- Urzędnicy powiedzieli, że mam prawo tylko "do głosu" - denerwuje się Jerzy Kłoczko. - To po co gmina zakupiła za nasze pieniądze kamerę?
O tym, że opozycja rzuca kłody pod nogi władzy, a ta stara się jej odwdzięczyć, pisaliśmy już nieraz. Teraz spór dotyczy nagrania z czerwcowego posiedzenia rady. Tego tupu spotkania są nagrywane zarówno dyktafonem, jak i kamerą.
- Chciałem przejrzeć to, co było zarejestrowane - mówi Kłoczko. - Na piśmie poprosiłem o kopię.
Kilka dni temu otrzymał płytkę CD. Tyle tylko, że bez wizji. Kłoczko twierdzi, że interweniował w urzędzie, ale nic nie wskórał.
Ewa Konstantynowicz, zastępca wójta, mówi, że radny nie sprecyzował, czego chce.
- Wniósł prośbę o nagranie - informuje. - A więc udostępniliśmy mu ścieżkę dźwiękową. Gdyby w podaniu uściślił, że chodzi mu także o obraz, otrzymałby pełne nagranie.
Kłoczko mówi, że to kpina. - Jeśli były wątpliwości, to pracownicy biura rady powinni je rozwiać telefonując do wnioskodawcy. - Po co gmina wyrzuca pieniądze na przesyłki, które mi nie odpowiadają? - zastanawia się radny.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?