Zanim marsz wyruszył z warszawskiego placu Trzech Krzyży, aktorka Katarzyna Łaniewska zadeklamowała utwór "Psalm o gwieździe". Następnie organizatorzy wyczytali nazwiska oraz wiek kilkudziesięciu osób, które zginęły w stanie wojennym. Po każdym odczytaniu zgromadzeni na wiecu odpowiadali "zginął za wolną Polskę". Zgromadzeni odmówili m.in. modlitwę "Ojcze nasz".
Demonstranci usłyszeli również deklarację ideową marszu, w której wspomniano wydarzenia z 13 grudnia 1981 r. i "stawiające im opór społeczeństwo". "Symbolem tego pierwszego oporu są polegli górnicy z kopalni "Wujek" czy zamordowani w Lublinie i Nowej Hucie demonstranci" podkreślono w dokumencie. Znalazło się w nim również upamiętnienie m.in. ks. Popiełuszki i Grzegorza Przemyka. "Ofiar było dużo więcej. Oficjalne dane nie oddają rozmiaru tragedii" zaznaczono w tekście i podkreślono, że "ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek", a wiele spośród ideałów "Solidarności" zostało zdradzonych.
Do zgromadzonych przemówił także redaktor naczelny "Gazety Polskiej "Tomasz Sakiewicz i przypomniał, że brał udział w stanie wojennym jako 15-latek. - Wtedy powiedziano nam że jesteśmy nielegalni - stwierdził i wspomniał historię walczących w powstaniu warszawskim oraz w stanie wojennym. - Dzisiaj nasza walka się nie skończyła - podkreślił. - Nie jest przypadkiem, że gwiazdy mediów publicznych wywodzą się z resortowych rodzin. Polskie zmiany trzeba doprowadzić do końca, nie dlatego, że kochamy rząd czy prezydenta, ale dlatego, że kochamy Polskę - powiedział Sakiewicz.
Po wystąpieniu naczelnego "Gazety Polskiej" głos zabrał współtwórca "Solidarności" Andrzej Gwiazda - Ze stanu wojennego pamiętamy pałki, kraty, polewaczki, gazy i kraty więzienne. Stan wojenny toczył się nie tylko na ulicy, lecz także w gabinetach - podkreślił Gwiazda i stwierdził, że w 1982 r. władza przeczuwała, że organizacja wolnych wyborów może skończyć się przegraną PZPR, dlatego wprowadzono Trybunał Konstytucyjny. - Dziś to się powtarza, tylko biedaki nie wiedzą, że Bruksela to nie Moskwa i nie ma czołgów - stwierdził współtwórca "Solidarności". Przypomniał, że wciąż trwa ""walka o te same cele". - Jeszcze nie wygraliśmy - podkreślił i dodał, że "rząd, żeby wygrać, musi mieć armię".
Jako ostatni wystąpił Jarosław Kaczyński. - Zaczynamy marsz. To jest z jednej strony marsz pamięci o tym, co wydarzyło się przed 34 laty. To jest także marsz dla przyszłości, który ma być krokiem w tym kierunku, który obraliśmy i który uzyskał poparcie społeczeństwa - stwierdził Kaczyński. Przypomniał, że "Solidarność" była niezwykłym wydarzeniem oraz "syntezą" tego, co budowało "walkę o wolność, o republikanizm". - To dziedzictwo jest wieczne, jest ciągle żywe, ale pamiętajmy, ono zostało po 1989 r. odrzucone na różne sposoby - podkreślił prezes PiS i i stwierdził, że niektóre osoby wstydziły się za "Solidarność" i mówiły, że należy schować jej sztandary, ponieważ są niepotrzebne. - Ale one są potrzebne. Bo jest potrzebne to dziedzictwo, musimy budować wspólnotę, inaczej nie zbudujemy wolnej Polski - powiedział prezes PiS i dodał, że potrzebna jest mobilizacja, "bo inaczej nie damy rady odnieść zwycięstwa".
- Sensem tej walki jest odrzucenie odmowy naszych praw. Wygraliśmy wybory, ale nie mamy prawa tworzyć prawa. Musimy przebudować Polskę. To musi być wielka przebudowa, na miarę wielkości Polski - stwierdził lider PiS i dodał, że wiele osób uwierzyło, że "w środku gorącego lata jest mroźna zima". - Dzisiaj chodzi o to by demokracja mogła decydować, a nie garstka ludzi zaprzedanych obcym, a także wewnętrznym, ale nie mających nic wspólnego z interesem Polaków" - podkreślił Kaczyński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?