrakło niemal wszystkich posłów PiS oraz kluczowych ministrów. - O tym, jakie jest zagrożenie naprawdę, świadczy pusta sala – wytykała opozycja.
- Wysoka Izbo, a właściwie - połowo Izby. Gdzie jesteście, posłowie PiS? To wy emanowaliście stanem zagrożenia na granicy. Pokazywaliście, że sytuacja eskaluje do tego stopnia, że jak nie wydacie miliarda 600 milionów, to zaraz zaleje nas fala migrantów. Ten obrazek pokazuje, o co wam chodzi tak naprawdę – mówił poseł Tomasz Szymański z KO.
Głosowanie nad projektem ustawy odbędzie się najprawdopodobniej w czwartek.
„Mamy do czynienia z największym kryzysem na polskiej granicy od 1989 roku”
Stanowisko klubu PiS przedstawił poseł Arkadiusz Czartoryski, który wskazywał, że „mamy do czynienia z największym kryzysem na polskiej granicy po 1989 roku”.
- Dzisiaj to Polska jest tym miejscem, gdzie bronimy granicy UE. Dzisiaj to Polska jest tym miejscem, w którym rozgrywa się najbardziej zajadała wojna hybrydowa – mówił. - Eskalacja ze strony reżimu Łukaszenki narasta i na to powinniśmy wszyscy razem odpowiedzieć - tłumaczył.
Wniosek o odrzucenie projektu złożyła Koalicja Obywatelska. - Z dużym prawdopodobieństwem, w zasadzie z pewnością, my w ogóle nie będziemy dyskutowali, czy instrument, który proponujecie dzisiaj, czyli wybudowanie muru, będzie skuteczne, czy nie, bo wy tego muru po prostu nie wybudujecie. Będzie z tym murem dokładnie tak samo jak z respiratorami, z maseczkami, z Ostrołęką – powiedziała posłanka Koalicji Joanna Kluzik-Rostkowska.
Dodała, że KO nie przyłoży ręki "do roztrwonienia 1,6 mld złotych".
Tak samo Lewica złożyła wniosek o odrzucenie projektu. - Nasza granica nie jest bezpieczna, bo na bezpiecznej granicy nie umierają ludzie (…). Nie dziwcie się naszym emocjom, gdy stawką jest ludzkie życie, a praktycznie - śmierć z głodu i wychłodzenia – mówił poseł Paweł Krutul.
Koalicja Polska przedstawiła inne stanowisko. Radosław Lubczyk reprezentujący ludowców mówił o konieczności ochrony granicy, ale na przejrzystych zasadach. - My jako klub Koalicji Polskiej proponujemy konkretne rozwiązanie - instalacje na granicy elektronicznego muru z przejrzystymi procedurami przetargowymi. Wasze propozycje nie mają nic wspólnego z transparentnością, a przecież mówimy o wydatkowaniu ponad 1,5 mld zł – przekazał.
Poseł Konfederacji Krzysztof Tuduj ocenił, że budowa muru jest nie tylko potrzebna, ale też konieczna, a działanie PiS w tej sprawie jest spóźnione. Złożył też poprawkę mówiącą o tym, że raz w miesiącu na posiedzeniu Sejmu będzie zdawany raport, jak wygląda postęp budowy zapory, jej realizacja.
Natomiast Tomasz Zimoch z Polski 2050 złożył cztery poprawki między innymi dotyczące informowania przez ministra o przebiegu inwestycji.
Magdalena Sroka przekazała, że Porozumienie poprze budowę muru na wschodniej granicy, ponieważ obecna sytuacja uzasadnia zbudowanie takiej zapory. Co więcej, dodała, że budowa powinna rozpocząć się wcześniej.
Ile będzie kosztować zapora?
W projekcie określono, że zapora rozumiana jest jako „urządzenia budowlane, budowle lub inne obiekty budowlane, wraz z instalacjami oraz infrastrukturą towarzyszącą, w tym elektroniczną lub telekomunikacyjną”.
