Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Feralna porażka siatkarek Pronaru

Miłosz Karbowski
Dominika Koczorowska kontra Małgorzata Skorupa (nr 13) i Karolina Olczyk. Atak minie blok, ale mielczanki i tak go obronią.
Dominika Koczorowska kontra Małgorzata Skorupa (nr 13) i Karolina Olczyk. Atak minie blok, ale mielczanki i tak go obronią. M. Kość
Siatkarki Pronaru-Zeto Astwa kluczowy mecz sezonu zagrały jak sparaliżowane.

Jak trudno w ciągu kilku miesięcy zbudować zespół, przekonaliśmy się w sobotę dobitnie. W jednym z najważniejszych spotkań nasza ekipa była bezradna, choć po drugiej stronie siatki stała Stal Mielec - zespół, który białostoczanki powinny pokonać nawet grając przeciętnie. Niestety, w sobotę zaprezentowały się beznadziejnie.
- Na pewno nie zabrakło nam mobilizacji, może było jej aż nadto. Nie wiem czy to nerwy, czy presja. Dziś wyszło na to, że jesteśmy słabsze od Stali - mówiła Sylwia Pycia.
Od początku białostoczanki nie były sobą. Jeśli obejrzą na video, to co wyprawiały w pierwszym secie, będą przerażone. Rozgrywające wystawiały piłki niedokładnie, a pudła w ataku wołały o pomstę do nieba. Mielczanki uciekły akademiczkom przy zagrywce Agaty Wilk na cztery punkty (7:11). Potem różnica wzrosła do jedenastu "oczek" - 10:21! Wprowadzone na boisko Katarzyna Kalinowska (za Pycię) i Elżbieta Skowrońską (za Alenę Hendzel) sprawiły, że gospodynie odrobiły niemal całą stratę, ale wtedy zaczęły psuć zagrywki.
Druga partia wyglądała tak, jak wyglądałoby całe spotkanie, gdyby Pronar grał poprawnie. Skład z końcówki pierwszego seta wypunktował rywalki do 17. W kolejnej partii, po asie Kalinowskiej, gospodynie prowadziły 4:2. Wówczas, po dwukrotnym zablokowaniu Joanny Szeszko, ambitne "Stalówki" złapały wiatr w żagle. Nasz zespół przeciwnie - znów się "zahibernował". Mielczanki, dzięki bardzo dobrej grze w obronie zdobyły przewagę pięciu punktów. Mimo że rywalki w ogóle nie atakowały środkiem, na nasz blok wystarczały ich akcje ze skrzydeł. Na parkiet wróciła Pycia. Białostoczanki doszły Stal na jeden punkt. Przy setbolu ręka jednak nie zadrżała Marcie Łukaszewskiej, która po raz kolejny przebiła się przez dziurawy blok gospodyń.
Wczwartej partii, nasze dziewczęta, z mozołem wywalczyły prowadzenie 22:20. To też nie wystarczyło. Stal wyrównała na 23:23 i za chwilę wyprowadziła skuteczną kontrę. Przy meczbolu rywalki przypadkowo obroniły atak Pyci, a Zoriana Pilipiuk, obiła ręce naszych blokujących. W obozie Pronaru polały się łzy zawodu i bezradności.
- Jestem załamana i w szoku. Byłam przekonana, że wygramy. Na pewno nie zlekceważyłyśmy Stali. Dziewczyny są waleczne, bardzo dobrze zagrały w obronie i w zagrywce, w ataku też sobie radziły. Nie wiem, co powiedzieć, jest mi przykro - mówiła drżącym głosem Kalinowska.
Pronar-Zeto Astwa AZS Białystok - Stal Mielec 1:3 (20:25, 25:17, 23:25, 23:25)
Pronar-Zeto Astwa AZS: Palczewska, Szeszko, Pycia, Hendzel, Kosek, Koczorowska, Saad (libero) oraz Pluta, Skowrońska, Kalinowska, Baran.
Stal: Waligóra, Olczyk, Łukaszewska, Dązbłaż, A. Wilk, Skorupa, Ząbek (libero) oraz Pilipiuk, Turbak, D. Wilk.
Sędziowali: Sylwester Strzylak, Maciej Twardowski (Radom). Widzów: 600.
Przebieg meczu: 1. set: 2:5. 7:10. 9:15. 10:20. 20:25. 2. set: 5:3. 10:7. 15:9. 20:15. 25:17. 3. set: 4:5. 6:10. 12:15. 15:20. 23:25. 4. set: 5:4. 8:10. 14:15. 20:19. 23:25.

Po meczu powiedzieli

Marian Kardas (trener Pronaru-Zeto Astwa AZS): - Walczyliśmy, ale niestety o te dwie, trzy piłki lepsza była drużyna z Mielca. Szczęście w tym nerwowym meczu było dziś po jej stronie. Próbowałem różnych zestawień, nie przyniosło to efektu. Szkoda, bo nie ukrywam, że liczyliśmy na trzy punkty, żeby jak najszybciej zapewnić sobie miejsce w ósemce.
Joanna Szeszko (kapitan Pronaru-Zeto Astwa AZS): - To był dla nas bardzo nerwowy mecz. Wszystkie w tym tygodniu ostro trenowałyśmy. Bardzo chciałyśmy wygrać, żeby przesunąć się w tabeli. Ja ze swojej strony mogę tylko przeprosić kibiców za swój występ. Nie możemy teraz spuszczać głów.
Jacek Wiśniewski (trener Stali): - Liczyłem, że z Białegostoku wywieziemy punkty, ale jestem szczęśliwy, że są aż trzy. Najważniejsze, że wytrzymaliśmy końcówki setów. Przy morderczej walce punkt za punkt w końcówkach czasem ręka może zadrżeć. Na tym polega piękno siatkówki. Mogło być różnie, gdyby piłki spadły akurat w nasze boisko.
Karolina Olczyk (kapitan Stali): - Bardzo się cieszę z trzech punktów. Chciałyśmy się zrewanżować za porażkę w Mielcu. Myślę, że nie jesteśmy już tak anonimowym zespołem. Inne drużyny będą na nas teraz patrzeć z większym szacunkiem. Z meczu na mecz gramy coraz lepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna