Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat młodej kobiety. "Zabrano mi dzieci, bo ktoś powiedział, że je sprzedałam"

Aleksandra Gierwat [email protected]
Marta Gołaszewska w piątek złożyła skargę do sądu. W poniedziałek pomocy szukała m.in. u lokalnych polityków.
Marta Gołaszewska w piątek złożyła skargę do sądu. W poniedziałek pomocy szukała m.in. u lokalnych polityków.
Łomża: Nigdy nie pogodzę się z tą decyzją, odebrano mi moich synów!

- szlocha Marta Gołaszewska. Mieszkanka Jedwabnego nie zamierza się poddać. W piątek złożyła skargę do Sądu Rejonowego w Łomży. Nie ukrywa, że nie ma w życiu lekko, ale o uzasadnieniu decyzji o zabraniu dzieci mówi: to kłamstwa.

Zabrali, bo je sprzedała?

Od czwartku ośmioletni Damian oraz półtoraroczny Kubuś przebywają w rodzinie zastępczej. Starszego z chłopców zabrano ze szkoły, młodszego z domu Agnieszki, przyrodniej siostry Marty. Powód? Z wywiadu kuratorskiego wynika, że "ich rodzice przejawiają niezaradność życiową", matka "przekazuje małoletnim negatywne zachowania i nie dba o nie należycie". A "jej konkubent jest agresywny wobec tych dzieci".

- Gdy kuratorka dowiedziała się, że Kubuś jest u mojej siostry, od razu znalazł się nakaz sądowy, by go odebrać - płacze Gołaszewska. - Ktoś jej naopowiadał, że ja to dziecko sprzedałam. A to nieprawda!

- Jestem ciocią Kuby, a mój chłopak jest jego chrzestnym - przytakuje Agnieszka Bulakowska, przyrodnia siostra Marty. - Czy dziecko nie może spędzić trochę czasu u cioci?

Zdaniem kuratora sądowego: nie. Ponieważ kobiecie odebrano wcześniej prawa rodzicielskie do własnego dziecka.

Był sygnał, trzeba sprawdzić

Marta nie ukrywa, że pochodzi z rodziny z problemem alkoholowym. Zapewnia jednak, że z rodzicami nie utrzymuje kontaktu, a sama nie pije. Przyznaje też, że mieszkanie, w którym mieszkała z dwójką synów, jest w bardzo kiepskim stanie.

- Ale jak pani kurator narzekała, że nie ma lodówki, to wzięliśmy ją na raty - mówi Bulakowska. - Gdy kuratorka przyczepiła się, że Marta nie ma odkurzacza, kupiliśmy. Ale ona cały czas się o coś przyczepia.
Marzena Grądzka, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Jedwabnem, nie wątpi, że Marta ma dobre intencje.

- Każda matka stara się zadbać o swoje dzieci, ale nie każdej się to udaje. I niekoniecznie wynika to ze złej woli - tłumaczy. - Jestem daleka od tego, aby zabierać matkom dzieci. Ostatnio mieliśmy jednak telefon z sygnałem, że w tym domu dzieje się coś złego. Proszę mnie zrozumieć, musieliśmy poinformować kuratora. Gdyby coś się stało, wszyscy pytaliby: A gdzie była opieka społeczna?
Grądzka zaznacza, że to nie pieniądze czy raczej ich niedobór są głównym problemem. Gołaszewska domyśla się, że chodzi o konkubenta.

- To nieprawda, że jest agresywny i źle traktuje dzieci - zarzeka się. - One go bardzo lubią. To przed kuratorką uciekają ze strachu. A poza tym: czy ja nie mam prawa ułożyć sobie życia?
Z panią kurator do chwili zamknięcia tego numeru nie udało nam się skontaktować. Do sprawy wkrótce powrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna