Do korków kierowcy muszą się przyzwyczaić

Zamieszanie powstało w ubiegłym tygodniu, gdy w godzinach szczytu ruch w mieście został niemal sparaliżowany. Bo nie dość, że trwa remont Placu św. Krzyża, jednego z najbardziej newralgicznych z komunikacyjnego punktu widzenia miejsc w Suwałkach, to zaczęło się łatanie pełnej tirów Utraty. Prace prowadzono za dnia. Nasi Czytelnicy dziwili się, dlaczego roboty nie odbywają się w godzinach wieczornych czy wręcz nocą. Pytania w tej sprawie wciąż zresztą otrzymujemy. - Mam nadzieję, że przynajmniej na przyszłość ktoś wyciągnie z tego wnioski - mówi jeden z Czytelników.

Tymczasem Romuald Koleśnik, dyrektor Miejskiej Dyrekcji Inwestycji nie ma swoim służbom zbyt wiele do zarzucenia. Powtarza, że po godz. 22 można najwyżej malować jezdnie. W żadnym zaś razie - pracować przy pomocy hałaśliwego sprzętu. - Przy wylewaniu asfaltu temperatura musi wynosić minimum 10 st. C - dodaje.

Jednak tam, gdzie to będzie możliwe, kolejne remonty (np. na ulicy Kościuszki) prowadzone będą przez maksymalną liczbę godzin.

- Natomiast w żadnym razie nie da się przyspieszyć terminu zakończenia prac przy Placu św. Krzyż - dodaje dyr. Koleśnik. - Zakres robót do wykonania jest tu naprawdę bardzo duży.

To MDI, ogłaszając przetarg, wyznaczyło datę oddania ronda na 30 września. Dyrektor twierdzi, że gdyby termin był krótszy, żadna firma ze wszystkim by się nie uporała.