Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Zawisza

Konrad Kruszewski [email protected]
Kronika Wypadków Umysłowych. Trzeba napisać własną historię. Zgodnie z publicznym życzeniem Jarosława Kaczyńskiego. Trzeba pisać własną historię, bo inaczej napiszą ją inni.

Jacyś historycy: Długosze, Lelewele, Samsonowicze. No to przecież od razu wiadomo, że zamiast historii wyjdzie z tego tylko Kadłubek - Wincenty. Żeby jeszcze chociaż tę naszą historię pisał Cenckiewicz z Gontarczykiem. Ale na pewno napisze ją jakiś Anonim - Niemiec, albo Gall. Tak, że nawet nie będzie wiadomo, kogo po sądach ciągać.

Bardzo mnie ten postulat Jarosława Kaczyńskiego zainspirował. Wyobraziłem sobie te tysiące Polaków, które piszą swoją historię. A potem dzieci w szkole będą się tego musiały uczyć, tych tysięcy historii.

Oczywiście, że jest to niewykonalne. Bo nie o to idzie w tym postulacie Kaczyńskiego, żeby byle ciura zajmowała się dziejami. Chodzi o to, żeby zajmowały się nimi tylko ciury specjalne, które "My" namaścimy, aby napisały nam naszą historię.

Towarzysz Wissarionowicz, pseudonim literacki Koba, miał takich specjalnych historyków, którzy napisali mu jego własną historię, i właśnie ta historia stała się historią powszechną. A w niej towarzysz Koba występował we wszystkich najważniejszych momentach dziejowych. Mało tego - był tych dziejów sprawcą, nawet wtedy, kiedy nie był. Obok towarzysza Lenina. A potem już nie obok, tylko zamiast.

Dlatego zgłaszam się do napisania Jarosławowi Kaczyńskiemu jego własnej historii, tak, jak powinna ona wyglądać, a tylko dzięki knowaniom wiadomo kogo nie wygląda. Za godziwą opłatą, oczywiście, bo co się będę sprzedawał za darmo. Za darmo, to są historycy w innej instytucji, której nazwy nie wymienię, bo i tak wszyscy wiedzą w której. Za pieniądze gotów jestem zrobić z Kaczyńskiego najważniejszego i jedynego przywódcę polskiej opozycji. Człowieka, który obalił komunizm.

I to dwukrotnie. Pierwszy raz, kiedy obalił Jaruzelskiego. Drugi raz, kiedy obalił komunizm okrągłostołowy i uzurpatora, który się pod niego (czytaj: Kaczyńskiego) podszywał, czyli Wałęsę. A który obali komunizm po raz trzeci, kiedy obali Tuska. Bo Tusk, jak wiadomo, stoi w tym miejscu, gdzie stało zomo.

Ta historia powinna zawierać epizod, jak Jarosław Kaczyński, mając na utrzymaniu siedem kotów, zakładał na Wybrzeżu Wolne Związki Zawodowe. I jak własną dłonią, tylko z niewielką pomocą Wyszkowskiego, kneblował usta Borusewiczowi, kiedy ten usiłował na tajnych posiedzeniach śpiewać Międzynarodówkę - po to, żeby szybko Wolne Związki Zawodowe przekształcić w rady sowietów.

Jak zdemaskował agenta Bolka i co z tego wynikło. Wiem, problem polega na tym, że właściwie nie wiadomo, co z tego wynikło, ale jakoś sobie z tym poradzę. Na przykład tak, że po zdemaskowaniu Bolka Jarosław został natychmiast aresztowany i poddany tak brutalnemu praniu mózgu, że na trzydzieści lat zapomniał kim jest Bolek i dopiero publikacja Cenckiewicza i Gontarczyka tę pamięć mu przywróciła.
Oczywiście, nie może zabraknąć miejsca na najbardziej chwalebny moment w życiu Jarosława.

Oto przy pomocy swego brata Lecha przeskakuje on przez płot Stoczni Gdańskiej, w której wcześniej pracował jako elektryk. I kieruje strajkiem, który doprowadza do powstania "Solidarności". Są na to wiarygodne relacje świadków - małżeństwa Gwiazdów i pani Walentynowicz. Tylko dlatego, że przez lata drugi reżim komunistyczny (ten, który nastąpił po Jaruzelskim) kneblował im usta i lansował własną wersję wydarzeń, z niejakim Wałęsą w roli głównej, świadkowie ci nie potrafili przemówić pełną gębą. Ale teraz przemawiają i będą przemawiać, bo nikt już nigdy ich nie zaknebluje.

Kolejnym etapem w życiu Jarosława była ponowna konspiracja. Po okrągłym stole, za którym Jarosław nie siedział, jak pomawiają go fałszerze historii, tylko stał, bo z krzesła nie byłby w stanie nogami dosięgnąć podłogi, Jarosław zaszył się, udając zwolennika reżimu uzurpatora Wałęsy.

Wkradł się w jego łaski i do jego kancelarii. Tam, wbrew uzurpatorowi, doprowadził do wycofania wojsk radzieckich z Polski. Kiedy Wałęsa upijał Jelcyna, ażeby przymusić go, za darmowy wikt i opierunek, do pozostawienia sowieckich żołnierzy w naszym kraju, Jarosław solami cucił prezydenta Rosji i straszył go wizją głodu, który niechybnie dosięgnie jego wojska, jeśli nas nie opuszczą. Udało się, bo trzeźwy Jelcyn nigdy nie pamiętał na co się zgodził.

Gdyby Jarosław zechciał, mógłbym mu jeszcze nakreślić wiele takich chwalebnych czynów historycznych, które ustawiłyby go w dziejach naszego narodu nie tylko ponad Wałęsę, ale i ponad Piłsudskiego, Jagiełłę i Mieszka razem wziętych.

Skoro naszym młodym architektom udało się zdobyć architektoniczne Złote Lwy w Wenecji za przerobienie Bazyliki w Licheniu na aqua park (uwaga moherowe berety, do dzieła, bo zdaje się, że jeszcze do was nie dotarło, za co Polacy zdobywają nagrody na największych prestiżowych imprezach!), to ja też z równym powodzeniem mogę Kaczyńskiego przerobić. No, może nie od razu na aqua park, ale chociaż na potomka Zawiszy Czarnego!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna