Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Idą w ogień żeby ratować życie

Urszula Bisz [email protected]
Michał Wiluk ratując dobytek innych, naraził własne zdrowie. Podczas gaszenia w maju pożaru na ul. Włościańskiej został poważnie poparzony. Wyleczył się dzięki troskliwej pomocy dwóch pielęgniarek - mamy i siostry.
Michał Wiluk ratując dobytek innych, naraził własne zdrowie. Podczas gaszenia w maju pożaru na ul. Włościańskiej został poważnie poparzony. Wyleczył się dzięki troskliwej pomocy dwóch pielęgniarek - mamy i siostry. B. Maleszewska
Region. To normalne, że człowiek boi się, gdy musi wejść do ognia lub głęboko zanurkować. Oni jednak są w stanie walczyć z własnym lękiem, by ratować życie innych ludzi. Twierdzą, że nie robią nic nadzwyczajnego. Wielu jest takich zwyczajnych - niezwyczajnych. My wybraliśmy trzech.

Gdy zagrożone jest życie ludzkie, o strachu trzeba zapomnieć. Należy działać, bo taka jest nasza praca - twierdzą strażacy i policjanci, którzy narażają się, by ratować innych. Mimo że dostają medale, nie chcą, by nazywano ich bohaterami i traktowano w jakiś szczególny sposób.

- Nie szedłem do tej pracy, by dostawać medale, tylko żeby pomagać innym - mówi sierżant sztabowy Ryszard Bagiński z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. - Życie ludzkie jest najważniejsze i o nie przede wszystkim muszę się troszczyć.

10 sekund na decyzję
Mimo że sierżant Bagiński nie zabiega o medale, niedawno został wyróżniony. Wraz z trzema innymi policjantami oraz osiemnastoma strażakami dostał od wojewody podlaskiego Macieja Żywno medal "W uznaniu zasług dla ochrony przeciwpożarowej województwa podlaskiego".

Bagiński wraz ze swoją koleżanką z patrolu - posterunkową Natalią Januczanis - zostali wyróżnieni za uratowanie trzech osób z płonącego budynku.
Był 29 grudnia. Na ul. Młynowej zapalił się drewniany dom. Ta dwójka jako pierwsza ze służb zjawiła się na miejscu.

- Zobaczyłem wielki ogień i wiedziałem, że pożar jest poważny - opowiada pan Ryszard. - W oknie, w szczycie domu stała kobieta i dwóch mężczyzn. Trzeba było ich sprowadzić na dół. Jedna z mieszkających tam osób powiedziała, że jest drabina. Nie było jak jej ustawić. Na dole w podmurówce była wielka dziura, a dookoła leżały jakieś graty. Drabina była za krótka i nie sięgała do okna, ale trzeba było działać, bo największy pożar był właśnie na poddaszu budynku. Bałem się, byłem w mundurze, nie miałem kasku, ale nie było czasu na zastanawianie.
Decyzję trzeba było podjąć w 10 sekund.

Sierżant Bagiński sprowadził na dół wszystkich troje. Potem zajęła się nimi jego koleżanka z patrolu. Trzeba ich było umieścić w radiowozie, ogrzać. Kobieta, którą udało się uratować, była chora.

Również za ewakuację i uratowanie grupy ludzi znajdujących się w płonącym budynku został wyróżniony strażak Michał Wiluk. Wraz z kolegami uczestniczył w akcji ratowniczo-gaśniczej podczas pożaru, do jakiego doszło 26 grudnia przy ul. Wołyńskiej.

Nie ma czasu, by się bać
Strażacy z płonącego budynku wyprowadzili siedem osób - pięciu dorosłych (w tym jedną osobę niepełnosprawną, poruszającą się na wózku inwalidzkim) i dwójkę dzieci.

- Nie było w tym nic nadzwyczajnego - twierdzi Wiluk. - Po prostu wykonywałem swoją pracę. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, usłyszeliśmy płacz dziecka, więc wiedzieliśmy, że w środku są ludzie. Trzeba było działać. Wyprowadziliśmy ich wszystkich. I to tyle.

Michał Wiluk również przyznaje, że podczas akcji towarzyszył mu strach, lecz jak twierdzi, nie miał czasu, żeby mu się poddać. Poza tym strażacy są szkoleni do działania w sytuacjach stresujących.

Jedyny problem, jaki może wystąpić podczas tych akcji, to zachowanie innych ludzi.

- Większość jednak jest w takim szoku, że wystarczy wziąć ich za rękę, powiedzieć "Proszę iść za mną" i idą - mówi Wiluk.

Z opowieści obu panów wynika, że to, co robią na co dzień, to bardzo normalne zajęcie. Jednak oni, jak też inni nagrodzeni, a także ci bez medali, podczas pracy ratują niejedno życie ludzkie.

Z nieco innego rodzaju stresem muszą zmagać się strażacy ze specjalistycznej grupy wodno-nurkowej Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Augustowie. Mimo że zdarzały się akcje, podczas których ratowali oni ludzkie życie, z reguły wzywani są do poszukiwania topielców.

Nieodłączny przyjaciel stres
- My nie mamy złudzeń, z reguły wiemy, że nurkując poszukujemy ciała topielca - przyznaje Grzegorz Liszewski, dowódca grupy. - I oczywiście, że odczuwamy strach, denerwujemy się. Nie ma co się oszukiwać. Nie ma normalnego człowieka, który szukając ciała nieboszczyka w ciemnym pokoju czułby się z tym dobrze. Stres to nasz nieodłączny przyjaciel. W niektórych akcjach mobilizuje, w innych paraliżuje. Na każdą sytuację reaguje się inaczej. Najgorzej jest, gdy poszukujemy dziecka, osoby młodej. Chociaż wiadomo, że żal jest także osób starszych czy tych, które utonęły pod wpływem alkoholu. Kiedy wychodzimy na brzeg, udziela nam się atmosfera smutku, współczujemy rodzinie. Mamy świadomość tego, że dobrze wykonaliśmy swoją pracę, ale nie spodziewamy się splendoru.

Mimo tego dziesięciu funkcjonariuszy z tej grupy zostało wyróżnionych medalem wojewody podlaskiego za udział w pierwszej międzynarodowej interwencji PSP po wejściu Polski do grupy Schengen.

22 grudnia prowadzili oni poszukiwania mężczyzny zaginionego na rzece Niemen, w litewskiej miejscowości Prienai, oddalonej o 30 kilometrów od Kowna.

- Dostaliśmy informację od strony litewskiej, że utonął tam rybak - opowiada Liszewski. - Tamtejsi strażacy wyłowili ciało jego kolegi, ale poprosili nas o pomoc przy szukaniu 66-letniego mężczyzny. Im nie udało się go odnaleźć przez dziewięć dni. Najpierw znaleźliśmy nóż. Rodzina potwierdziła, że należał do poszukiwanego rybaka. Po sześciogodzinnych poszukiwaniach udało nam się też znaleźć topielca.
Ich akcja skończyła się więc sukcesem, jednak nie mogli się spotkać z radością oczekujących na nich przy brzegu. Praca mundurowego dość często wiąże się, niestety, z oglądaniem żałoby innych ludzi...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna