MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Iwona Truszkowska: Dzięki pomocy wielu ludzi żyję

Urszula Ludwiczak [email protected]
Pani Iwona czuje się na tyle dobrze, że może zajmować się czteroletnim Kubusiem
Pani Iwona czuje się na tyle dobrze, że może zajmować się czteroletnim Kubusiem A. Chomicz
Nie mam słów wdzięczności. Dzięki obcym ludziom żyję, mogę rozmawiać, śmiać się, być z dziećmi - mówi Iwona Truszkowska z Białegostoku.

Jeszcze trzy miesiące temu pani Iwona była w dramatycznej sytuacji. Lekarze wyczerpali bowiem wszelkie metody leczenia jej choroby - chemioopornej ziarnicy złośliwej. 44-letniej kobiecie, matce czwórki dzieci, pozostała tylko jedna szansa - lek, który nie jest jeszcze w Polsce refundowany. Jego jedna dawka to koszt ok. 60 tys. zł. A kobiecie potrzebne były minimum trzy i to jak najszybciej.

Choroba zaatakowała w ciąży

Pani Iwona o tym, że jest chora, dowiedziała się w lutym 2009 r., gdy była w ósmym miesiącu ciąży z najmłodszym synkiem, Kubusiem.

- Nie wiem, od kiedy choroba się rozwijała, bo jej objawy: swędzenie skóry, duszności, kaszel, zrzucałam na karb ciąży - opowiadała. - Była to ciąża po 13 latach przerwy, ja już miałam prawie 40 lat. Zaniepokoiły mnie dopiero powiększone węzły chłonne.

Zaczął się maraton wizyt u lekarzy. W końcu trafiła na onkologię. Diagnoza: ziarnica złośliwa, trzecie stadium.

Zaczęło się leczenie: chemioterapia, naświetlania, próby przeszczepu komórek macierzystych. Choroba cały czas nie dawała za wygraną. W końcu pani Iwonie zostało tylko jedno wyjście: lek Brentuximab. Niezwykle drogi, bo nierefundowany w Polsce. Na początek potrzebne było 180 tys. zł.

Ogromna pomoc

Takie pieniądze były nie zdobycia dla rodziny pani Iwony, w której pracuje tylko maż - ona sama z powodu choroby jest na rencie. Na szczęście na apel o pomoc odpowiedziało mnóstwo osób z całej Polski i zagranicy, także nasi Czytelnicy. Na subkonto utworzone specjalnie dla pani Iwony w Białostockim Centrum Onkologii zaczęły płynąc pieniądze. Na rzecz kobiety organizowano różne akcje i zbiórki. Udało się. Już w dwa tygodnie po pierwszym apelu można było podać pani Iwonie pierwszą dawkę leku.

- Mam za sobą cztery podania - mówi Iwona Truszkowska. - Czekam jeszcze na piąte. Lek prawdopodobnie działa, bo czuję się dobrze. Zmniejszyły mi się węzły chłonne, które były powiększone. Trochę mnie tylko bolą żebra i kości, muszę brać tabletki przeciwbólowe. Ale to być może dlatego, że preparat działa.

Dzisiaj pani Iwona będzie mieć wykonywane badanie kontrolne - tomografię. Jej wyniki będą za kilka dni, wtedy też lekarze będą mogli ocenić, jak chora reaguje na leki i czy potrzebne są kolejne dawki preparatu.

Ostatnie dni pani Iwona spędzała na wsi, z dziećmi. Korzystała z uroków lata, odpoczywała.
- Niewykluczone, że będą potrzebne kolejne dawki, zwłaszcza jeśli okaże się, że preparat działa - mówi pani Iwona. - Ja czuję się teraz zdecydowanie lepiej. Wiem, że to wszystko dzięki pomocy tylu obcych ludzi, którzy sprawili, że mogłam zacząć leczenie. Nie mam słów wdzięczności za to wszystko. Dzięki tym pieniądzom, od tylu ludzi, żyję.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna