Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Groby, o których nikt nie pamięta. Zobacz zapomniane miejsca na cmentarzu w Sokółce

OPRAC.: red
Cmentarze, których nikt już nie odwiedza, nie stawia świeczki.
Cmentarze, których nikt już nie odwiedza, nie stawia świeczki. pow. sokólski/Marcin Pogorzelski
Nadeszły dni, w których, w szczególny sposób wspominamy naszych zmarłych bliskich. Udajemy się na cmentarze, by w modlitwie i duchowej zadumie pochylić się nad grobami ludzi, z którymi łączyły nas pokrewieństwo, przyjaźń, pamięć o dokonaniach na rzecz naszych rodzin, naszych wspólnot, naszego kraju. Ale są też groby ludzi, o których nie ma kto pamiętać. Są cmentarze, których nikt już nie odwiedza, nie stawia świeczki.

Informacje o osobach pochowanych gdzieś w lesie czy na łące przekazywane były ustnie z pokolenia na pokolenie, aby odnawiać napis, stawiać krzyż lub inny symbol religijny i żeby nikt przypadkiem nie naruszył mogiły.

- Cmentarze to nasze dziedzictwo. Każdy z nas może przyczynić się do ocalenia od zapomnienia naszej historii, naszych korzeni. Możemy to zrobić poprzez oznaczenie starej nekropolii, zgłoszenie lokalnym władzom, sprawdzenie kto spoczywa w grobach, kim byli ludzie zamieszkujący dany teren przed nami – zaznacza Krzysztof Promiński.

Jest jednym ze społeczników w powiecie sokólskim, który od lat ofiarnie pracuje nad przywracaniem do godnego stanu grobów, o których nikt już nie pamięta. Zabrał nas w miejsca o których istnieniu zapewne większość nie ma pojęcia.

- Do XVII wieku zmarłych grzebano na cmentarzach przykościelnych lub na tzw. mogiłkach, które były lokalizowane na obrzeżach miejscowości. W Sokółce takie mogiłki w zlokalizowane były miedzy innymi na rogu ulic Białostockiej i obecnej Dąbrowskiego oraz za kapliczką na końcu ulicy Grodzieńskiej – mówi.

W Rzeczpospolitej długo utrzymywał się zwyczaj grzebania zmarłych na cmentarzach przykościelnych. Osoby duchowne oraz świeckie, szczególnie zasłużone dla społeczeństwa, grzebane były w podziemiach świątyń, pod posadzką kościołów lub jak najbliżej świątyni. W sokólskim kościele w kaplicy Matki Boskiej Różańcowej spoczął ks. Anzelm Antoni Noniewicz, który rozbudował kościół powiększając go o dwie nawy boczne i dwie kaplice.

- Przepełnione zwłokami zmarłych cmentarze przykościelne niestety groziły wybuchem epidemii, stąd też władze podjęły decyzję o pochówku zmarłych z dala od siedzib ludzkich. Nastąpiło to po III rozbiorze, gdy Sokólszczyzna znalazła się pod panowaniem pruskim. Tak powstał jeden z najstarszych cmentarzy w naszym mieście zwany poewangelickim – kontynuuje Promiński.

Zaniedbane, zarośnięte i ze starości zapadające się pod ziemię nagrobki do 2010 roku znajdywały się między cmentarzem prawosławnym a nekropolią żołnierzy sowieckich. W tymże roku cmentarz prawosławny został rozszerzony, a pięć nagrobków zostało wmurowanych w cmentarny mur.

- Niestety po wspomnianej nekropolii pozostało bardzo mało pamiątek. Na uwagę zasługuje jednak mogiła Józefa Xawerego Michaelisa, który podczas wizyty w Sokółce Tadeusza Kościuszki, naczelnika powstania podpisał akces o przystąpieniu miasta do insurekcji kościuszkowskiej – wyjaśnia.

Innym ciekawym nagrobkiem jest mogiła Johana Georga Konswaldta, wachmajstra amtu sokólskiego. Krzysztof Promiński zaznacza, że są to najstarsze pomniki na poewangelickiej nekropolii. Choć uwagę przykuwa także trójgraniasty, wysoki pomnik Edwarda Fryka z epitafium: „Najlepszemu mężowi i ojcu, pozostałe żona z trzema synami ten pomnik poświęca” oraz pomnik Adolfa Pawłowicza Maciejewskiego, majora, budowniczego twierdzy brzeskiej, który osiedlił się w Sokółce.

- W części prawosławnej cmentarza, który pierwotnie był nekropolią chrześcijańską różnych wyznań spoczął ks. Jerzy Kryszczun, budowniczy kościoła pw. św. Antoniego. Niestety jego mogiła przykryta olbrzymią żeliwną płytą nie przetrwała do obecnych czasów – kontynuuje pan Krzysztof.

Wyjaśnia też, że wierni wyznania prawosławnego pojawili się w Sokółce po upadku powstania listopadowego. Decyzją władz carskich od 1862 roku cmentarz został przekazany wyłącznie wyznawcom prawosławia.

- Uwagę wszystkich przykuwają trzy tajemnicze kolumny a w zasadzie ich ruiny. Nikt do końca też nie wie komu są one poświęcone, nikt już tego nie pamięta. Możemy posiłkować się jedynie informacjami zamieszczonymi w monografii Waleriana Bujnowskiego, które mówią, że może to być pomnik na mogile żołnierzy napoleońskich lub najbardziej zasłużonych likwidatorów powstania styczniowego. Inna wersja przypisuje je trzem prawosławnym proboszczom. Są też opinie, że to tzw. latarnie umarłych, na szczycie których umieszczano światło, które wskazywało drogę żołnierzom napoleońskim powracającym po klęsce pod Moskwą. Ale ostatnio pojawiła się też teoria, że są to kolumny sławy upamiętniające konstytucję 3 Maja. Takich kolumn, podobnych do naszych sokólskich pozostało na Grodzieńszczyźnie bardzo dużo – zaznacza Promiński.

Przyznaje też, że najpiękniejszym nagrobkiem jest pomnik z Aniołem Śmierci na cokole. Spoczął tam Julian Żypowski, lekarz, oficer 63. Uglickiego Pułku Piechoty stacjonującego do I wojny światowej w naszym mieście.

- Zakochał się on w 24-letniej mężatce Marii Borkowskiej. Zdając sobie sprawę z niemożliwości zrealizowania swoich marzeń postanowili jednocześnie popełnić samobójstwo zażywając truciznę. Maria w ostatniej chwili odstąpiła od tego czynu nie chcąc osierocić swojej 7-letniej córki. Powiadomiła o tym swego ukochanego, ale było już za późno. Z kolei małżeństwo Marii nie przetrwało próby czasu i się rozpadło – opowiada rozmówca.

Obok cmentarnej cerkwi znajduje się kwatera oficerów 63. Uglickiego Pułku Piechoty. Niemal wszystkie nagrobki są pozbawione krzyży a na kamieniach widać ślady po kulach. Profanacji pomników dokonali żołnierze sowieccy w 1940 roku podczas pierwszej okupacji sowieckiej.

Po drugiej stronie kaplicy spoczywa rodzina prawosławnego księdza z Łaszy koło Indury, która została zamordowana przez Niemców podczas egzekucji w lesie buchwałowskim 15 lipca 1943 roku. Była to największa zbrodnia niemiecka na naszym terenie podczas okupacji. W egzekucji tej zginęły również ich dzieci, a najmłodsza z córek miała jedynie 6 miesięcy.

Również na prawosławnej nekropolii swoje miejsce spoczynku znalazł muzyk i kompozytor Jan Tarasiewicz. Był on właścicielem majątku w Szyndzielu a jednocześnie nauczycielem i wykładowcą muzyki. Spod jego skrzydeł wyszedł światowej sławy dyrygent Jerzy Maksymiuk.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna