DNA to nie jest... kwas

Zespół DNA, bo o nich mowa, to łomżyńska formacja grająca muzykę rockową z domieszką metalu, którą tworzy pięciu młodych, utalentowanych chłopaków. Swoją nazwę grupa zawdzięcza Łukaszowi Szymańskiemu i Kamilowi Zyskowi - założycielom formacji. DNA, jakby się powszechnie wydawało, to skrót nie od kwasu dezoksyrybonukleinowego, a od słów Do Not Abstain, czyli po polsku "nie powstrzymuj się".

To rozwinięcie słów odróżnia łomżyński zespół od zespołów z tą samą nazwą istniejących na świecie. Jednak skrótowa nazwa, jak mówią artyści, świadczy o polskości zespołu, gdyż grupa tworzy utwory w języku polskim, w przeciwieństwie do wielu zespołów rockowych i metalowych.

- Nasza przygoda z DNA rozpoczęła się w Miejskim Domu Kultury-Domu Środowisk Twórczych - wyjaśnia Bartek Ścibek. - Każdego z nas prowadziła inna droga do obecnego zespołu, każdy z nas miał już także wcześniej przygodę z muzyką.

Chociaż nie wszyscy mieli muzyczne wykształcenie, jak mówią, dobrali się ze względu na wspólną pasję i doświadczenie. Pięć lat grania to nie tak mało. Ten staż dał możliwość połączenia wspólnych pomysłów zaczerpniętych z wcześniejszych zespołów w całość.

W obecnym składzie DNA istnieje od dwóch lat. Zespół powstał w 2007 roku, zrzeszając muzyków z zespołów Internal, Złomowisko oraz Weathered. Początkowi muzycy: Łukasz Szymański "Szymi" oraz Radek Frąckiewicz "Frodo" musieli opuścić grupę ze względu na wyjazd na studia. Później dość szybko do zespołu dołączyli kolejno Bartek Ścibek, Michał Archacki i Mariusz Szleszyński (który jest także członkiem i założycielem zespołu In Depths).

Wspólny zespół jest dla chłopaków oderwaniem od spraw codziennych i wspaniałym hobby - co mocno podkreślają.
- Pomysły na utwory biorą się z życia - twierdzi Bartek. - To, co nas wyróżnia, to niezależność. Staramy się tworzyć muzykę składającą się z wielu elementów. W naszych utworach można usłyszeć dużą swobodę i spontaniczność, nie ograniczamy się tylko do jednego gatunku muzyki - dodaje.
Artyści twierdzą, że taka mieszanka gatunków muzycznych daje im możliwość większych perspektyw w twórczości. Takie podejście owocuje też lepszym odbiorem przez grono słuchaczy.

- Wiele zespołów zamyka się w jednym gatunku muzycznym, często nie wiedząc, co tracą. My staramy się jak najbardziej urozmaicić nasze aranżacje. Z tego, co zauważam na koncertach, publiczność żywiołowo reaguje na naszą muzykę - mówi Kamil Zysk.

Młodzi muzycy wspólnie przyznają, że najcenniejsze jest to, że w ich utworach każdy dodał coś od siebie.
- Największymi przeżyciami są koncerty, które zawsze miło się wspomina i na które chętnie się jeździ. To świetna przygoda i zabawa - tłumaczy Michał Archacki.

Muzycy zachęcają swoich rówieśników do zakładania własnych zespołów. Przyznają, że "łomżyńska scena rockowa jest uboga".

- Brakuje nam w Łomży nie tylko lokalnych zespołów, ale i miejsca do grania. W mieście jest tylko jedno takie miejsce, które bardzo szanujemy i w którym bardzo dobrze się czujemy. Mamy tu na myśli Miejski Dom Kultury. To tutaj się wychowaliśmy. Tutaj także od początku jesteśmy wspierani przez Benka Karwowskiego. Jednakże poza kilkoma osobami, nikt inny w Łomży nie interesuje się lokalną sceną rockową i organizacją koncertów. W regionie odbywają się czasami przeglądy muzyki rockowej, lecz z zażenowaniem musimy stwierdzić, że brakuje nam takich imprez u nas, w Łomży - mówią zgodnie członkowie DNA.

Obecnie zespół pracuje nad swoją płytą demo pt. "Jest pięknie". Premiera już pod koniec roku.