Stwierdzono także, że "informacje dotyczące konstrukcji, zabezpieczeń i parametrów technicznych bariery nie stanowią informacji publicznej i nie podlegają udostępnieniu w trybie odrębnych przepisów".
Według rządowych szacunków wpisanych do Oceny Skutków Regulacji projektu ustawy wynika, że wejście w życie ustawy będzie kosztowało 1 mld 615 mln złotych. W tym mieści się budowa fizycznej bariery – 1,5 mld złotych oraz urządzenia techniczne 115 mln złotych.
Natomiast rzecznik rządu Piotr Muller informował w środę, że "w tej chwili zabezpieczone środki na cel tej budowy to około 500 milionów złotych". - Łączy koszt budowy będzie znany jak zostanie przygotowana dokumentacja inżynieryjna. Każdy odcinek jest specyficzny, potrzebuje innego rodzaju działań budowlanych - przekazał.
Za stawianie muru odpowiadać będzie Komendant Główny Straży Granicznej, a inwestycja zostanie sfinansowana z budżetu państwa.
W projekcie przewidziano, że do inwestycji nie będą stosowane przepisy odrębne, w tym m.in. prawa budowlanego, prawa wodnego czy prawa ochrony środowiska. Oprócz tego jeden z przepisów ustawy zakłada, że "jeżeli wynika to z potrzeb związanych z inwestycją", wojewoda na wniosek lub po zasięgnięciu opinii komendanta oddziału Straży Granicznej może wprowadzić zakaz przebywania na określonym obszarze nie szerszym niż 200 m od linii granicy państwowej. Z zakazu wyłączeni są właściciele nieruchomości na tym obszarze oraz osoby z pozwoleniem udzielonym przez komendanta oddziału.
Uzasadnienie ustawy
W uzasadnieniu projektu wskazano, że od miesięcy trwa napór na polsko-białoruską granicę. Zaznaczono, że napływ migrantów odbywa się przy wsparciu białoruskich służb państwowych. Działania te mają charakter hybrydowy - ich celem jest destabilizacja sytuacji w Polsce i w Unii Europejskiej.
„Wybudowanie odpowiedniej do zagrożeń bariery wzdłuż granicy państwowej przyczyni się do skutecznego przeciwdziałania nielegalnej migracji. Stąd konieczność pilnego przygotowania ustawy i podjęcia jak najszybciej prac w zakresie wybudowania odpowiednich budowli i zainstalowania urządzeń, składających się na projektowaną barierę. Celem jest uwzględnienie aktualnej szczególnej sytuacji” – podkreślono w uzasadnieniu.
Dodano, że zapewnienie obywatelom Polski bezpieczeństwa jest jednym z najważniejszych zadań państwa oraz „jak najszybsze wejście w życie ustawy pozwoli na realizację inwestycji w zakresie budowy bariery i ochronę bezpieczeństwa publicznego.”
Stan wyjątkowy na granicy
Od 2 września na terenie przygranicznego pasa w województwach podlaskim i lubelskim obowiązuje stan wyjątkowy, który obejmuje 183 miejscowości. Aby uniemożliwić migrantom nielegalne przekroczenie granicy, pilnuje jej Straż Graniczna, policja i wojsko.
Rząd, uzasadniając wprowadzenie stanu wyjątkowego, argumentował, że reżim Aleksandra Łukaszenki wykorzystuje imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afganistanu w celach politycznych. Władze Białorusi mają przerzucać migrantów na granice Polski, Litwy oraz Łotwy, by wywrzeć presję na Unii Europejskiej i wymusić zniesienie sankcji nałożonych na Białoruś po sfałszowanych wyborach prezydenckich z sierpnia 2020 roku i brutalnym tłumieniu protestów.
W zeszłym tygodniu Rada Ministrów podjęła decyzję o zwróceniu się do prezydenta Dudy o przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni. Prezydent wyraził zgodę na takie rozwiązanie. Oznacza to, że stan wyjątkowy zakończy się w grudniu, ponieważ konstytucja oraz ustawa o stanie wyjątkowym nie pozwala na przedłużenie go po raz trzeci.