Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina na skraju bankructwa. Wyłączają nawet oświetlenie

Magdalena Kleban
Jan Maliszewski jeszcze dwa lata temu pracował przy budowie zakładu galanterii betonowej (w tle). Teraz zostało mu tylko rąbanie drewna...
Jan Maliszewski jeszcze dwa lata temu pracował przy budowie zakładu galanterii betonowej (w tle). Teraz zostało mu tylko rąbanie drewna...
Fantazji i zaangażowania byłemu wójtowi Stanisławowi Fiedorowiczowi nigdy nie brakowało. Przez 12 lat dzielił i rządził w gminie Szudziałowo. Aż przyszło się mieszkańcom zapłacić za tę jego fantazję. Na ulicach zapadły egipskie ciemności.

Na placu budowy Sudovii przy ulicy Kościelnej w Szudziałowie słoneczko pali ostre, panuje lekko wakacyjna atmosfera. Nic dziwnego, skoro roboty przy zakładzie produkcji galanterii betonowej ustały tak naprawdę jeszcze jesienią ubiegłego roku, a tym kilkunastu pracownikom jacy ciągle są przez gminę zatrudnieni na siłę szuka się teraz prac interwencyjnych, by ich bezczynność za gminną kasę tak nie kłuła w oczy reszcie. Teraz więc jeden z robotników - Jan Maliszewski - rąbie drzewo. Opał przyda się później do ogrzewania innych gminnych budynków.

- Pokończyły się materiały, nie budujemy, bo nie ma na czym, a gmina nie ma środków na dokończenie - mówi Stanisław Nicewicz, pełniący obowiązki kierownika w Sudovii.

To był wójt wizjoner
To właśnie ten niedokończony zakład stał się jednym z powodów tarapatów finansowych, w jakich znalazła się gmina Szudziałowo w tym roku. O tym, że jest źle, nowowybrany wójt Mariusz Czaban przekonał się tuż po jesiennych wyborach. Zgodnie z polskim prawem, gminy mogą maksymalnie zadłużyć się do 60 proc. dochodów własnego budżetu. W Szudziałowie ten współczynnik za ubiegły rok wyniósł aż 64,77 proc. Musiała interweniować Regionalna Izba Obrachunkowa, a nowy wójt postanowił wprowadzić program oszczędnościowy. Zakłada on połączenie dwóch szkół w jedną jednostkę, rezygnację z kilkunastu służbowych komórek (zostaną dwie - dla wójta i w zakładzie gospodarstwa komunalnego), zamrożenie podwyżek na dwa lata i zmniejszenie liczby etatów w urzędzie.

Przede wszystkim jednak nowy wójt zarządził wyłączenie ulicznego oświetlenia.

- Mnie się wydaje, że oszczędności poszukać by należało gdzie indziej, a nie ludziom światło wyłączać - mówi Wojciech Bulatewicz, gminny ranny od czterech kadencji. - To w końcu dosyć radykalny sposób. Zwłaszcza, że zbliżają się wakacje, przyjedzie do nas więcej młodzieży. Są przecież i tacy ludzie, którzy pod osłoną nocy mogą starać się wykorzystać tę okazję...

Zdaniem byłego wójta, Stanisława Fiedorowicza, te wszystkie działania oszczędnościowe są zupełnie zbyteczne. Przede wszystkim dlatego, że gdyby on dalej został na swoim stanowisku, to dług gminy nigdy nie przekroczyłby 60 proc. dochodów. Dzisiaj Stanisław Fiedorowicz nie chce się jednak wypowiadać dla gazety - tak ponoć doradził mu jego prawnik. Obawia się, że mogłoby to zaszkodzić sądowemu procesowi, który wytoczył Czabanowi za nazwanie jego planów inwestycyjnych "utopią". Stanisław Fiedorowicz zarzuca swojemu następcy pomówienia i oszczerstwa.

Na szczęście nowe władze gminy są nieco bardziej rozmowne w temacie największych inwestycyjnych porażek Szudziałowa: budowy hali sportowej i zakładu produkcji "Sudovia".

- Koszt budowy hali sportowej to 3 mln 139 tys. zł, z czego ponad milion dostaliśmy z Ministerstwa Sportu. Na dokończenie budowy pieniędzy nie ma, będziemy musieli zaciągnąć kredyt z budżetu państwa - mówi Elżbieta Harbacewicz, sekretarz gminy. - Wcześniej liczono na dotacje unijne. Tylko, że jedyne dofinansowanie jakie było, dotyczyło szkół zawodowych, nie nas.

Klęską, zdaniem obecnych władz, zakończyły się też plany wybudowania zakładu Sudovia. Jest już gotowy stan surowy, kupiono nawet maszyny, ale aby zakończyć inwestycję brakuje ok. 1,5 mln zł. Gmina szuka teraz przedsiębiorcy gotowego w to zainwestować. Bez efektu. To, że działania byłego wójta nie były do końca przemyślane, przyznają powoli i radni, którzy jeszcze w poprzedniej kadencji przyklasnęli wszystkim pomysłom Fiedorowicza.

