Google chce zgadnąć, czego szukasz w sieci

Google powstało, gdy dwóch doktorantów amerykańskiego uniwersytetu Stanforda w 1998 roku pomyślało o powszechnym udostępnieniu każdemu nawet najdrobniejszych informacji, które uzyska się po wpisaniu haseł. Sześć lat później spółka Google weszła na amerykańską giełdę, po czym przyspieszyła swoją ekspansję. Wykupiła kilka dużych serwisów, m.in. YouTube.

Niedawno firma udostępniła nową usługę, pomagającą śledzić ludzi. Jeśli posiadamy telefon komórkowy, a nasza rodzina chce wiedzieć, gdzie znajdujemy się w danej chwili, wystarczy że zainstalujemy Latitude. Program z dokładnością do kilku metrów wskaże, gdzie w danym momencie znajduje się użytkownik korzystający z usługi. Być śledzonym oraz śledzić możemy w momencie gdy druga osoba wyrazi na to zgodę.

Firma dąży teraz do personalizacji wyszukiwarki, a to oznacza, że dostosuje ona wyniki do naszych oczekiwań. Niewyobrażalne? W Google to słowo chyba nie istnieje.

Po pierwsze, strony które będą często wybierane przez użytkownika, otrzymają wyższe pozycje. Częstotliwość, z jaką odwiedzamy ulubione witryny wpłynie na ranking danego użytkownika. Witryny, które pomijamy w wynikach wyszukiwania będą usuwane z naszych indywidualnych wyników. Część z tych udogodnień Google stosuje w swojej własnej przeglądarce, której prezentowana była w ubiegłym roku.

Co da to użytkownikom? Google chce wiedzieć o swoich użytkownikach jak najwięcej. Gdy np. będziemy szukali restauracji w turystycznej miejscowości, Google podpowie gdzie zjemy nasze ulubione danie. Zasada wydaje się być prosta, nasze wcześniejsze wyszukiwania zostaną zarejestrowane i zanalizowane i na ich podstawie uzyskamy wyniki możliwie najbliższe naszym oczekiwaniom. To co niebywałe, brzmi prawie tak jakby internet miał stać się naszym przyjacielem.

Nie ulega wątpliwości, że sukces wyszukiwarki umożliwili użytkownicy. Każdy internauta buduje siłę giganta jakim jest Google. Firma rozwija się i prężnie będzie się rozwijać. Czym jeszcze zaskoczy nas światowa wyszukiwarka?