Nikt latem minionego roku nie przewidywał, że borykający się z problemami finansowymi klub, prowadzony przez niedoświadczonego, 31-letniego szkoleniowca, który na dodatek stracił króla strzelców (Marc Gual przeniósł się do Legii Warszawa), będzie poważnym zagrożeniem dla ekipy ze stolicy, Lecha Poznań, Pogoni Szczecin, czy Rakowa Częstochowa.
A jednak! Jagiellonia rozpoczęła co prawda od bolesnej porażki 0:3 w Częstochowie, ale potem grała najlepszy, najbardziej widowiskowy i skuteczny futbol. Mimo że walka ze Śląskiem Wrocław trwała do ostatniej kolejki i przy równej liczbie punktów decydował bilans bezpośrednich spotkań (1:2 i 3:1), to według zdecydowanej większości opinii tytuł trafił w ręce tych, którzy najbardziej na to zasłużyli w przekroju całego sezonu.
- Brawo Jaga. Zasłużony tytuł mistrza Polski. Gratulacje dla wszystkich, którzy się do tego przyczynili. Można powiedzieć - NARESZCIE - napisał na portalu społecznościowym Zbigniew Boniek, jeden z najlepszych w historii polskich piłkarzy, były prezes PZPN-u.
Statystyki Żółto-Czerwonych są fantastyczne. W całej lidze nie ma ani jednej drużyny, z którą nowy mistrz Polski nie zdobyłby punktu, a tylko trzy kluby nie zostały przez Dumę Podlasia przynajmniej raz pokonane:
- Lech Poznań (3:3 i 1:2)
- Pogoń Szczecin (1:2 i 2:2)
- Piast Gliwice (0:0 i 1:1).
Nie było też ekipy, której Jaga nie strzeliłaby gola. Blisko zatrzymania białostockiej nawałnicy był Piast, ale w 90. minucie spotkania przedostatniej kolejki sposób na jego obronę znalazł Jesus Imaz. Jak się okazało, bramka Hiszpana dająca Jadze remis, tak naprawdę była też trafieniem na wagę mistrzostwa Polski.
![Jagiellonia cieszyła się w zakończonym sezonie ligowym ze zdobycia aż 77 goli. Tak skutecznie w XXI wieku nie grał w polskiej ekstraklasie nikt.](https://d-pt.ppstatic.pl/k/r/1/c2/3e/66545bf1b9e1d_p.jpg?1716804624)
Jagiellonia Białystok. Właściwi ludzie na właściwych miejscach
Światła reflektorów najbardziej zwrócone były na piłkarzy i trenera Adriana Siemieńca, ale sukces był dziełem wielu ludzi. Jak podkreślał w wywiadzie z nami prezes Wojciech Pertkiewicz, na sukcesy zapracowali w Jagiellonii wszyscy, od akcjonariuszy, po osoby pracującą w recepcji.
Triumf musi mieć jednak swoje twarze. Bez wątpienia jedną z nich był sam prezes Pertkiewicz, który doprowadził do porządku sprawy ekonomicznie i zespół mógł się skupić tylko na grze. Postawienie na nogi finansów klubu pozwoliło też to, że w przerwie zimowej nie doszło do znaczących osłabień kadrowych, a z ważnych zawodników odszedł jedynie obrońca Miłosz Matysik. Stabilizacja kadrowa sprawiła, że wiosną Jaga mogła skutecznie powalczyć o złote medale.
![Sukces Jagi nie byłby możliwy, gdyby nie tacy ludzie, jak prezes Wojciech Pertkiewicz (z lewej) i przewodniczący rady nadzorczej Wojciech Strzałkows](https://d-pt.ppstatic.pl/k/r/1/cb/81/66545bf469d54_p.jpg?1716804596)
Właściwym człowiekiem na właściwym miejscu okazał się też dyrektor sportowy Łukasz Masłowski. Piłkarska Polska była zdumiona, że przy zerowym budżecie na transfery latem do Białegostoku przyszło siedmiu zawodników, z których każdy był w wzmocnieniem, a kilku (Afimico Pululu, Adrian Dieguez, Dominik Marczuk) stało się gwiazdami PKO Ekstraklasy.
Zasługą prezesa i dyrektora sportowego jest też to, że zaufali trzeciemu z jagiellońskich muszkieterów - Adrianowi Siemieńcowi. Niedoświadczony trener okazał się powiewem świeżości w lidze, przekonał do swojej wizji futbolu piłkarzy, złapał z szatnią znakomity kontakt, a to przełożyło się na wyniki.
Jagiellonia Białystok. Ogromna siła rażenia
W mediach nie brak zarzutów, że Jagiellonia to najsłabszy od lat mistrz Polski. Kierując się skromnym - jak na zdobywcę tytułu - dorobkiem punktowym, można dojść do takiego wniosku, ale trzeba też zaznaczyć, że ten "słabeusz" strzelił w zakończonym właśnie sezonie aż 77 goli. Takiego dorobku nie miał w XXI wieku żaden inny mistrz Polski.
Żółto-Czerwoni mieli ogromną siłę rażenia w ataku, a godne podkreślenia jest to, że nie byli uzależnieni od jednego, czy dwóch strzelców, tak jak to miało miejsce na przykład w Śląsku, który punktował w głównej mierze dzięki skuteczności Erika Exposito. W ekipie Dumy Podlasia sześć i więcej bramek zdobyło aż siedmiu zawodników. Najwięcej - po 12, mieli Imaz i Pululu.
Plusem Podlasian było też to, że gole strzelali oni zarówno z ataku pozycyjnego, kontry, jaki i stałych fragmentów gry. Mistrzem w tym ostatnim elemencie był Bartłomiej Wdowik, który ze stojącej piłki zaliczył aż dziewięć trafień. Osiągniecie - jak na lewego obrońcę - znakomicie. Gdyby tak jeszcze w Jadze był jakiś specjalista od dalekich rzutów piłki z autu...
Jagiellonia Białystok. Brak presji i wsparcie kibiców
To, że białostocki zespół nie był faworytem do mistrzostwa, a nawet miejsc medalowych, działało na jego korzyść.
- Nie wybiegamy myślami daleko w przyszłość. Skupiamy się na kolejnym meczu i będziemy chcieli go wygrać - powtarzał wielokrotnie trener Siemieniec.
Takie podejście sprawiło, że jakkolwiek presja na Żółto-Czerwonych rosła, to i tak była mniejsza niż na najgroźniejszych konkurentach. W Legii każde miejsce, oprócz pierwszego, odbierane jest jako porażka. Ogromne oczekiwania były w Lechu, w Częstochowie też mocno liczono, że Raków obroni tytuł, w pewnym momencie w dublet (mistrzostwo i Puchar Polski) mierzyła Pogoń Szczecin.
![Kibice przyjęli filozofię trenera Adriana Siemieńca i wspaniale wspierali Jagiellonię w każdym meczu](https://d-pt.ppstatic.pl/k/r/1/8a/3c/66545bf769e4f_p.jpg?1716804599)
Duże oczekiwania i zawód z powody braku ich spełniania, wywoływały określone reakcje kibiców. Krytyka przybierała różne, często dosyć gwałtowne formy. Tymczasem wokół Jagiellonii było spokojnie. Kibice przyjęli filozofię trenera i bezwarunkowo wspierali Żółto-Czerwonych w każdym kolejnym meczu. Przywilej bycia "czarnym koniem" został bardzo dobrze wykorzystany.
Można zastanawiać się nad tezą, że mistrzostwo Jagiellonii wynikało ze słabości ligowych potentatów, a walka o najwyższe laury była wyścigiem żółwi. To jednak zadanie dla mediów z Warszawy, czy Poznania. W Białymstoku najważniejsze jest to, że pierwszy w historii tytuł mistrzowski trafił do stolicy Podlasia i nie ma co przejmować się opiniami tych, którzy próbują umniejszyć ogromny sukces. Mistrz, to mistrz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?