- Starły się teraz dwie wizje: obecnego i byłego wójta - mówi Wojciech Bułatewicz, gminny radny od czterech kadencji. Ale i on po chwili przyznaje: - Jak teraz o tym myślę, to może rzeczywiście za dużo zainwestowaliśmy. Kiedy jednak powstawał projekt Sudovii, to za bardzo się w to nie zagłębiałem. I dalej myślę, że nasze nakłady na nią za dziesięć lat w końcu by się zwróciły.

Bez planu i ładu
W Szudziałowie aż huczy od komentarzy na temat działalności wójta Fiedorowicza. Tak jakby dopiero teraz wszystkim otworzyły się oczy. Społeczeństwo podzieliło się na dwa obozy: obrońców - bo w końcu nikt Fiedorowiczowi nie zarzuca, że nie chciał dobrze i krytyków - bo jego działania doprowadziły gminę na skraj upadku.

- Troszkę się przeliczył w fantazjowaniu - mówi jego były pracownik.

Bo nawet jego najwięksi zwolennicy nie mogą zrozumieć, jak do najważniejszej inwestycji w gminie - budowie zakładu Sudovia - z którą wiąże się takie plany na przyszłość można było podejść bez planu finansowego, bez kosztorysu. I jak to możliwe, że plany budynku robotnicy zobaczyli dopiero pod koniec prac, a wcześniej robili tylko to, co wójt im osobiście pokazał palcem. Dosłownie.

Wójt Fiedorowicz postanowił, że jego gmina będzie tworem absolutnie niezależnym od czynników zewnętrznych - takie państwo w państwie. Żeby to osiągnąć, musiał mieć prężnie działający zakład gospodarki komunalnej. Odpowiadał on niemal za wszystkie roboty wykonywane na terenie gminy - tak się bowiem dziwnie składało, że niemal wszystkie gminne przetargi wygrywała tylko jedna firma, która za podwykonawcę brała sobie gminny zakład (Regionalna Izba Obrachunkowa złożyła już w tej sprawie zawiadomienie do prokuratora).

Kiedy jednak jeszcze nikt do pracy wójta Fiedorowicza się nie wtrącał, postanowił on rozszerzyć działalność i stworzyć drugi zakład, w którym miały być produkowane pustaki i kostka brukowa, głównie na potrzeby gminy, choć też z możliwością sprzedaży... I jak zwykle w gminie Szudziałowo, to wójt wiedział najlepiej, jak to wszystko zorganizować. Z informacji jakie udało nam się uzyskać wynika, że sam osobiście nadzorował wszystkie etapy pracy - nie zważając i nie przejmując się planami zatrudnionego architekta.

- Przychodził i nogą pokazywał, tu ma być odpływ, tędy pójdą rury... - wspominają pracownicy.
Prawdziwym hitem zakupowym okazały się schody nierdzewne kupione do zakładu za, bagatela, 19 tys. zł. Prowadzą na półpiętro, gdzie miała być stołówka. Schody - piękne, błyszczące, w srebrnym kolorze - wiodą na razie donikąd.

Ale zdaniem byłego wójta, pomysł z zakładem galanterii betonowej był skazany na sukces, bo większość niezbędnych materiałów jest na miejscu: żwir i woda. To, że od tego odstąpiono, uważa za bardzo duży błąd. Rzeczywiście, inwestycje w zakładzie poczyniono ogromne. Kupiono nawet zbiornik na żwir - choć i tu coś poszło nie tak, bo ogromną maszynę wstawiono do środka, zupełnie wbrew zasadom i zaleceniom - przede wszystkim dlatego, że znacznie utrudnia to normalną pracę, zwłaszcza kiedy żwir trzeba dostarczać tam ciężarówkami. Oczywiście o takich drobnostkach jak wybudowanie szerszych schodów od wejścia (nie przyjęłaby ich straż pożarna), konieczności wyburzania drzwi do toalety, źle umiejscowionych odpływach, nikt już nie wspomina.

Historią niczym z filmów niezapomnianego Stanisława Barei trąci usłyszana opowieść o zakupie okien dachowych do budowanego zakładu. Nowiutkie leżą sobie dzisiaj spokojnie w hali. Nie wiadomo ani kto, ani kiedy je zamontuje, bo poprzednia ekipa podpisując umowę na dostarczenie ich "zapomniała" zawrzeć też klauzulę o ich montażu. A że wcześniej ktoś nie pomyślał i cały dach został już pokryty blachą...

Nowy właściciel, jeśli taki się znajdzie, będzie miał naprawdę dużo roboty. Na razie na najbliższej sesji, za dwa tygodnie, radni zdecydują, czy dalej utrzymywać "Sudovię" na gminnym garnuszku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna