Miasteczko ruchu
Przed wejściem na plac manewrowy Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łomży młody chłopak wypytuje o pocztę. Właśnie oblał egzamin i musi opłacić kolejny. Przyjechał z Warszawy, z kilkoma innymi kursantami jednej ze stołecznych szkół jazdy. Nigdy nie był w Łomży.
- Zestresowałem się i nie zaliczyłem placu - wyznaje Grzegorz Golędzinowski. - Za miesiąc przyjadę ponownie, tym razem PKS-em, bo szkoła funduje tylko jeden przyjazd.
Takich jak on jest wielu.
- Wchodzą do biura i od razu pytają: do Łomży pan jeździ? - opowiada Andrzej Kluczkowski, instuktor z Ośrodka Szkolenia Zawodowego Kierowców w Kętrzynie. - Nie kierujemy do konkretnego miasta, ale jak dużo osób tam zdaje, to wszyscy chcą tam zdawać. Do Łomży zabieram dwóch kursantów. Przy okazji ćwiczą jazdę poza terenem zabudowanym.
Kto w kogo uderza?
- Nie wiem, skąd się bierze taka popularność Łomży pośród zdających na prawo jazdy - dziwi się Mirosław Oliferuk, dyrektor łomżyńskiego WORD-u.
W powszechnej opinii w Łomży lżej i jeździć i zdawać. Poza tym okres czekania na egzamin jest krótszy, niż w większych miastach. Zatrzęsienie "L"-ek na ulicach to według kierowców zagrożenie w ruchu. Większość wyprzedza i jadące wolno fiaty punto nawet na zakazach.
- To w nas uderzają! - zaprzecza Krzysztof Kamiński, instruktor z Łomży. - Wystarczy popatrzeć na wgniecione tyły samochodów. A inni kierowcy już chyba zapomnieli, jak sami uczyli się jeździć. Nie są wyrozumiali dla kursantów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?