Bełchatowianie notorycznie łoili nam skórę. Wystarczy wspomnieć, że GKS wygrał ostatnich jedenaście spotkań z Jagą. Na kolejny pojedynek czekaliśmy z duszą na ramieniu. Ale okazało się, że nie ma co się bać. Po niezłej grze żółto-czerwoni zremisowali w jaskini lwa 1:1.
Wynik cieszy, a mogło być jeszcze lepiej. Białostoczanie po sobotnim meczu pozostawili po sobie lepsze wrażenie od jakby zaspanego faworyta. Podopieczni trenera Michała Probierza zaskoczyli gospodarzy. Zagrali odważnie i do przerwy prowadzili. W 31 minucie Hermes posłał znakomite podanie do Kamila Grosickiego, ten w tempo wypuścił Bruno, a Brazylijczyk strzałem po długim rogu nie dał szans Łukaszowi Sapeli.
Zwycięstwo na wyciągnięcie ręki
Chwilę później Jagiellonia mogła cieszyć się z drugiego gola, jednak Sapela zdołał obronić uderzenie Tomasza Frankowskiego.
Wydawało się, że trzy punkty są na wyciągnięcie ręki. I pewnie Jaga zgarnęłaby całą pulę, gdyby w sukurs GKS-owi nie przyszła w 52 minucie poprzeczka po główce Andriusa Skerli.
Żółto-czerwoni w ofensywie poczynali sobie nadspodziewanie dobrze, często dochodząc do sytuacji strzeleckich. - Szkoda tylko, że nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Brakuje nam jeszcze cwaniactwa, żeby dobić przeciwnika - mówił Probierz.
Brakuje też czasami konsekwencji w grze defensywnej. W 53 minucie Mariusz Ujek urwał się naszym obrońcom i strzałem głową zamienił na gola dośrodkowanie Mateusza Cetnarskiego.
GKS nabrał wiatru w żagle. 120 sekund później Janusz Gol trafił w poprzeczkę bramki Rafała Gikiewicza. "Giki" mógł tylko obserwować piłkę i modlić się, żeby nie wpadła do siatki.
Gikiewicz jak struna
Ale czas Gikiewicza nadchodził. W 76 minucie Pavol Stano sfaulował w polu karnym Macieja Korzyma. Jedenastka! Szok. Czyżby, mimo niezłej gry, Jaga znowu miała dać się pokonać strasznemu Bełchatowowi? Kiedy do piłki ustawionej na wapnie podchodził Ujek, Grosicki ruszył w stronę Gikiewicza i zaczął coś szeptać mu do ucha. Po chwili rozległ się gwizdek sędziego, napastnik GKS-u podbiegł do piłki, strzelił po ziemi mierząc koło słupka. Gikiewicz wyciągnął się jednak jak struna i odbił uderzenie.
Głowiliśmy się, cóż to za złotych rad udzielił Grosicki swojemu koledze z bramki.
- Trener poprosił mnie, abym coś tam szeptał Rafałowi. Miało to wybić Ujka z rytmu - uśmiechał się "Grosik". - Zadziałało, a Rafał zrehabilitował się za ostatnią wpadkę z Odrą.
Sam Gikiewicz mógł opuścić boisko z podniesioną głową. Przed meczem mówił: - Z Odrą popełniłem błąd. Ale gole Kamila Grosickiego i Tomka Frankowskiego spowodowały, że i tak wygraliśmy. W sobotę to może ja uratuję tyłki kolegom.
Schodząc do szatni śmiał się: - No i uratowałem im tyłki.
Rafał byłby w jeszcze lepszym humorze, gdyby już w doliczonym czasie gry bardziej precyzyjny strzał oddał Frankowski. Doświadczony "Franek" znalazł się na czystej pozycji, ale trafił prosto w Sapelę.
Za dwa tygodnie może być zero
Szkoda niewykorzystanych okazji, ale z punktu i tak jesteśmy zadowoleni. Jagiellonia odrabia minusy. Obecnie ma sześć ujemnych "oczek" na koncie, a przed sobą dwa mecze na własnym stadionie. Jeśli jagiellończycy wygrają z Koroną Kielce i Śląskiem Wrocław, już za dwa tygodnie wyjdą "na zero".
GKS Bełchatów - Jagiellonia Białystok 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 - Bruno 31, 1:1 - Ujek 53.
Bełchatów: Sapela - Fonfara, Cecot, Lacić, Popek - Wróbel, Rachwał, Gol (82 Tosik), Cetnarski, Małkowski (71 Korzym) - Ujek.
Jagiellonia: Gikiewicz - Lewczuk (89 Cionek), Stano, Skerla, Norambuena - Bruno, Hermes, Zawistowski - Gevorgyan (64 Jarecki) - Grosicki (82 Jezierski), Frankowski.
Żółte kartki: Małkowski (Bełchatów), Lewczuk (Jagiellonia). Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice). Widzów: 3 500.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?