Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton: Premier Tusk podbił nigeryjski rynek tak, że aż zatrzęsło światową gospodarką

Konrad Kruszewski [email protected]
Wiele osób zadaje sobie pytanie, po co premier Donald Tusk poleciał z małżonką do Nigerii. Jakie są efekty jego wizyty?

Według komunikatu prasowego efekty są następujące: "Warszawa i Abudża zacieśniają współpracę gospodarczą. To skutki wizyty premiera Donalda Tuska w Nigerii. Polskim firmom łatwiej będzie działać na rynku najludniejszego państwa Afryki.

Podczas wizyty zawarto porozumienie, na mocy którego nigeryjska agencja inwestycyjna będzie pomagać polskim przedsiębiorstwom w nawiązywaniu współpracy gospodarczej. Będzie udzielała informacji o warunkach inwestowania i ewentualnej pomocy publicznej. Polska i Nigeria zobowiązały się też do corocznych konsultacji na poziomie ministerstw między innymi w kwestiach projektów inwestycyjnych i planów przedsiębiorstw".

Poważna sprawa! Premier Tusk podbił nigeryjski rynek tak, że aż zatrzęsło światową gospodarką. Opanował go tylko w nieznacznie mniejszym stopniu niż zrobiłby to trzeci sekretarz w ministerstwie spraw zagranicznych, gdyby mu dano pełnomocnictwo.

Żeby to osiągnąć, premier Tusk musiał wstać o piątej rano. O 6.00 przyklęknąć przy pomniku ofiar smoleńskich i uważać, żeby nie spotkać tam Jarosława Kaczyńskiego. A potem szybciutko na lotnisko i do ciepłych krajów, żeby nie robić sobie przykrości widokiem Jarosława i jego ludu odtańcowującego chocholi taniec na grobach ofiar katastrofy.

Pojawili się niestety liczni niedowiarkowie, którzy zważywszy na właściwie zerowe efekty wizyty w najludniejszym kraju Afryki posądzają premiera o tchórzostwo i rejteradę z Polski w dniu rocznicy smoleńskiej. Trzeba to zdementować. Rzeczywiście, celem wizyty nie były efekty gospodarcze, które, jak widać z komunikatu są na poziomie byłego PGR-u, który wysłał swego kierownika zaopatrzenia po 3 tony ziemniaków. A on zamiast ziemniaków przywiózł obietnicę, że ziemniaki będą, pod warunkiem, że wyrosną. Problem w tym, że nie są posadzone.

Rzeczywistym powodem wyjazdu premiera 10 kwietnia (jak się okazało w trakcie zimy) do Afryki były skutki globalnego ocieplenia. Premier (który razem z Polską jest zobowiązany do ograniczania emisji dwutlenku węgla do atmosfery) musiał sam się przekonać, jak taki efekt wygląda, bo u nas była akurat epoka lodowcowa.

10 kwietnia padał za moim oknem śnieg, a zaspa na podwórku sięgała pasa. Za mojego życia takie zaspy występowały co najwyżej w lutym, a najstarsi górale w kwietniu widzieli tyle śniegu co prawda niedawno, ale pochodził on z armatek śniegowych na stokach.

Wszystko to w takim sceptyku jak ja musiało wzbudzić podejrzenia co do prawdziwości głoszonych przykazań o globalnym ociepleniu. I bardzo byłem ciekaw, jak wierni głoszący wiarę w efekt cieplarniany poradzą sobie z tym, co było za oknem, czyli zaspami na metr w pierwszej dekadzie kwietnia.
Musze przyznać, że się nie zawiodłem. Mało tego - nawet przewidziałem ich wyjaśnienia.

Przypuszczałem, że tegoroczną zimę (niewiele krótszą od syberyjskiej) uznają oni za efekt cieplarniany. I tak się stało. Wystąpiło wielu cieplarnianych ekspertów i każdy odśpiewał tę samą pieśń, z której dowiedziałem się, że im zimniej, tym większy efekt cieplarniany. Wynikałoby z tego, że największe globalne ocieplenie miało miejsce podczas epoki lodowcowej. Dlatego wyzdychały mamuty. Na takie upały miały za solidne futra.

Mając do wyboru między ludem wierzącym w mgłę, hel i dwa wybuchy, a ludem wierzącym, że wyłączenie światła na godzinę powstrzyma zmiany klimatyczne premier Tusk wybrał ten drugi lud. I pojechał do Nigerii sprawdzić, co to wyłączanie światła w "Godzinie dla Ziemi" dało, bo u nas przedłużające się opady śniegu i mróz.

W Nigerii postawili naszego premiera na najwyższym stopniu podium, żeby lepiej efekt cieplarniany widział i czuł. Faktycznie - było ciepło. I to tak, że się premier rozczulił. Żal mu się zrobiło ludu smoleńskiego, który w tym czasie w chłodzie głosił na Krakowskim Przedmieściu, że premierowi, czyli jemu, należy się kulka w łeb. Podobno obiecał sobie, że w przyszłym roku zabierze lud smoleński ze sobą do Afryki. Czego mu i sobie życzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna